Leśny Trakt
-
// Bruh //
-
//Czego kurwa znowu?//
-
// Nie mam pomysłu na jakiekolwiek pytanie, które nie byłoby bezsensowne w kontekście całej tej sytuacji, a mam wrażenie, że jakieś pytanie powinienem zadać. //
-
//Może coś o tej całej Leśnej Straży? Albo o tym jak Gelu poznał się z ojcem Twojej postaci? Tutaj akurat spodziewałem się, że będziesz mieć sporo pytań do niego.//
-
Poczuła się dziwnie. W końcu to sprawa Gelu wydawała się jej najważniejszą w tej chwili, nie jej, pewnie głupie, pytania. Ale skoro półelf sam zaproponował, postanowiła zadać jedno:
– Jak poznałeś mojego ojca? – -
- To było dawno, miałem wtedy niespełna sześćdziesiąt lat. - odparł, a jego oczy rozmyły się, jakby zatopił się we wspomnieniach i zaczął przeżywać je na nowo. - A Twój ojciec był wtedy typowym szlachcicem, młodym, odważnym i co najmniej nierozważnym. Poznaliśmy się podczas burdy w pewnej karczmie w Gilgasz, gdzie on i jego przyjaciel, Heśnik Rejent, pokazali, że potrafią władać nie tylko kuflem i językiem, ale i szablami. Zaimponowali mi tym, więc uznałem, że będą wartościowymi kompanami do podróży, jaką chciałem z nimi odbyć.
-
— Dokąd zmierzaliście? —Zapytała, zainteresowana podróżą.
-
- To były o wiele prostsze i spokojniejsze czasy, w których brakowało wojen, a cały świat zdawał się żyć w pokoju. Byliśmy wtedy wędrowcami i poszukiwaczami przygód, ja, szukający drogi życia, którą odnalazłem dopiero w Leśnej Straży, i dwaj zubożali szlachcice chcący przeżyć przygodę, o której będą mogli opowiadać wnukom, a przy okazji zarobić. Jak się pewnie domyślasz, udało im się, bo niby za co zbudowaliby te dworki?
-
Coś ścisnęło jej gardło, gdy usłyszała słowa Gelu. Jej ojciec nikomu nie będzie niczego opowiadać, nigdy nie zobaczył wnuków. Gdyby ona nie przylazła z Gideonem do swojej posiadłości, jej ojciec mógłby żyć.
Otrząsnęła się. Musiała przestać myśleć o tym i skupić się, by przyszłość obrała lepsze tory.
— Rozumiem. — Odpowiedziała, wyrywając się z zamyślenia: — Dziękuję Ci. Teraz przejdźmy do ważniejszych spraw. Mówiłeś, że masz mi coś do przekazania? — -
- Tak. Ja i moi podwładni będziemy walczyć, a jeśli trzeba, to również ginąć, dla Ciebie, aby przywrócić Ci władzę nad okolicą. Pozabijamy wszystkich Orków, lojalistów Gideona i jego samego. Ale nie licz, że zrobimy to bezinteresownie. Leśna Straż nie jest organizacją charytatywną. Gdy już nam się uda, wrócimy do lasów, żeby żyć w spokoju. Nie będziemy Twoją prywatną armią. Chcemy jedynie zagwarantowania nam starych praw, jak to było przed przybyciem Apyra, i nadania nowych, aby choć częściowo odkupić krew tych, którzy zginęli w tym celu i jeszcze będą ginąć.
-
— Oczywiście. Dostaniecie ode mnie wszystko, co będę mogła wam dać. A jeśli mogę zapytać, jakie miałyby te prawa być? —
-
- Nie chcemy, aby Twoi chłopi wchodzili do naszego lasu. Niech mają możliwość wyrębu lasu na jego granicy, choćby żeby uzyskać drewno na budowę, ale polowanie czy zbieractwo należą się nam, my nie uprawiamy ziemi, z której możemy czerpać plony.
-
— Myślę, że nie będzie z tym większych problemów… — Odparła Densissma po momencie zamyślenia. W rzeczywistości obawiała się reakcji chłopów na to, ale w końcu mają pola, mają z czego żyć. O takie rzeczy będzie się martwiła, gdy, miała nadzieję, na powrót stanie się władczynią tych ziemi.
— …To wszystko w kwestii praw czy są jakiekolwiek inne, które wam nadam? — -
- Obecnie? Nie wydaje mi się, ale wszystko może ulec zmianie, wraz ze wzrostem daniny krwi, jaką zapłacą moi towarzysze.
-
— Rozumiem. — Kiwnęła głową i uznawszy wątek praw za skończony, udała się do namiotu po szmaty i liny. Podała je Gelu, bo o ile zasłonić oczy oraz usta mogła sobie sama, co też zrobiła, nie potrafiła samodzielnie skrępować własnych dłoni.
-
Stanęłaś więc przed Półelfem z zawiązanymi oczyma i zakneblowanymi ustami, co było mu niewątpliwie na rękę, widać, że się spieszył i chciał mieć to wreszcie za sobą, więc szybko związał Ci dłonie w nadgarstkach za plecami, a po chwili namysłu poprawił też knebel, zawiązując szmatę ciaśniej z tyłu głowy. Dopiero wtedy wyprowadzi Cię z obozu, obrócił w miejscu kilka razy, abyś ponownie nie mogła wiedzieć, w jakim kierunku idziesz, a potem poprowadził Cię w to miejsce, o którym wspomniał.
-
Idąc, zastanawiała się co chciał pokazać jej elf. Czym mogło to być? Densissma stawiała na kolejny przyczółek Leśnej Straży albo jakąś potężną broń, którą ona włada.
-
//Zmiana tematu. Zacznę w tym temacie Autismo, z chatą i polem jego Orka.//
-
Radio:
Po krótkiej podróży powrotnej wróciliście wreszcie do warownego obozowiska Leśnej Straży. -
– Kiedy zamierzacie uderzyć na Gideona? – Zapytała, gdy dotarli na miejsce.