Leśny Trakt
-
//No i to ja rozumiem.//
Obudziłaś się rano. Ciężko stwierdzić, kiedy dokładnie, równie dobrze mogło być południe, bo teraz, po raz pierwszy od wielu dni, obudziłaś się wolna od knebla i więzów, a przy tym w pełni wypoczęta. Jak zauważyłaś, ktoś podczas Twojego snu ponownie napełnił dzbanek wodą, a miskę tym samym jedzeniem, co wcześniej. -
Napiła się wody z dzbanka i następnie opuściła namiot, dłońmi uporządkowując włosy. Po pierwsze, chciała porozmawiać z Argoksem, więc musiała go znaleźć. Po drugie, była ciekawa jak wygląda obóz o tej porze.
-
Choć było tu sporo ludzi, acz wciąż najwięcej Elfów, to ten jeden dalece wyróżniał się z tłumu, wysokością i szerokością w barach przewyższał tu każdego zebranego wojownika. Znalazłaś go na skraju obozu, przed jednym z namiotów, gdzie metodycznie pocierał osełką ostrze swojego topora.
Obóz był obecnie wyludniały, nie widziałaś zbyt wielu członków Leśnej Straży, bo chyba tak Gelu nazwał swoją organizację, jedynie kilku zajmujących się swoimi sprawami, stojących na wartach czy obserwujących okolice z wieżyczek. Mogłaś się tylko domyślać, gdzie poszli i w jakim celu. Szaroskórego Gelu również nie widziałaś. Nawet Jednorożce, Wargi i te dziwne, podobne do grzybów, istoty opuściły teren obozowiska lub były teraz dla Ciebie niewidoczne. -
Dziwnie się czuła widząc obóz taki wyludniały w porównaniu z wczorajszym dniem, ale cieszyła się z nieobecności wargów.
Chwilę zastanawiała się jak zacząć rozmowę z Argoksem, ale nie wywnioskowała z tych rozmyślań zbyt wiele, więc najzwyczajniej usiadła koło niego i zapytała:
— Jak się czujesz? — -
- Bywało gorzej. - odparł, wzruszając lekko ramionami, a Ty czułaś w jego głosie bardziej obojętność niż gniew na Ciebie. - Kiedyś straciłem rękę, ale jeden Kapłan przytwierdził mi ją ponownie. Nawet nie wiedziałem, że się tak da. Cholerna Magia. Zawsze bardziej wierzyłem w mój topór i krzepę.
-
Na pewno Argoks miał w co wierzyć, bo siłę posiadał ogromną, a i jego topór wyglądał na pewno strasznie w oczach wrogów.
– A teraz upodobniłeś się do martwego, tak? I po prostu Cię zostawili tam? – Dopytała. -
- Nie każdą bitwę wygrasz, a tej sztuczki nauczyli mnie Nagowie… Im to wychodzi lepiej, bo potrafią jeszcze bardziej spowolnić tempo bicia serca czy oddechy. Ale to Orkowie, są tępi, nabrali się. Ale ja też bym się nabrał jakbym komuś tak przyrżnął przez łeb maczugą, rana pewnie wyglądała paskudnie. A Ty jak tu trafiłaś?
-
– Ja? Gideon chciał się mnie pozbyć, więc jego orkowie zabrali mnie wgłąb lasu, gdzie mieli mnie ściąć, ale Gelu i jego towarzysze zdążyli ich wytropić i pozbawić życia. Poźniej przybyliśmy tutaj. – Wytłumaczyła.
-
- Spodziewałem się, że ta kreatura spróbuje czegoś takiego, i cieszę się, że nie próbował egzekucji w dworku, wtedy pewnie nikt od nas nie mógłby Ci pomóc. Ciekawi mnie też, dlaczego postanowił Cię zabić dopiero teraz, po tak wielu dniach od schwytania przy naszej próbie ucieczki.
-
–Czekał, aż wszyscy poddadzą się jego władzy, włącznie ze mną. – Rozwiała jego niewiedzę, spoglądając na Argoksa.
-
- Co przez to chcesz powiedzieć? - zapytał, unosząc lekko brew.
-
– Dopilnował, by wszyscy wójtowie, burmistrzowie i sołtysi złożyli swoje poddaństwo nowemu Panowi, a stawiających się usunął. Mnie zmusił do pisemnego zrzeczenia się wszelkich praw do majątku. – Odpowiedziała, spoglądając na ziemię.
-
- Na pewno coś na to poradzimy i wtedy wrócisz na należne sobie miejsce, będziesz w końcu rządzić okolicą, jak chciałby tego Twój ojciec.
-
“Rządzić okolicą”. Same słowa brzmią jak łatwe zadanie, jednak jaka jest rzeczywistość?
— Myślisz, że się do tego w ogóle nadaję? — Spojrzała na Argoksa: — Proszę, bądź szczery. — -
- Nie poznałem Cię zbyt dobrze, ale myślę, że tak. - odpowiedział nieco wymijająco, a później wskazał na coś za Twoimi plecami. - Widzę Gelu. Chyba powinnaś pójść z nim porozmawiać. - dodał, na pewno czując ulgę, że mógł zmienić temat i skończyć rozmowę.
-
— Masz rację, już idę. — Odpowiedziała szybko, po części także ciesząc się z wymijającej odpowiedzi wojownika. Bała się wizji samej siebie, nieumiejętnie rządzącej majątkiem jej ojca. Umysł podsuwał jej obrazy podupadających wiosek i zarastających pól. Teraz jej zadaniem będzie takie rozporządzanie posiadanymi dobrami, by te wizje nigdy nie uległy spełnieniu.
Udała się w kierunku półelfa. -
- Zacznij. Masz zapewne wiele pytań, a ja cierpliwie na nie odpowiem, nim sam powiem to, co chcę Ci dziś przekazać. - powiedział Gelu. - A później wróć do namiotu po szmaty i liny, wybierzemy się w pewne miejsce.
-
// Bruh //
-
//Czego kurwa znowu?//
-
// Nie mam pomysłu na jakiekolwiek pytanie, które nie byłoby bezsensowne w kontekście całej tej sytuacji, a mam wrażenie, że jakieś pytanie powinienem zadać. //