Galera "Czarny Jastrząb"
-
Vader:
Minąłeś kilku innych wartowników, którzy skinęli Ci głową. Jeśli chodzi o porządek na pokładzie galery, to wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Radio:
- Zapytam jeszcze raz: Wyjdziesz z tej skrzyni sama czy mam Ci pomóc? - powtórzył mężczyzna, nieco mniej spokojnym tonem.
Zohan, Max:
//Uśpić Wam te postaci do jakiejś interakcji z Radiem lub następnego dnia, gdyby do takowej nie doszło?// -
//Zależy. Kto leży koło niego? Jacyś zwykli majtkowie?
-
// ^ //
-
Może jeżeli sama wyjdzie potraktują ją łagodniej, może nawet nie zabiją… Przemogła paraliż i jej głowa powoli wychynęła z skrzyni, podnosząc wieko. Ostrożnie przełożyła jedną nogę przez brzeg, następnie drugą, gotowa do uniku jeżeli tylko kapitan chciałby coś jej zrobić. Przyjrzała się mu. Miał gdzieś przy sobie klucze do kajuty?
-
Max:
//Najemnicy mają oddzielne kajuty, pisałem o tym.//
Radio:
- Nie mogłaś tak od razu? - zapytał i przyjrzał Ci się. - Goblinek na pokładzie jeszcze nie miałem. Kto Cię wynajął?
Nie miał, a jeśli, to nie w jakimś widocznym miejscu. -
//Uśpij.//
-
//Tysz.
-
//Okej, dam znać, jak zacznie dziać się coś ciekawego.//
-
Kto ją wynajął? Jak miała na to odpowiedzieć?! Zmyśl coś Tissaen, myśl i zmyśl coś! Pomyślała, w przypływie paniki.
— Ten zakutany po czubek głowy w zbroję! — Odpowiedziała, nie mogąc sobie przypomnieć innych majtków. -
- Krasnolud? - podjął kapitan, marszcząc podejrzliwie brwi. - Ponury Opój?
-
— Nie ma mowy, że krasnolud! — Stanowczo wzbroniła się, przywołując w myślach wygląd wielkiego wojownika. — On był wielki, prawie nie mieścił się pod sufitem! —
-
Kapitan prychnął pod nosem.
- Spodziewałem się, że choć zapytam, to i tak zaprzeczysz. Ile ta brodata menda Ci zapłaciła? Albo jak bardzo zastraszyła? -
Szeth “Kotal” Aogad
///Mnie też możesz “uśpić”, daję tylko odpis, żeby nie było, że mnie nie ma ciągle.///
Pilnował dalej pokładu okrętu, chociaż wątpił, że tak blisko lądu (w końcu dzisiaj wypłynęli) ktoś ich zaatakuje. Spodziewał się też, że pierwsze problemy pojawią się po trzech, czterech dniach, ale płacili mu za całokształt, więc… patrolował. -
//Dam znać, gdy będziesz musiał zareagować.//
-
— To było tak, że przegrałam w karty. — Odpowiedziała, w sumie zgodnie z prawdą - gdyby nie uczciwie zarobione pieniądze, które jej odebrano, nie byłoby jej tu.
-
- Przestaniesz kłamać czy mam użyć siły, aby wydobyć z Ciebie prawdę?
-
Momentalnie zimny dreszcz przeszedł przez jej kark. Ja pieprzę, oni mnie rozszarpią… Blady strach padł na Tissaen wobec nie zbyt pomyślnej wizji swojej przyszłości. Protekcjonalnie cofnęła się za skrzynię.
— Zabrali moje pieniądze! — Odpowiedziała z wyrzutem. Rzuciła wzrokiem na oczy kapitana - czy patrzył wprost na nią? -
Radio:
Patrzył na Ciebie, prosto w Twoje oczy, więc raczej ciężko będzie zrobić coś, co umknie jego uwadze. Mógłby powiedzieć coś jeszcze, ale chyba wciąż upierał się przy swojej wersji wydarzeń i jakimś Ponurym Opoju, w ogóle nie przyjmując do siebie Twoich wyjaśnień. Jakby przeczuwając, że schwytanie Cię może być trudne, jedną dłoń położył na rękojeści kordelasa, a drugą otworzył drzwi do swojej kajuty, krzycząc coś o złodzieju.
Vader:
Na ataki piratów, morskich potworów albo kręcących się po wybrzeżach Verden dość tłumnie Nordów musisz jeszcze poczekać, ale jakąś formę rozgrzewki zapewniono Ci już teraz, gdy usłyszałeś krzyk kapitana, mówiącego coś o złodzieju, a dwaj inni marynarze, będący na warcie w pobliżu, od razu pobiegli do jego kajuty.
Max, Zohan:
//Jeszcze nie ma sensu, żebyście wkraczali, dam znać, gdyby coś się zmieniło.// -
// Cholera jasna, chciałem palnąć go w łeb magią grawitacji zaraz po mojej odpowiedzi, a przed tym jak wywinie coś takiego, po to potrzebowałem jego wzroku. //
-
Szeth “Kotal” Aogad
Ruszył więc szybszym krokiem do kajuty kapitana. Patrząc na to, że krzyczał złodziej, mógł podejrzewać jedynie innych najemników, lub tę cholerną małą Goblinkę. Teraz, skoro odrzuciła możliwość ratunku od śmierci, osobiście może pokazać, dlaczego ma sadystyczne zaburzenie osobowości.