Miasto Hammer
-
Byli strażnikami dobra, pokoju i sprawiedliwości w Elarid, więc niezbyt. A nawet gdyby nie to, Złote Włości i zakonny skarbiec dawały tak wielkie przychody, że żaden Paladyn pewnie nigdy nie musiał martwić się o złoto.
- Ta, coś o Alchemii, da się zrobić. Coś jeszcze?
-
Jonathan Waasi
A prostytuki i żebracy nie tkwili na tych ulicach, by ich opłacać.Connell FlioNhor
-Nic więcej, to wszystko. A przy książce to szukaj po prostu “Bels”. -
Byli w każdym mieście, nawet tutaj, o ile zejdzie się z głównych ulic i placów, aby dobrze poszukać.
Pokiwał głową i opuścił pomieszczenie, ciężko trzaskając za sobą drzwiami.
-
Jonathan Waasi
Będzie trzeba dobrze manewrować, żeby nie wpaść, ani nie zostać zadźganym pod jakąś karczmą. Zapisał ten pomysł gdzieś z boku, po czym zastanowił się nad innymi opcjami. Włamanie się byłoby samobojstwem, handlarzy nie przyjmowali, a nie miał nic, co zrobiłoby z niego posłańca. Chyba. A nawet jeśli, to na takiego nie wyglądał.Connell FlioNhor
I znowu pozostał sam na sam ze swoimi myślami. To dobra chwila, żeby porównać kuchnię elficką z kuchnią mrocznych elfów, by raz na zawsze rozstrzygnąć w swoim życiu, która była lepsza i dlaczego. -
Miałeś informacje o Magu, którego próbowali za wszelką cenę zgładzić, a później nawet zadbali o to, aby wymazać go z historii. Nie oznacza to, że musisz od razu wbić sztylet w plecy swojego nowego mistrza, ale sprzedanie im fałszywych informacji to też jakiś plan.
Jeśli ktoś nie gustował w mięsie Wielkich Pająków to wybór wydawał się oczywisty. No i Elfy robiły o wiele lepsze wino niż inne nacje, w tym ich mroczni kuzyni.
-
Jonathan Waasi
Dobrze. To część planu. Problem polega w nim na tym, że mogą dociekać, skąd ma te informacje. Ale za to korzyści były też wysokie. To już mogło zrodzić plan.Connell FlioNhor
Fakt, jego rasa zbytnio skupiła się na wojsku, a szkoda, bo mogłaby podbić świat kulinarnie. -
Który szczegóły musisz opracować sam, narrator nie będzie żyć wiecznie.
Chyba Drowy w większości gustowały głównie w podbojach, ale w dosłownym znaczeniu tego słowa, co wychodziło im nieźle, jak na razie.
-
Jonathan Waasi
Dobrze, ale pozostaje ważna kwestia do zadania pytania. Jak u Paladynów było z szybkością otrzymywania wiadomości? Bo o tym pewnie ktoś kiedyś zdradził informację.Connell FlioNhor
Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a jeżeli będzie tutaj czekał wystarczająco długo, to może jego rodacy wpadną z wizytą… byleby do tego czasu zdążył zabarykadować drzwi i wybrać jakąś łagodną metodę samobójstwa. -
Nie, nikt nigdy nie zdradził Ci takiej informacji, ale mogłeś domyślać się, że wszystko zależy nie tylko od odległości, ale i wagi danej wiadomości.
//Masz zamiar robić tą postacią coś konstruktywnego czy mam przewinąć?//
-
Jonathan Waasi
Raz kozie śmierć. Może jak już go pojmą i poprowadzą na karę śmierci, to spadnie ze schodów i sobie kark skręci. Przejrzał jeszcze raz szkice, zabrał złoto i ruszył, by poszukać żebraków i prostytutek w gorszych ulicach.///Spoko, możesz przewijać.///
-
Gorszych ulicach? Hammer takich nie miało. Nawet na obrzeżach ciężko było Ci znaleźć jakiegoś żebraka. O prostytutki było łatwiej, ale te pracowały w powszechnie znanych zamtuzach, co nieco utrudnia Ci ewentualną robotę, zaginięcie takiej na pewno zostanie zauważone szybciej (i w ogóle zauważone) niż zwykłej dziwki z ulicy.
Gdy mijały kolejne godziny, które niemiłosiernie Ci się dłużyły, i miałeś wrażenie, że o Tobie zapomniano, chciałeś nawet wstać i spróbować wyjść ze swojej komnaty, wpadł do niej Twój orczy przyjaciel.
- Wstawaj, idziemy. A jak trzeba, to i Cię zaniosę. -
Jonathan Waasi
Najpierw spróbował swoich sił z żebrakami, poszukał jednego, odosobnionego.Connell FlioNhor
Z żałobnym wyrazem twarzy spróbował wstać z łóżka, a jeżeli to się udało, to spróbował ruszyć za Tromem.
- Nawet choremu nie dadzą spokoju. -
W większości trzymali się razem, ale do niektórych wzajemna pomoc nie docierała, woleli siedzieć sami i liczyć na jałmużnę, którą nie będą musieli się z nikim dzielić. Jednym z nich był mężczyzna z nogą uciętą tuż pod kolanem, obwiązaną starymi bandażami, całymi we krwi i ropie. Z rany bił niemożebny wręcz smród.
- Panie, co łaska… Dla żołnierza, co zdrowie oddał dla takich jak Ty. - powiedział, wskazując najpierw na ranę, a później na leżące obok drewniane kule.- Jak chcesz być dalej chory albo zdechnąć, to możesz nie iść. - odrzekł, ale wiedziałeś, że to tylko czcza groźba, nawet gdybyś odmówił, to on i tak zabrałby Cię stąd.
-
Jonathan Waasi
Pokiwał głową i się do niego zbliżył.
- Mogę zaoferować ci nawet więcej… tylko, ile już tu siedzisz? W mieście?Connell FlioNhor
-Idę już, idę! Zdradziłbyś chociaż część niespodzianki.
Nadal kontynuował próby pójścia za Tromem, które mogły się udać. Zwłaszcza, że wcześniej nie miał problemów z chodzeniem. -
- Odkąd mi nogę ucięli. Kiedyś się na pograniczu biłem, Orków to ściąłem więcej, niż łaskawy pan na oczy widział, ale w końcu jeden okrutnie mi obuchem nogę połamał. Odcięli mi, żeby ratować życie, ale co to za życie? Cesarz nie pomógł, nikt nie pomógł, sam zostałem i jak tylko do domu wróciłem, to tu muszę żebrać, żeby mieć za co żyć.
I rzeczywiście, niemalże dotrzymywałeś mu kroku. Niemalże, bo zawsze sadzał susy większe od Twoich, a teraz szczególnie zwiększył tempo.
- Idziem najpierw do Ciebie, tam masz się spakować. Wyjeżdżamy z Hammer. -
Jonathan Waasi
- Mogę zaoferować ci powrót do godnego życia. Jeżeli tego pragniesz, to znowu możesz z dumą i błyskiem w oku być zwyciężcą, jakim chcesz być. Tylko powiedz mi trochę, przyjacielu, na temat Paladynów. Nie chcą mi zwrócić pieniędzy za lasek, który spalili, gdy jakąś sektę tam wytropili i doszukuję się sprawiedliwości na własną rękę.Connell FlioNhor
- Aż tak źle?
Szedł za nim, starając się w miarę spokojnie oddychać. -
- A co ja bym miał o nich niby wiedzieć i powiedzieć? Przecież ich to wszyscy znają.
Nic nie powiedział, ale przez to odpowiedź stała się bardziej wymowna. Dalszą podróż pokonaliście w milczeniu, stając przed drzwiami Twojego domu.
-
Jonathan Waasi
W odpowiedzi pokazał mu złotą monetę.
- Taki bohater kraju, jak ty, jednak musi zapewne coś wiedzieć o nich. Coś, co pozwoliłoby mi załatwić moje problemy, prawda? Jesteś przecież bacznym obserwatorem, zauważyłeś, że mogę ci pomóc. A jeżeli mi powiesz, to liczba monet się powiększy.Connell FlioNhor
Otworzył je i ruszył do kuchni, gdzie to przewrócił na bok stół kuchenny i podniósł dwie deski w podłodze, by z nich wyciągnąć małą torbę podróżną. Wstając, sprawdził jej zawartość.
- Pióro, kałamarz, zapasowe ciepłe ubrania, butelka grzańca, pergaminy, suchary, no i długi nóż kuchenny. - odwrócił się w stronę Troma. - Przygotowałem to na wszelki wypadek, gdybyśmy mieli drugie Ruhn. Nie za wiele tego, ale najważniejsze księgi i osobiście zapisane zwoje zostawiłem w wieży, powinny być bezpieczne.
//Pozwoliłem sobie na takie małe przyśpieszenie zbieractwa, nie dodałem sobie niczego nadzwyczajnego, żeby nie było./// -
- Powiem, co wiem. - przyznał w końcu mężczyzna, wizja złota i możliwość choć częściowego wyrwania się z nędzy za bardzo go nęciły. - Co chcesz wiedzieć, dobry panie?
- Poślę kogoś, kto się tym zajmie i o to zadba. A teraz chodź. - powiedział Paladyn i odwrócił się na pięcie, kierując się do miejskiej bramy.
-
Jonathan Waasi
-To, co wiesz - powiedział, kładąc mu na piersi złotą monetę. - Im więcej, tym lepiej dla nas obu.Connell FlioNhor
Ruszył za nim, nie mając większych możliwości. A przynajmniej ich nie widząc.