Eh… Więc Grigorij bezwładnie przemieszczał się w kosmosie dalej, bez zmian. Z utęsknieniem obserwował ziemię, gwiazdy, przelatujące ciała niebieskie. Czy chociaż jedno z nich nie może zakończyć jego żywot, albo przynajmniej wypchnąć go ku ziemi? Chyba nie.
Nagle Grigorij poczuł, że coś go dotknęło w nogę, a prawdę mówiąc to, co z jego nogi zostało. Trochę się przestraszył, a raczej został naprawdę zaskoczony.
Jest to… Iwan! W takim samym stanie jak Grigorij, ale wciąż, Iwan! To na pewno Iwan, ma na skafandrze małą, trochę zamazaną plakietkę “Iwan”. Poza tym, że jego skafander jest znacznie uszkodzony, to z tego co widać, wciąż żyje!
Gdyby Iwanowi pozostały chociażby kanaliki łzowe, to rozpłakałby się teraz jak małe dziecko. Złapał silnie swojego towarzysza i przycisnął do swojej klatki piersiowej, przytulając go po męsku. Ktoś go znalazł! Nie był sam!
Ta euforia niestety nie przyczyniła się zbyt dobrze dla stanu resztek Iwana. Grigorij usłyszał i poczuł, jak tym męskim uściskiem połamał mu kilka kości oraz trochę bardziej rozdarł skafander kosmiczny.
Natomiast czaszkę Iwana rozsadził mały wybuch. Następnie cała reszta ciała zamiast się rozsypać, eksplodowała na fioletowo z dość dużą siłą, co wyrzuciło Grigorija w kierunku Ziemi.