Dom Billa Deweya
-
-
Woj2000
-Dobrze… pokażę ci. - oznajmił współczującym tonem, po czym szybko odwrócił się w stronę domu i podniósł głos.
-Perełko, ja wychodzę! Niedługo będę!
Następnie zaczął podchodzić bliżej Żółtej, by poprosić o posadzenie na ramieniu, by móc llepiej wskazać jej drogę. Przecież trochę ciężko (i niebezpieczne) byłoby po prostu iść przed tą olbrzymką i robić za przewodnika, prawda? -
Andrzej_Duda
Racja. Można zostać rozdeptanym, można się zgubić i tak dalej i tak dalej… Żółta od razu wzięła swojego przyjaciela najpierw na dwie dłonie, a następnie posadziła go na swoim ramieniu, tuż przy samej szyi. Jest tam trochę mokro od jej łez, ale poza tym całkiem wygodnie można sobie usiąść. Diament spojrzała na Billa z jednocześnie smutnym i pytającym wzrokiem.
-
-
-
Woj2000
Bill przysłuchuje się tej melodii w trakcie podawania kierunków, jednocześnie czując, że od tego wszystkiego sam staje się przygnębiony. Po jakimś czasie nagle zapytuje:
-Żółta… dlaczego sądzisz, że fakt pozwolenia na rozmowę z tobą miał mnie skrzywdzić? Przecież… wyjawienie swoich trosk nie jest niczym złym. -
Andrzej_Duda
Żółta Diament przestała nucić. Zatrzymała się i złożyła ręce w perłowy sposób. Następnie odwróciła głowę w kierunku Billa.
-Złym jest to, że narażam Cię na niebezpieczeństwo samym zaznajamieniem Ciebie ze mną. Ktoś może chcieć Cię wykorzystać jako sposób wpływania na mnie… Po prostu Cię skrzywdziłam. I za to przepraszam. - odpowiedziała pełna skruchy. -
-
-
-
-
Woj2000
Jest to faktycznia ironia, której Bill się nie spodziewał. Ale w tym wypadku nie pozostaje mu nic innego, jak tylko spróbować pomóc Żółtej, nawet, jeśli sama tego zbytnio nie chce.
-Jesteśmy już niedaleko. - powiedział, jednocześnie mocniej przytulając się do jej szyi - Musisz jeszcze dojść do końca ulicy i zobaczysz małą drogę na wzgórze. Tam będzie ta fabryka. -
-
-
-
-
-
-
-