Położył go łagodnie nq podłodze, rozumiejąc, że to coś chyba nie jest aż tak bezmyślne, na jakie wygląda.
-Wybacz, ale gdybyś nie pluł na mnie kwasem, to bym nic ci nie zrobił. - oznajmił z wyrzutem.
-Już, nie ma o co płakać, stworku. Nie zamierzałem robić ci krzywdy. A przynajmniej dużej - mówił spokojnie, zważając, że rozmawia z dzikim, klejnotowym kosmitą.
Pozwolił mu uciec. Niech ma. Kevin zaraz po tym wstał i po raz kolejny rozejrzał się po jego nowym więzieniu, upewniając się, że na pewno nie ma tu jakiegoś innego wyjścia.