Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Aha… A co robisz TUTAJ w TYM konkretnym miejscu?
-Aktualnie? Chciałem iść się przejść.
-Aha…
-To…co teraz?
-Muszę wrócić do kuźni.
-Hm…mógłbym pójść z tobą? Nie mam nic do roboty a dodatkowa para dłoni zawsze jest na plus.
-Taa… Za mną. Bizmut idzie do swojej kuźni.
Udał się za nią.
Zjawił się tu. -P-Perło…? -zawołał swoją Perełkę.
Perła od razu podbiega i przytula swojego pana. -Martwiłam się! Bo Cię kocham!
-…wybacz. -rzekł do niej i ją przytulił. Jego Perła wie, co on za zbrodnie zrobił?
Na szczęście nie wie.
A opłaca się jej powiedzieć?
Nie mi to oceniać. Tylko jemu.
Wziął głęboki wdech i wydech. -Perło…mam coś ci do powiedzenia. Bo…ja nie jestem tym, za kogo mnie do końca masz.
-Czyli? Na pewno nie sprawi to, że przestanę Cię kochać.
Wyjaśnił jej, o co mu chodzi. O to, że jest zbrodniarzem do szpiku genów i to, co zrobił. Jego wyczyny, kłamstwa, oszustwa oraz manipulacje. Bez wyjątków.
Perła milczy i spuściła głowę.
-…nienawidzisz mnie, mam rację?
Perła nie odpowiada. Tylko spuszcza głowę w dół i trzyma dłonie razem tak jak to robiła Niebieska Perła.