Miasto Hammer
-
Connell FlioNhor
Natomiast on sam się położył na łóżku, by odpoczywać. Interesujący żywot, większość spędzona na nauce magii wody, która mu tutaj nie pomagała.Jonathan Waasi
Więc i to też zrobił. Wrócił do karczmy i zakluczył się w pokoju, żeby rozpocząć szkicowanie. -
Nie męczyłeś się długo, samotność po niecałym kwadransie przerwał Trom, który wparował do komnaty.
- I co powiedział doktorek? Poskłada Cię? Bo jak nie, to wiesz, że się możesz na mnie powołać? Albo na jakieś złamane gnaty? Jego, nie Twoje.Szło dobrze, dopóki nie wróciłeś do karczmy. Byłeś już właściwie jedną nogą na schodku prowadzącym na piętro, do Twojego pokoju, gdy w tłumie gości dostrzegłeś coś interesującego. A dokładniej kogoś. Białowłosą kobietę rozmawiającą z barmanem…
-
Connell FlioNhor
-Jest dobrze, Trom. - Uśmiechnął się. - Obecnie będą badać ten mój artefakt, by sprawdzić, czy nie stanowi zagrożenia dla mojego zdrowia.
Przemilczał niektóre sprawy, by go nie niepokoić.Jonathan Waasi
A więc była tutaj. No cóż, nakreśli rysunki również w tym miejscu. Postarał się zająć jakiś wolny stolik, by ją obserwować kątem oka. -
- Taaa… A co potem?
Nie zwracała na Ciebie żadnej uwagi, więc spokojnie się jej przyjrzałeś, stwierdzając, że była to bardzo urodziwa kobieta, o kształtnym ciele, ale też zapewne krwi Elfów płynącej w jej żyłach, co zdradzał typ urody i rysy twarzy, choć brakowało jej szpiczastych uszu. Intrygowały Cię jednak głównie jej białe włosy. Właśnie śnieżnobiałe, a nie siwe, a nie był to chyba naturalny kolor włosów żadnej rasy.
-
Connell FlioNhor
-Zobaczymy, przyjacielu. Nie ma czym się stresować.Jonathan Waasi
Białe włosy były właśnie elementem szczególnym. Zwłaszcza, że to były drugie takie włosy w tej okolicy, więc mogły należeć do tej samej osoby. Dobrze wiedzieć, że tutaj była, bo to mógł być ktokolwiek. Od szpiegów, po osoby, które mogły go gdzieś zauważyć i wiedzieć, że nie jest prostym człowiekiem. -
- Poza tym, że zemrzesz mi tu na rękach?
I takie to niezdrowe przypuszczenia będą towarzyszyć Ci tak długo, aż nie zapytasz o nią kogoś.
-
Connell FlioNhor
-Nie sądzisz, że trochę za szybko na takie wnioski?Jonathan Waasi
I ma zdradzać zainteresowanie tą osobą? Trochę za wysoko jak dla prostego człowieka, którego udawał? Wracając, wiedział że tutaj jest. Jeżeli zauważy ją jeszcze kilka razy w tej okolicy, to będzie wiedzieć, że może być powiązana z tym miejscem. Jak na razie wrócił do swojego pokoju. -
- Wolę dmuchać na zimne. Zwłoki na przykład, hehe. - odparł, a typowo orcze poczucie humoru nie opuszczało go nawet w takiej sytuacji.
Nikt Cię nie śledził, a przynajmniej nie białowłosa, więc tym razem spokojnie dotarłeś do swojego tymczasowego lokum.
-
Connell FlioNhor
-Pierwszym akapitem mojego testamentu będzie prośba, żeby trzymać cię z dala od mojego ciała. - Odparł. - Jednak, nie utrzymujmy grobowej atmosfery, bo nie wychodzę. Jeszcze. - Usiadł na łóżku. - Jak tam nowinki? Wydarzyło się coś ciekawego wśród Paladynów, lub na świecie?Jonathan Waasi
Zakluczył się więc w swoim pokoju, gdzie zabrał się za rysowanie szkiców jego obiektu zainteresowania, czyli siedziby Paladynów. -
- Chyba nie. Nie wiem z resztą. Chcą mnie znowu na misję wysłać, na kolejne zadupie.
Poszło sprawnie, ale narysowałeś jedynie uliczki wokół i budynek z zewnątrz, to wnętrze powinno Cię interesować bardziej.
-
Connell FlioNhor
-Ale tobie to chyba tak na prawdę nie przeszkadza? W końcu, wiesz, nie wyglądasz na kogoś, kto cieszyłby się z stania w bramie miasta.Jonathan Waasi
Przynajmniej na oko mógł zobaczyć propozycje dróg ucieczki, jak to się w ogóle uda. Zresztą, czy jego magia nadal była ukryta, czy już mógł jej używać? Szczerze wolałby pierwszą opcję. -
- Jakoś mnie ta misja w Mrocznej Puszczy zmęczyła i mam tego wszystkiego dość jak na razie. Demonów, Nadludzi, Kapłanów Pustki, mroku, kultystów i reszty tego gówna. Orkowie też czasem chcą odpocząć.
Gdybyś wolał pierwszą opcję, to byłbyś już dawno martwy, bo wtedy Paladyni pod bramą wykryliby Cię i zabili, kończąc w ten smutny sposób cały Twój żywot i misterny plan.
-
///Pierwsza opcja to magia nadal ukryta i niewykrywalna akurat.///
Connell FlioNhor
Pokiwał głową dając znak, że rozumie.
-Mam z kimś pogadać na ten temat? -
Mogłeś użyć, ale wtedy najpewniej cały kamuflaż szlag by jasny trafił.
- Raczej to niewiele da, ale dzięki za troskę… Masz wyzdrowieć, bo jak mi przydzielą jakiegoś gówniarza, który ledwo mieczem machać potrafi, to sam mu pierdolnę, nie będzie potrzebować do tego hordy Nieumarłych.
-
Jonathan Waasi
Czyli trzeba kombinować. Do nich dołączyć raczej nie będzie mógł, a jak już, to zajmie to za dużo czasu.Connell FlioNhor
Pokiwał głową, zgadzając się.
-Nie traktuj go za ostro, bo jak zobaczy demona, to się położy i zacznie płakać. -
Proces rekrutacji pewnie niewiele różniłby się w tym wypadku od przesłuchania i egzekucji, więc lepiej zrobić wszystko, aby nie wpaść w ich ręce.
- Ta… Załatwić Ci coś z miasta? Albo domu? Wiesz, w razie jakbyś musiał tu jeszcze posiedzieć.
-
Jonathan Waasi
Tak, to z pewnością dobra myśl. Obstawiał też, że łapówki nie przechodziły wśród Paladynów.Connell FlioNhor
-Spis odkrytych i opisanych artefaktów magicznych pióra Yogha van Belsa, jeśli można. Tak dla zabicia czasu. -
Byli strażnikami dobra, pokoju i sprawiedliwości w Elarid, więc niezbyt. A nawet gdyby nie to, Złote Włości i zakonny skarbiec dawały tak wielkie przychody, że żaden Paladyn pewnie nigdy nie musiał martwić się o złoto.
- Ta, coś o Alchemii, da się zrobić. Coś jeszcze?
-
Jonathan Waasi
A prostytuki i żebracy nie tkwili na tych ulicach, by ich opłacać.Connell FlioNhor
-Nic więcej, to wszystko. A przy książce to szukaj po prostu “Bels”. -
Byli w każdym mieście, nawet tutaj, o ile zejdzie się z głównych ulic i placów, aby dobrze poszukać.
Pokiwał głową i opuścił pomieszczenie, ciężko trzaskając za sobą drzwiami.