Leśny Trakt
-
- Obecnie? Nie wydaje mi się, ale wszystko może ulec zmianie, wraz ze wzrostem daniny krwi, jaką zapłacą moi towarzysze.
-
— Rozumiem. — Kiwnęła głową i uznawszy wątek praw za skończony, udała się do namiotu po szmaty i liny. Podała je Gelu, bo o ile zasłonić oczy oraz usta mogła sobie sama, co też zrobiła, nie potrafiła samodzielnie skrępować własnych dłoni.
-
Stanęłaś więc przed Półelfem z zawiązanymi oczyma i zakneblowanymi ustami, co było mu niewątpliwie na rękę, widać, że się spieszył i chciał mieć to wreszcie za sobą, więc szybko związał Ci dłonie w nadgarstkach za plecami, a po chwili namysłu poprawił też knebel, zawiązując szmatę ciaśniej z tyłu głowy. Dopiero wtedy wyprowadzi Cię z obozu, obrócił w miejscu kilka razy, abyś ponownie nie mogła wiedzieć, w jakim kierunku idziesz, a potem poprowadził Cię w to miejsce, o którym wspomniał.
-
Idąc, zastanawiała się co chciał pokazać jej elf. Czym mogło to być? Densissma stawiała na kolejny przyczółek Leśnej Straży albo jakąś potężną broń, którą ona włada.
-
//Zmiana tematu. Zacznę w tym temacie Autismo, z chatą i polem jego Orka.//
-
Radio:
Po krótkiej podróży powrotnej wróciliście wreszcie do warownego obozowiska Leśnej Straży. -
– Kiedy zamierzacie uderzyć na Gideona? – Zapytała, gdy dotarli na miejsce.
-
To pytanie musiałaś zadać dwa razy, pierwsze stłumił knebel, który wciąż tkwił w Twoich ustach. Dopiero po chwili zostałaś uwolniona tak z niego, jak więzów na nadgarstkach oraz opaski na oczach, a Gelu znów wręczył Ci to wszystko.
- To prędzej kwestia miesięcy, niż dni czy tygodni. - odparł Półelf po chwili zastanowienia. - Wciąż ma większe siły i poparcie pośród ludzi niż my. -
— No tak… — Zamyśliła się. A co jeżeli rządy Gideona wcale nie będą złe? W końcu nie był głupcem. Czy Densi mogła się z nim jakkolwiek równać?
Nie mogę tak myśleć Zganiła podstępny głos w jej głowie Ale jeżeli taka jest prawda? Strząsnęła z siebie zwątpienie. Nie minęło na tyle czasu, by oceniać, kto z ich dwójki bardziej nadawał się do rządzenia okolicami. -
Gelu nie widział Twojej wewnętrznej walki, najpewniej nawet by go nie obeszła, dbał w końcu tylko o swój lud, uratowanie Ciebie miało mu jedynie w tym pomóc, zapewne gdybyś nie reprezentowała sobą dla niego takiej wartości, to pozwoliłby zgwałcić Cię i zabić tamtym Orkom. Niemniej, Półelf postąpił już o kilka kroków, jeśli chcesz z nim jeszcze porozmawiać, to ostatnia szansa.
-
— Czy mogłabym teraz w jakiś sposób wam pomóc? Coś zrobić? — Zapytała nagle, nie chcąc pozostać samej z myślami. Musiała czymś się z zająć, choćby czymś trywialnym.
-
Ten post został usunięty!
-
- To zależy od tego, jak dobrze znasz ziemie poza lasami, okolicznych chłopów i włodarzy miasteczek, bowiem oni wszyscy poparli Gideona, a jak długo będą to robić, tym trudniej będzie go nam pokonać.
-
// Chodzi o ziemie i ich władców poza obecnymi włościami Gideona, tak? //
-
//O chłopów na jego ziemiach i władcach okolicznych miasteczek i miast, tak w okolicy, jak i w bezpośrednich granicach ziem Gideona.//
-
//Ekhem.//
-
Zwiesiła smutno głowę i pokręciła nią z rezygnacją.
— Nie znam, nie znam prawie w żadnym stopniu… — -
- A czy bywałaś tam kiedyś? Choćby jako dziecko, towarzysząc ojcu? Lub ten jeździł tam sam i opowiadał o Tobie? Nawet to moglibyśmy jakoś wykorzystać.
-
Ten post został usunięty!
-
Densissma sięgnęła głęboko do swojej pamięci. Z ojcem nie miała praktycznie żadnego kontaktu od czasu, gdy umarła jej matka, to jest od jej narodzin… Ale jak przez mgłę pamiętała, że kilka razy, poprzez swoje natręctwo, udało jej się pojechać razem z nim w odwiedziny do kilku pomniejszych włodyków. Dokładniej potrafiła przypomnieć sobie jedynie jedną z tych wizyt, u małego zagrodowca, który władzę nad lichą, kilku-domową wioseczką sprawował tylko dlatego, że jej ojciec ulitował się nad pijaczyną, gubiącym się w butelce i dumnej przeszłości swojego rodu. Densi zapamiętała tą wizytę ze względu na…zapach. Włodyka, na imię było mu chyba Bemiasz, Bemiasz Pręgownik, mieszkał w strasznym barłogu. Od jego chaty bił okropny smród moczu, alkoholu i zapuszczonych zwierząt…
— Pamiętam wizytę u jednego włodarza, Bemiasza Pręgownika, ale nawet nie wiem czy dzisiaj jeszcze żyje…— Przyznała.