Leśny Trakt
-
- Spodziewałem się, że ta kreatura spróbuje czegoś takiego, i cieszę się, że nie próbował egzekucji w dworku, wtedy pewnie nikt od nas nie mógłby Ci pomóc. Ciekawi mnie też, dlaczego postanowił Cię zabić dopiero teraz, po tak wielu dniach od schwytania przy naszej próbie ucieczki.
-
–Czekał, aż wszyscy poddadzą się jego władzy, włącznie ze mną. – Rozwiała jego niewiedzę, spoglądając na Argoksa.
-
- Co przez to chcesz powiedzieć? - zapytał, unosząc lekko brew.
-
– Dopilnował, by wszyscy wójtowie, burmistrzowie i sołtysi złożyli swoje poddaństwo nowemu Panowi, a stawiających się usunął. Mnie zmusił do pisemnego zrzeczenia się wszelkich praw do majątku. – Odpowiedziała, spoglądając na ziemię.
-
- Na pewno coś na to poradzimy i wtedy wrócisz na należne sobie miejsce, będziesz w końcu rządzić okolicą, jak chciałby tego Twój ojciec.
-
“Rządzić okolicą”. Same słowa brzmią jak łatwe zadanie, jednak jaka jest rzeczywistość?
— Myślisz, że się do tego w ogóle nadaję? — Spojrzała na Argoksa: — Proszę, bądź szczery. — -
- Nie poznałem Cię zbyt dobrze, ale myślę, że tak. - odpowiedział nieco wymijająco, a później wskazał na coś za Twoimi plecami. - Widzę Gelu. Chyba powinnaś pójść z nim porozmawiać. - dodał, na pewno czując ulgę, że mógł zmienić temat i skończyć rozmowę.
-
— Masz rację, już idę. — Odpowiedziała szybko, po części także ciesząc się z wymijającej odpowiedzi wojownika. Bała się wizji samej siebie, nieumiejętnie rządzącej majątkiem jej ojca. Umysł podsuwał jej obrazy podupadających wiosek i zarastających pól. Teraz jej zadaniem będzie takie rozporządzanie posiadanymi dobrami, by te wizje nigdy nie uległy spełnieniu.
Udała się w kierunku półelfa. -
- Zacznij. Masz zapewne wiele pytań, a ja cierpliwie na nie odpowiem, nim sam powiem to, co chcę Ci dziś przekazać. - powiedział Gelu. - A później wróć do namiotu po szmaty i liny, wybierzemy się w pewne miejsce.
-
// Bruh //
-
//Czego kurwa znowu?//
-
// Nie mam pomysłu na jakiekolwiek pytanie, które nie byłoby bezsensowne w kontekście całej tej sytuacji, a mam wrażenie, że jakieś pytanie powinienem zadać. //
-
//Może coś o tej całej Leśnej Straży? Albo o tym jak Gelu poznał się z ojcem Twojej postaci? Tutaj akurat spodziewałem się, że będziesz mieć sporo pytań do niego.//
-
Poczuła się dziwnie. W końcu to sprawa Gelu wydawała się jej najważniejszą w tej chwili, nie jej, pewnie głupie, pytania. Ale skoro półelf sam zaproponował, postanowiła zadać jedno:
– Jak poznałeś mojego ojca? – -
- To było dawno, miałem wtedy niespełna sześćdziesiąt lat. - odparł, a jego oczy rozmyły się, jakby zatopił się we wspomnieniach i zaczął przeżywać je na nowo. - A Twój ojciec był wtedy typowym szlachcicem, młodym, odważnym i co najmniej nierozważnym. Poznaliśmy się podczas burdy w pewnej karczmie w Gilgasz, gdzie on i jego przyjaciel, Heśnik Rejent, pokazali, że potrafią władać nie tylko kuflem i językiem, ale i szablami. Zaimponowali mi tym, więc uznałem, że będą wartościowymi kompanami do podróży, jaką chciałem z nimi odbyć.
-
— Dokąd zmierzaliście? —Zapytała, zainteresowana podróżą.
-
- To były o wiele prostsze i spokojniejsze czasy, w których brakowało wojen, a cały świat zdawał się żyć w pokoju. Byliśmy wtedy wędrowcami i poszukiwaczami przygód, ja, szukający drogi życia, którą odnalazłem dopiero w Leśnej Straży, i dwaj zubożali szlachcice chcący przeżyć przygodę, o której będą mogli opowiadać wnukom, a przy okazji zarobić. Jak się pewnie domyślasz, udało im się, bo niby za co zbudowaliby te dworki?
-
Coś ścisnęło jej gardło, gdy usłyszała słowa Gelu. Jej ojciec nikomu nie będzie niczego opowiadać, nigdy nie zobaczył wnuków. Gdyby ona nie przylazła z Gideonem do swojej posiadłości, jej ojciec mógłby żyć.
Otrząsnęła się. Musiała przestać myśleć o tym i skupić się, by przyszłość obrała lepsze tory.
— Rozumiem. — Odpowiedziała, wyrywając się z zamyślenia: — Dziękuję Ci. Teraz przejdźmy do ważniejszych spraw. Mówiłeś, że masz mi coś do przekazania? — -
- Tak. Ja i moi podwładni będziemy walczyć, a jeśli trzeba, to również ginąć, dla Ciebie, aby przywrócić Ci władzę nad okolicą. Pozabijamy wszystkich Orków, lojalistów Gideona i jego samego. Ale nie licz, że zrobimy to bezinteresownie. Leśna Straż nie jest organizacją charytatywną. Gdy już nam się uda, wrócimy do lasów, żeby żyć w spokoju. Nie będziemy Twoją prywatną armią. Chcemy jedynie zagwarantowania nam starych praw, jak to było przed przybyciem Apyra, i nadania nowych, aby choć częściowo odkupić krew tych, którzy zginęli w tym celu i jeszcze będą ginąć.
-
— Oczywiście. Dostaniecie ode mnie wszystko, co będę mogła wam dać. A jeśli mogę zapytać, jakie miałyby te prawa być? —