Dom Billa Deweya
-
-
-
-
-
-
-
-
Woj2000
Dewey róywnież się zaśmiał, po czym jeszcze bardziej rozłożył się na leżaku, po czym zaczął swój wywód.
-Wiesz co, Perełko? Może kosmiczne przygody i zwiedzanie świata jest fajnie, ale nic nie zastąpi uczucia, jakie daje spokojne, beztroskie spędzanie czasu z bliską osobą. To jest coś naprawdę dobrego, a nie jakieś walki, statki kosmiczne i rozprawy sądowe za piractwo, którego nawet sie nie popełniło. -
-
-
-
Woj2000
Bill niespecjalnie wie, o co może chodzić z kryzysem wewnętrznym, ale nie na tym się teraz skupiał. Zwracał uwagę na jej słowa.
-Ja… ja ciebie też Perełko. - oznajmił, również się uśmiechając - I to nawet bardziej od wszystkich innych osób, które kochałem wcześniej. Bo przecież, w przeciwieństwie do innych, ty zawsze byłaś przy mnie i nigdy mnie nie zawiodłaś. Szkoda tylko, że zdarzało mi się zawodzić Ciebie… -
-
-
-
-
-
-
-