Leśny Trakt
-
Radio:
Po krótkiej podróży powrotnej wróciliście wreszcie do warownego obozowiska Leśnej Straży. -
– Kiedy zamierzacie uderzyć na Gideona? – Zapytała, gdy dotarli na miejsce.
-
To pytanie musiałaś zadać dwa razy, pierwsze stłumił knebel, który wciąż tkwił w Twoich ustach. Dopiero po chwili zostałaś uwolniona tak z niego, jak więzów na nadgarstkach oraz opaski na oczach, a Gelu znów wręczył Ci to wszystko.
- To prędzej kwestia miesięcy, niż dni czy tygodni. - odparł Półelf po chwili zastanowienia. - Wciąż ma większe siły i poparcie pośród ludzi niż my. -
— No tak… — Zamyśliła się. A co jeżeli rządy Gideona wcale nie będą złe? W końcu nie był głupcem. Czy Densi mogła się z nim jakkolwiek równać?
Nie mogę tak myśleć Zganiła podstępny głos w jej głowie Ale jeżeli taka jest prawda? Strząsnęła z siebie zwątpienie. Nie minęło na tyle czasu, by oceniać, kto z ich dwójki bardziej nadawał się do rządzenia okolicami. -
Gelu nie widział Twojej wewnętrznej walki, najpewniej nawet by go nie obeszła, dbał w końcu tylko o swój lud, uratowanie Ciebie miało mu jedynie w tym pomóc, zapewne gdybyś nie reprezentowała sobą dla niego takiej wartości, to pozwoliłby zgwałcić Cię i zabić tamtym Orkom. Niemniej, Półelf postąpił już o kilka kroków, jeśli chcesz z nim jeszcze porozmawiać, to ostatnia szansa.
-
— Czy mogłabym teraz w jakiś sposób wam pomóc? Coś zrobić? — Zapytała nagle, nie chcąc pozostać samej z myślami. Musiała czymś się z zająć, choćby czymś trywialnym.
-
Ten post został usunięty!
-
- To zależy od tego, jak dobrze znasz ziemie poza lasami, okolicznych chłopów i włodarzy miasteczek, bowiem oni wszyscy poparli Gideona, a jak długo będą to robić, tym trudniej będzie go nam pokonać.
-
// Chodzi o ziemie i ich władców poza obecnymi włościami Gideona, tak? //
-
//O chłopów na jego ziemiach i władcach okolicznych miasteczek i miast, tak w okolicy, jak i w bezpośrednich granicach ziem Gideona.//
-
//Ekhem.//
-
Zwiesiła smutno głowę i pokręciła nią z rezygnacją.
— Nie znam, nie znam prawie w żadnym stopniu… — -
- A czy bywałaś tam kiedyś? Choćby jako dziecko, towarzysząc ojcu? Lub ten jeździł tam sam i opowiadał o Tobie? Nawet to moglibyśmy jakoś wykorzystać.
-
Ten post został usunięty!
-
Densissma sięgnęła głęboko do swojej pamięci. Z ojcem nie miała praktycznie żadnego kontaktu od czasu, gdy umarła jej matka, to jest od jej narodzin… Ale jak przez mgłę pamiętała, że kilka razy, poprzez swoje natręctwo, udało jej się pojechać razem z nim w odwiedziny do kilku pomniejszych włodyków. Dokładniej potrafiła przypomnieć sobie jedynie jedną z tych wizyt, u małego zagrodowca, który władzę nad lichą, kilku-domową wioseczką sprawował tylko dlatego, że jej ojciec ulitował się nad pijaczyną, gubiącym się w butelce i dumnej przeszłości swojego rodu. Densi zapamiętała tą wizytę ze względu na…zapach. Włodyka, na imię było mu chyba Bemiasz, Bemiasz Pręgownik, mieszkał w strasznym barłogu. Od jego chaty bił okropny smród moczu, alkoholu i zapuszczonych zwierząt…
— Pamiętam wizytę u jednego włodarza, Bemiasza Pręgownika, ale nawet nie wiem czy dzisiaj jeszcze żyje…— Przyznała. -
- Powiedz mi, gdzie mogę go znaleźć, a raczej gdzie bym mógł, gdyby wciąż żył. Potem opowiedz mi o nim jak najwięcej. Potrzebna nam każda pomoc, choćby najbardziej licha.
-
— To było w małej wiosce, na obrzeżynach dawnych włości mego ojca. Kilka chat na wskroś, nic poza tym, chyba leży na wschód od posiadłości mojego ojca. A Bemiasz… Nie wiem o nim wiele. Ojciec pozwalał mu na zatrzymanie tej wioski jedynie z litości do niego. Bemiasz prowadził się gorzej niż zwykli parobkowie. Pił tak dużo i jeszcze trochę, ale kiedy był na tyle trzeźwy by stać i gadać, próbował okładać swoich poddanych czymkolwiek popadnie. Pamiętam, że swojej gospody też nie utrzymywał w żadnym porządku, wszędzie było tam czuć fetor zwierząt, łajna i…jego samego. Tak, on strasznie śmierdział. Kiedy przybyliśmy do niego, przyboczni mojego ojca musieli go przytrzymywać by nie spadł z krzesła. Opowiadał nam wtedy o tym, jak wielki był dawniej jego ród, jak jeszcze on wszystkim pokaże potęgę Pręgowników… Siedziałam wtedy po drugiej stronie stołu, ale wyszłam po kilku minutach, nie byłam w stanie znieść tego smrodu… —
-
- Z tego, co mówisz, wiele wskazuje na to, że mógłby nam sprzyjać, choćby z wierności i wdzięczności wobec Twojego ojca, a obecnie Ciebie. Wyślę kilku swoich ludzi, aby sprawdzili, czy wciąż żyje oraz pełni swoją funkcję. Jeśli tak, wybierzemy się do niego, aby przekonać go do naszej sprawy.
-
Kiwnęła głową na znak, że zrozumiała.
— …Dobrze. — Odpowiedziała, znacznie niepewnej niż sobie to wyobrażała. Nie widziała dalszego sensu marnowania czasu Gelu, a skoro nie miał zamiaru dać jej żadnego zadania na “tu i teraz”, to Densissma sama będzie musiała znaleźć sobie zajęcie. Tak też jest dobrze, może poćwiczyć magię. -
Półelf oddalił się, aby zająć się swoimi sprawami, Ty zaś zostałaś sama, wahając się, czy praktykowanie Magii Ognia w obozie pełnym łatwopalnych namiotów, drewnianych wież, palisad i drzew wokół to na pewno taki dobry pomysł…