Leśny Trakt
-
Na pewno Argoks miał w co wierzyć, bo siłę posiadał ogromną, a i jego topór wyglądał na pewno strasznie w oczach wrogów.
– A teraz upodobniłeś się do martwego, tak? I po prostu Cię zostawili tam? – Dopytała. -
- Nie każdą bitwę wygrasz, a tej sztuczki nauczyli mnie Nagowie… Im to wychodzi lepiej, bo potrafią jeszcze bardziej spowolnić tempo bicia serca czy oddechy. Ale to Orkowie, są tępi, nabrali się. Ale ja też bym się nabrał jakbym komuś tak przyrżnął przez łeb maczugą, rana pewnie wyglądała paskudnie. A Ty jak tu trafiłaś?
-
– Ja? Gideon chciał się mnie pozbyć, więc jego orkowie zabrali mnie wgłąb lasu, gdzie mieli mnie ściąć, ale Gelu i jego towarzysze zdążyli ich wytropić i pozbawić życia. Poźniej przybyliśmy tutaj. – Wytłumaczyła.
-
- Spodziewałem się, że ta kreatura spróbuje czegoś takiego, i cieszę się, że nie próbował egzekucji w dworku, wtedy pewnie nikt od nas nie mógłby Ci pomóc. Ciekawi mnie też, dlaczego postanowił Cię zabić dopiero teraz, po tak wielu dniach od schwytania przy naszej próbie ucieczki.
-
–Czekał, aż wszyscy poddadzą się jego władzy, włącznie ze mną. – Rozwiała jego niewiedzę, spoglądając na Argoksa.
-
- Co przez to chcesz powiedzieć? - zapytał, unosząc lekko brew.
-
– Dopilnował, by wszyscy wójtowie, burmistrzowie i sołtysi złożyli swoje poddaństwo nowemu Panowi, a stawiających się usunął. Mnie zmusił do pisemnego zrzeczenia się wszelkich praw do majątku. – Odpowiedziała, spoglądając na ziemię.
-
- Na pewno coś na to poradzimy i wtedy wrócisz na należne sobie miejsce, będziesz w końcu rządzić okolicą, jak chciałby tego Twój ojciec.
-
“Rządzić okolicą”. Same słowa brzmią jak łatwe zadanie, jednak jaka jest rzeczywistość?
— Myślisz, że się do tego w ogóle nadaję? — Spojrzała na Argoksa: — Proszę, bądź szczery. — -
- Nie poznałem Cię zbyt dobrze, ale myślę, że tak. - odpowiedział nieco wymijająco, a później wskazał na coś za Twoimi plecami. - Widzę Gelu. Chyba powinnaś pójść z nim porozmawiać. - dodał, na pewno czując ulgę, że mógł zmienić temat i skończyć rozmowę.
-
— Masz rację, już idę. — Odpowiedziała szybko, po części także ciesząc się z wymijającej odpowiedzi wojownika. Bała się wizji samej siebie, nieumiejętnie rządzącej majątkiem jej ojca. Umysł podsuwał jej obrazy podupadających wiosek i zarastających pól. Teraz jej zadaniem będzie takie rozporządzanie posiadanymi dobrami, by te wizje nigdy nie uległy spełnieniu.
Udała się w kierunku półelfa. -
- Zacznij. Masz zapewne wiele pytań, a ja cierpliwie na nie odpowiem, nim sam powiem to, co chcę Ci dziś przekazać. - powiedział Gelu. - A później wróć do namiotu po szmaty i liny, wybierzemy się w pewne miejsce.
-
// Bruh //
-
//Czego kurwa znowu?//
-
// Nie mam pomysłu na jakiekolwiek pytanie, które nie byłoby bezsensowne w kontekście całej tej sytuacji, a mam wrażenie, że jakieś pytanie powinienem zadać. //
-
//Może coś o tej całej Leśnej Straży? Albo o tym jak Gelu poznał się z ojcem Twojej postaci? Tutaj akurat spodziewałem się, że będziesz mieć sporo pytań do niego.//
-
Poczuła się dziwnie. W końcu to sprawa Gelu wydawała się jej najważniejszą w tej chwili, nie jej, pewnie głupie, pytania. Ale skoro półelf sam zaproponował, postanowiła zadać jedno:
– Jak poznałeś mojego ojca? – -
- To było dawno, miałem wtedy niespełna sześćdziesiąt lat. - odparł, a jego oczy rozmyły się, jakby zatopił się we wspomnieniach i zaczął przeżywać je na nowo. - A Twój ojciec był wtedy typowym szlachcicem, młodym, odważnym i co najmniej nierozważnym. Poznaliśmy się podczas burdy w pewnej karczmie w Gilgasz, gdzie on i jego przyjaciel, Heśnik Rejent, pokazali, że potrafią władać nie tylko kuflem i językiem, ale i szablami. Zaimponowali mi tym, więc uznałem, że będą wartościowymi kompanami do podróży, jaką chciałem z nimi odbyć.
-
— Dokąd zmierzaliście? —Zapytała, zainteresowana podróżą.
-
- To były o wiele prostsze i spokojniejsze czasy, w których brakowało wojen, a cały świat zdawał się żyć w pokoju. Byliśmy wtedy wędrowcami i poszukiwaczami przygód, ja, szukający drogi życia, którą odnalazłem dopiero w Leśnej Straży, i dwaj zubożali szlachcice chcący przeżyć przygodę, o której będą mogli opowiadać wnukom, a przy okazji zarobić. Jak się pewnie domyślasz, udało im się, bo niby za co zbudowaliby te dworki?