Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
-Nie zrozumiałeś mnie. Umiem mówić od dawna, bo się nauczyłam. Wcześniej byłam dosłownie jak przerośnięte 5-letnie dziecko.
-Przerośnięte to mało powiedziane. Bez obrazy, nie żeby coś. A, gadając na temat pomocy. Czy…byłabyś mi w stanie pomóc?
-Tak, chętnie pomogę. A w jakiej sprawie, jeśli można wiedzieć?
-Odzyskanie formy. Powiedzmy, że…pewien klejnot użył mnie jako naboju i wystrzelił prawie całą energię życiową, przez co wyglądam jak wyglądam.
-Tak…Da się zauważyć. Niestety, nie dysponuję taką mocą.
-Szlag. A…potrafisz leczyć schorzenia mentalne jak “trauma”?
-Przydarzyło Ci się coś traumatycznego?
-Nie, nie. Innej osobie coś się przytrafiło i zesztywniała jak posąg.
-Kto to, tak konkretniej?
-Bizmut.
-Bizmut? Z traumą? Jak?
Wzruszył ramionami.
-Nie wiem, czy dam radę.
-Mam powiedzieć Tanzanitowi, by mi ją przysłała tutaj?
-Jeśli jest w stanie, to tak.
Spróbował się skomunikować tym dziwnym czymś od Duszy z Tanzanitem.
Najwidoczniej Tanzanit odebrała. Środkowy klejnot wyświetlił obraz z Tanzanitem. -O co chodzi?
-Mogłabyś przesłać tu Bizmut? Mamy plan co do niej na “wyleczenie” jej.
Tanzanit przysłała Bizmut i się rozłączyła. Bizmut dalej jest nieruchoma.
-Widzisz? O tym mówię. Ani drgnie.