Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Ugh… Wślizgnął się tam za pomocą tylko jednego tyciego jego fragmentu i podejrzał rozmowę.
Nie wślizgnął się. Usłyszał Stevena. -Pożyczyć Panu tarczę?
Steven…? Z rozpędu wpierdzielił ten tyci kawałek przez szczelinę.
Tylko się rozpłaszczył. -Nie dzięki mały… Poradzę sobie bez nowej. - odpowiedział tajemniczy głos.
Tyci kawałek wrócił na sufit. Czeka dalej na rozwój wydarzeń.
Ametyst. -No to co Kap, kiedy wkraczamy do gry?
Dalej podsłuchuje, łącząc się w całość.
Tajemniczy głos. -Z tego co widzę, nie ma potrzeby…
Kap…hm…Kapitan? Podpełzł nad drzwi.
No podepłzł.
I czeka, aż KK wyjdą.
Nie wychodzą.
Czeka cierpliwie, niczym morderca na ofiarę.
Nie wychodzą wciąż.
Zdenerwowany bulgot Czeka dalej.
…
Je**ął w drzwi.
Raczej plasnął.
Ale nadal wydał odgłos.
No, powiedzmy.