Galera "Czarny Jastrząb"
-
//Okej, dam znać, jak zacznie dziać się coś ciekawego.//
-
Kto ją wynajął? Jak miała na to odpowiedzieć?! Zmyśl coś Tissaen, myśl i zmyśl coś! Pomyślała, w przypływie paniki.
— Ten zakutany po czubek głowy w zbroję! — Odpowiedziała, nie mogąc sobie przypomnieć innych majtków. -
- Krasnolud? - podjął kapitan, marszcząc podejrzliwie brwi. - Ponury Opój?
-
— Nie ma mowy, że krasnolud! — Stanowczo wzbroniła się, przywołując w myślach wygląd wielkiego wojownika. — On był wielki, prawie nie mieścił się pod sufitem! —
-
Kapitan prychnął pod nosem.
- Spodziewałem się, że choć zapytam, to i tak zaprzeczysz. Ile ta brodata menda Ci zapłaciła? Albo jak bardzo zastraszyła? -
Szeth “Kotal” Aogad
///Mnie też możesz “uśpić”, daję tylko odpis, żeby nie było, że mnie nie ma ciągle.///
Pilnował dalej pokładu okrętu, chociaż wątpił, że tak blisko lądu (w końcu dzisiaj wypłynęli) ktoś ich zaatakuje. Spodziewał się też, że pierwsze problemy pojawią się po trzech, czterech dniach, ale płacili mu za całokształt, więc… patrolował. -
//Dam znać, gdy będziesz musiał zareagować.//
-
— To było tak, że przegrałam w karty. — Odpowiedziała, w sumie zgodnie z prawdą - gdyby nie uczciwie zarobione pieniądze, które jej odebrano, nie byłoby jej tu.
-
- Przestaniesz kłamać czy mam użyć siły, aby wydobyć z Ciebie prawdę?
-
Momentalnie zimny dreszcz przeszedł przez jej kark. Ja pieprzę, oni mnie rozszarpią… Blady strach padł na Tissaen wobec nie zbyt pomyślnej wizji swojej przyszłości. Protekcjonalnie cofnęła się za skrzynię.
— Zabrali moje pieniądze! — Odpowiedziała z wyrzutem. Rzuciła wzrokiem na oczy kapitana - czy patrzył wprost na nią? -
Radio:
Patrzył na Ciebie, prosto w Twoje oczy, więc raczej ciężko będzie zrobić coś, co umknie jego uwadze. Mógłby powiedzieć coś jeszcze, ale chyba wciąż upierał się przy swojej wersji wydarzeń i jakimś Ponurym Opoju, w ogóle nie przyjmując do siebie Twoich wyjaśnień. Jakby przeczuwając, że schwytanie Cię może być trudne, jedną dłoń położył na rękojeści kordelasa, a drugą otworzył drzwi do swojej kajuty, krzycząc coś o złodzieju.
Vader:
Na ataki piratów, morskich potworów albo kręcących się po wybrzeżach Verden dość tłumnie Nordów musisz jeszcze poczekać, ale jakąś formę rozgrzewki zapewniono Ci już teraz, gdy usłyszałeś krzyk kapitana, mówiącego coś o złodzieju, a dwaj inni marynarze, będący na warcie w pobliżu, od razu pobiegli do jego kajuty.
Max, Zohan:
//Jeszcze nie ma sensu, żebyście wkraczali, dam znać, gdyby coś się zmieniło.// -
// Cholera jasna, chciałem palnąć go w łeb magią grawitacji zaraz po mojej odpowiedzi, a przed tym jak wywinie coś takiego, po to potrzebowałem jego wzroku. //
-
Szeth “Kotal” Aogad
Ruszył więc szybszym krokiem do kajuty kapitana. Patrząc na to, że krzyczał złodziej, mógł podejrzewać jedynie innych najemników, lub tę cholerną małą Goblinkę. Teraz, skoro odrzuciła możliwość ratunku od śmierci, osobiście może pokazać, dlaczego ma sadystyczne zaburzenie osobowości. -
//Bywa, Radio, a teraz graj. Czekam z odpisem na jakąś reakcję z Twojej strony.//
-
Tissaen, w panice nie wiedząc co zrobić, podjęła się pierwszej sensownej rzeczy jaka przyszła jej do głowy; chwyciła magią jeden z złotych naczyń w pomieszczeniu i z całej siły palnęła nim kapitana w łeb. Jeżeli udało jej się, to tak samo grawitacją zatrzasnęła drzwi do kajuty.
-
Radio:
Udało Ci się, ale atak monetą jedynie rozeźlił kapitana, może na czole zostanie mu też mała blizna czy siniak. Niemniej, wstał, dobywając broni, a do zatrzaśniętych drzwi zaczęli łomotać już pierwsi marynarze.
Vader:
Gdy dotarłeś na miejsce, zastałeś tam trzech ludzi, zapewne z wart lub przechodzących w pobliżu, którzy również udali się na pomoc dla swojego kapitana. Co ciekawe, pomimo że ich wzywał, to drzwi były zatrzaśnięte od środka, a oni nie byli w stanie ich otworzyć. -
// Zmieniłeś naczynie na monetę. //
Bulaj! Czy w tej kajucie jest bulaj?! Jeżeli tak, to jakkolwiek go otworzyła z pomocą magii lub bez niej i wyskoczyła na zewnątrz, mając nadzieję na chwycenie się czegokolwiek po drodze.
-
//Mój błąd, jakoś zobaczyłem, że ze złota, to wstawiłem tam monetę.//
Niestety, nie było takowego, a kapitan mierzył Cię wzrokiem, czekając na wdarcie się tu swoich załogantów, i skracając dzielący Was dystans.
- Daję Ci ostatnią szansę, abyś poddała się i przyznała do tego, kto Cię nasłał, albo rozwiążemy sprawę inaczej.
//Teraz w zasadzie czekam na Vadera.// -
— Mówię Ci, że nikt mnie nie nasłał! — Wydarła się na niego, kryjąc za skrzynką.
-
//No dobra, jednak nie czekamy, bo liczyłem na jakiś odpis, a tu bagno.//
Nie odpowiedział, ale w sumie nie musiał, gdy do środka wreszcie wdarli się jego marynarze, a wraz z nimi postawny najemnik, który najpewniej je otworzył.
- Łapać ją, ale niech ostanie się cała. Mam do niej kilka pytań. - powiedział i odsunął się, a dwóch ludzkich marynarzy, mężczyzn w sile wieku, uzbrojonych w rapier i sztylet ruszyło w Twoim kierunku. Kolejni pozostali w tyle, podobnie jak tamten bydlak.