Statek Larsa i Defektów
-
Andrzej_Duda
Lars:
-Mamy kilka blasterów i to wystarczy. Przypominam, ten statek ukradłem z magazynu pilnowanego przez 67 napakowanych kloców, co łamią cegły i pustaki palcami. Nie po to podszywałem się pod oficera i ukradłem ten mundur, żeby teraz się poddać! Nie po to wyciągnąłem moich przyjaciół z dna Homeworld, żeby się poddać! NIE PO TO RYZYKOWAŁEM DEZINTEGRACJĄ, ŻEBY TERAZ SIĘ PODDAĆ!
Padparadża milczy przez chwilę.
-Przewiduję, że Kapitan Lars wygłosi charyzmatyczną przemowę, która zmotywuje całą załogę, a we mnie wywoła wewnętrzną radość. -
Woj2000
Dewey słysząc tę przemowę poczuł dumę z dzieciaka, z którym nawet nie był spokrewniony.
-No, chłopie! Z takim podejściem nic was, znaczy NAS, nie powstrzyma!
Patrząc na lekko zaciekawoną minę Larsa dodał:
-Dobrze słyszałeś! Zamierzam pomóc waszej sprawie najlepiej, jak umiem! Sprawię, że mój przodek, i inni ludzie, na których mi zależy, będą ze mnie dumni!
Kiedy skończył, oznajmił szybko:
-To ja nie będę zajmował waszego czasu, kapitanie.
I udał się w stronę Białej Perły, by przysiąść się do niej i porozmawiać. -
-
Woj2000
Dewey podszedł do niej bliżej i zaczął pomagać jej w powstaniu, trzymając ją za ręcę.
-Zgadzam się w zupełności. W ogóle nie przypomina tego aroganckiego pączkarza, jakim był dawniej. Wychodzi na to , że kosmiczne piractwo uczy pokory i pewności siebie, hehe.
Potem ponownie spojrzał na Perłę, która wraz z jego pomocą już stała, choć dosyć niepewnie.
-A ty? Jak się z tym wszystkim teraz czujesz? Niechcący przecież dołączyliśmy do najdziwniejszej kompanii w całym kosmosie. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-