Dolina Czarnej Wody
-
Wątpliwe, żeby taka porcja ją zadowoliła, ale taka bestia raczej sama potrafi zadbać o swoje wyżywienie, ale na pewno doceni gest od swojego pana. W końcu droga do serca i wierności każdej bestii wiedzie przez żołądek.
-
Oktawiusz “Zielony” Fliopottevium
I kończy się odbytem. W okolicy był jakiś strażnik? -
Most był na skraju obozu, ale to najważniejsze jego miejsce, więc tak, i to niejeden. W końcu kto wie, czy Nordowie nie spróbują zaatakować nocą mostu lub wysłać tu swoich zwiadowców?
-
Oktawiusz “Zielony” Fliopottevium
Podszedł do jednego z nich.
-Rozumiem, że przechodzenie przez most jest zabronione? -
- Robisz to na własną odpowiedzialność. - odparł jeden z nich. - Nikt nie przyjdzie Ci na pomoc, gdy zjawią się Nordowie.
//Ale wiesz, że Chimera jest po tej samej stronie mostu, co Ty, tylko że z daleka od obozu?// -
Oktawiusz “Zielony” Fliopottevium
-Tylko się pytam, dla pewności. - Odszedł, by pochodzić jeszcze po obozie, przy okazji zwracając już talerz obiadowy.
///Teraz wiem./// -
Udało Ci się, w obozie nie widziałeś nic ciekawego, wszędzie tylko namioty, żołnierze, uchodźcy i Krzyżowcy.
-
Oktawiusz “Zielony” Fliopottevium
A przynajmniej zorientował się, gdzie przebywała Chimera? -
Na pewno nie w obozie, po którym postanowiłeś się przejść, bo wtedy dowiedziałbyś się o tym o wiele szybciej.
-
Oktawiusz “Zielony” Fliopottevium
No cóż, tyle dobrego. Jeżeli jednak nie znajdzie chociaż względnego położenia bestii, to nici z dania mu części swojego obiadu. -
Możesz spróbować jakąś ją do siebie przyzywać, a nie tylko kręcić się po lesie w nadziei, że na siebie wpadniecie.
-
Oktawiusz “Zielony” Fliopottevium
Oddalił się więc do obozu, by nikt tego spotkania nie zauważył. -
Udało Ci się, tak daleko już na pewno nikt Cię nie zobaczy, a nawet jeśli, to zawsze masz pod ręką Chimerę. No i jest wieczór, o tej porze widać mniej niż zwykle.
-
Oktawiusz “Zielony” Fliopottevium
Spróbował więc ją zawołać. -
Z tej okazji wpadłeś na pomysł nadania jej imienia. Samo wołanie niewiele dało, ale rękawica, zdobyty artefakt, emanował dziwnym, czerwonym światłem, które zdawało się wreszcie zwabić Chimerę, jedną z najstraszliwszych bestii Verden, a może i całego Elarid, a w Twoim wypadku: Całkowicie posłuszne i wierne stworzenie.
-
Oktawiusz “Zielony” Fliopottevium
Dopóki oczywiście nosi tę rękawicę przy sobie. Wolał nie myśleć o utracie ręki, czy samej rękawicy, gdyby Chimera była w pobliżu. Jak na razie wręczył je te biedne kawałki mięsa, po jednym na głowę.
-Właśnie się zastanawiam, na jakie imię byś reagowała, piękna istoto… co powiesz na Triheda? -
Choć był to inteligentny stwór, to jednak nie na tyle, aby odpowiedzieć, wolał skupić się na przyniesionym przez Ciebie posiłku. Ale imię dobre, jak każde inne.
-
Oktawiusz “Zielony” Fliopottevium
Skoro ta kwestia załatwiona, tak samo jak poczęstunek dla Triheda, to coś pozostało do zrobienia? -
Wrócić nim ktoś się zorientuje o tej eskapadzie? Albo spróbować dowiedzieć się czegoś o samej rękawicy i potworze?
-
Oktawiusz “Zielony” Fliopottevium
W sumie dobry pomysł z tym powrotem, także nakazał Trihedowi powrót do swoich zajęć, a Zielony sam wrócił do obozu.