Achaton
-
Matir “Kasaxy” Moonsky
- Oddział! Zbiórka! Ruszamy dalej.
Po wydaniu rozkazów odczekał chwilę, aż je wykonają, po czym ruszył dalej. -
Maszerowaliście dalej, na Waszej trasie opór był nikły lub nie było go wcale. Jednakże tyle stoczonych potyczek i śmierć tak wielu niewolników oraz wojowników Drowów była warta swojej ceny: Odkryłeś wreszcie osobną uliczkę prowadzącą do świętego kamienia Elfów, dość dużego, widziałeś go wyraźnie z tak dużej odległości i oceniałeś gabaryty na jakieś cztery lub i więcej metrów.
-
Matir “Kasaxy” Moonsky
Jaka była szerokość uliczki? Wąska? Szeroka? -
Obok siebie mogło iść swobodnie czterech żołnierzy w pełnym rynsztunku. Uliczka musiała być odpowiednio szeroka, aby przyjąć jak najwięcej elfickich żołnierzy, dotykających kamienia z nieba mającego zapewnić im szczęście, w jak najkrótszym czasie. Mogłeś więc spodziewać się też jakieś bocznej odnogi, którą odchodzili po dokonaniu tego “rytuału”, aby nie blokować ruchu innym.
-
Matir “Kasaxy” Moonsky
Ruszył przodem, bacznie obserwując okolicę. -
Żadnej straży, żadnej zasadzki, żadnych problemów. Jako jeden z pierwszych (nie jak pierwszy, bo przodem tradycyjnie ruszyło kilku szeregowych, mających uruchomić ewentualne pułapki) dotarłeś więc pod wielki kamień, długi na ponad cztery metry, szeroki na około dwa, o kształcie przypominającym romb, chropowatej powierzchni o granatowej barwie i dziwnym połysku. Nic dziwnego, że uchodził pośród Elfów za święty, mający zapewniać im pomyślność podczas bitew.
-
Matir “Kasaxy” Moonsky
Święty kamień, jeden z licznych celów jego wyprawy. Dzisiaj był w jego zasięgu i mógł z nim zrobić to, co mu się podobało. Na chwilę obecną jednak starał się uspokoić oddech, w którym zdradzały się odznaki podekscytowania, pierwszego od wielu lat, jakie wyrażał. Powoli położył dłoń na kamieniu, a następnie, ciągle trzymając na nim swoją dłoń, odwrócił się do żołnierzy, a zwłaszcza do Magów.
- Jeden z symboli Achtonu, święty kamień, do którego ciągną żołnierze Elfów, by dodać sobie otuchy i wierzyć w to, że dzięki temu wygrają kolejne starcie. Dziś, ten ich symbol jest w naszych rękach i możemy zrobić z nim co tylko nam się podoba. - W tym momencie spróbował w miejscu, w którym trzymał dłoń stworzyć pęknięcia kamienia, które miały się dalej rozrastać. - Zawsze ciekawił mnie jednak jeden fragment tej historii, ten o dowódcy, który zginął pod tym kamieniem. Chcę zobaczyć jego zwłoki, by uwierzyć w tę część historii. Także, przesuńmy ten kamień z jego miejsca, pierwszy raz w historii.
Mówiąc to, niezależnie od wyników stworzenia pęknięć w kamieniu, spróbował użyć magii, by ruszyć kamień o kilka metrów dalej od miejsca, w którym leżał. -
Dobrze, że towarzyszący Ci żołnierze nie znali Twoich prawdziwych zamiarów, bo o ile mowa podniosła ich na duchu i dała nadzieję na szybkie zakończenie walk o miasto, a potem o resztę elfickiego kraju, to pozostałe działania już niezbyt, bowiem ani próba wywołania pęknięć na tajemniczej skale, ani próba przesunięcia go nic nie dały, a zgromadzone wokół Drowy czekały, aż ruszysz kamień, wedle swoich słów, mając przeczucie, że będzie stanowić to coś symbolicznego.
-
Matir “Kasaxy” Moonsky
A ziemia wokół kamienia również była nieporuszalna, czy dało się coś z nią zrobić? -
Był tylko jeden sposób, aby się przekonać.
-
Matir “Kasaxy” Moonsky
Toteż to sprawdził, z użyciem magii oczywiście. -
I rzeczywiście, udało się, choć w tym celu musiałeś wyrwać z ziemi fragment gruntu, który wysokości odpowiadał całemu głazowi z nieba, najwidoczniej jego antymagiczne, jeśli mogłeś je tak w ogóle nazwać na tym etapie, właściwości działały na dość dużym obszarze. Angażowały też o wiele więcej magicznej energii, niż normalnie byś potrzebował, ale całe to działanie wywołało nieskrywany entuzjazm reszty towarzyszących Ci Drowów.
-
Matir “Kasaxy” Moonsky
Przynajmniej tyle wywołał, ale teraz zastanowił się, jak zrzucić głaz trochę dalej. Uznał, że przynajmniej musi działać na prawa grawitacji, także oddalił go od wojsko Drowów na bezpieczną odległość, po czym postarał się go odwrócić tak, że głaz po prostu spadł na ziemię, utrzymując jedynie fragment gruntu. W razie porażki po prostu cisnął nim w jakiś budynek.
- NIe musimy się z nim oddalać daleko, Elfom zaszkodzi sam widok, że kamień nie znajduje się w tym samym miejscu, w którym był od zawsze. -
Głaz wydawał się przyczepiony do oderwanego przez Ciebie fragmentu gruntu, ale ciśnięcie nim w jakiś dom i częściowe zawalenie go wywołało równie dobry efekt. Swój osobisty cel zrealizowałeś, ale wciąż macie bitwę do wygrania, a Ty podbudowany niedawnymi wydarzeniami oddział drowskich wojowników.
-
Matir “Kasaxy” Moonsky
- Oddział, zebrać się! Mieliśmy rozkaz zabezpieczyć ten obszar, a ciągle czeka jeszcze kilka ulic, których nie odwiedziliśmy!
Mówiąc to oczyścił dłonią ostrze swojego topora, po czym ruszył dalej, na czele swoich żołnierzy. Było już blisko do zwycięstwa, jeszcze tylko kilka zakrętów miał do pokonania w drodze do zdobycia miasta. -
Udało się Wam bez większych trudów oczyścić te kilka ulic oraz kamienic, gdzie odkryliście garstki maruderów, którzy nie zdążyli się wycofać, a choć zabili niejednego spośród Twoich ludzi, to możesz poszczycić się wykonaniem zadania. Teraz, wedle rozkazów, powinieneś skupić się na tym, żeby Elfy nie odbiły tej dzielnicy miasta, ale ambicja Mrocznego Elfa również się w Tobie odzywała, a wraz z nią pragnienie większej chwały i zdobyczy, które możesz uzyskać, gdy pomimo rozkazu ruszysz dalej.
-
Matir “Kasaxy” Moonsky
Ambicja gatunkowa, jak łatwa do pominięcia w trudnych treningach, jakie przeszedł, szkoląc się na Rycerza Śmierci. Będąc szczerym, to ciągle się jej nie pozbył. Ciągle był podatny na jej wpływy, jednakże uznał, że znalazł sposób, by ją jakoś odłożyć na później. Mógł wykonać zadanie tak, jak należy, tym samym stając się bardziej cenionym żołnierzem w szeregach armii Mrocznych Elfów. A to sprawi, że dostanie bardziej ambitne zadania, co było jakąś formą wynagrodzenia. Nie mówiąc już o tym, że ten kamień Elfów jest jednym z głównych powodów, dla których tutaj jest. Z pewnością jego… niezwykłość spodoba się jego Mistrzowi, a tym bardziej Wielkiemu Mistrzowi Zakonu.
Sprawdził, ile wojsk zostało pod jego dowództwem, a również to, jak wielki obszar mieli pilnować. Nie warto było wprowadzać zbyt małych grup żołnierzy, bo mogliby zostać zabici jeden po drugim. -
Twoje siły zostały znacząco przetrzebione, miałeś już tylko tuzin kuszników i trzy razy tyle piechoty, a także dwóch swoich Magów. Mogłeś rzecz jasna cofnąć kogoś, aby sprowadzić więcej wojska, choćby najemników czy goblinskiego mięsa armatniego.
-
Matir “Kasaxy” Moonsky
Cofnięcie wojsk oznacza powtórkę z kawalerią. Jeżeli wyśle kogoś samego, to ci najpewniej zginą z rąk elfich wojsk. Na to już nie mógłsobie pozwolić, miał za mało środków do tego.
- Zostajemy tutaj! - zawołał - Będziemy pilnowali tego obszaru, aż nie dotrze do nas sojusznicze wojsko. Mamy ich kamień, teraz niech Elfy się wykrwawią, by chociaż spróbować go zobaczyć. Rozumiemy się? -
Podbudowani tym, jak daleko zaszli, ilu wrogów zabili i jaki symbol odebrali Elfom, żołnierze wznieśli w górę broń, pięści lub bojowe okrzyki pełne zapału. Zdecydowanie zrozumieli i choć nie ma co liczyć, że będą bronić kamienia z równą determinacją co długousi, to na pewno łatwo go nie oddadzą.