Gwieździsta Puszcza
- 
Twarz James stężała. 
 –Też tak myślałem. Do czasu. – Był poważny. – Poznałem życie człowieka i chyba się trochę zawiodłem. Teraz chcę poznać jak żyją Ci z drugiej połowy mojego “ja”.
- 
- I powrócić do ludzi? 
- 
Milczał przez moment. 
 — Nie wiem. Albo z powrotem do ludzi, albo zostać tutaj. Innych opcji na razie nie widzę. —
- 
- A gdy powrócisz jak szybko oni, uzbrojeni w Twoją wiedzę o nas, przyjdą tu, aby nas wymordować, zniewolić, zagarnąć nasze bogactwa? 
- 
Ten post został usunięty!
- 
— Zrobią to i beze mnie, bratku, ale ja nie zamierzam im w tym pomóc. — 
- 
Ten post został usunięty!
- 
Ten post został usunięty!
- 
Tubylec nie wydawał się przekonany. Cóż, nie ma co mu się dziwić, pewnie niejedno już widział, a poza tym mogłeś się tego spodziewać: Mieszańcom, takim jak Ty, ciężko jest żyć tak pośród jednej, jak i drugiej strony, jest się często wykluczonym przez obie. 
- 
— Toooo… Jaki jest plan? — Zagadnął, znudzony przeciągającą się chwilą ciszy. 
- 
- Poddać Cię testowi, jak każdego mieszańca. Jeśli Ci się uda, przeżyjesz, a starszyzna rozważy, czy należy Cię odprawić czy pozwolić zostać. A jeśli zawiedziesz to zginiesz i łaskawszym losem byłoby, gdybyś zginął teraz z naszej ręki. 
- 
— No! — Klasnął w dłonie. — Nareszcie jakieś konkrety, to mi się podoba. Teraz powiedzcie mi tylko: mam sam się wyciągnąć stąd czy wy chcecie się tym zająć? 
- 
Mivot bez słowa sięgnął po nóż wiszący u pasa i bez trudu rozciął nimi sieć. 
 - Oddawaj broń i wszystko, co może za nią posłużyć.
- 
— Już, już, chłopaki. — Posłusznie oddał im wszystko, co mogło zostać uznane za broń. Smithsona, rewolwer kieszonkowy, Harlka, nóż, wszystko. 
- 
Jeden zebrał ten oręż i obaj ustawili się za Tobą. Jeden w końcu ruszył przodem, a kolejny czekał, aż postąpisz to samo, żeby iść za Tobą. 
- 
Poszedł za pierwszym z Mivvotów, zastanawiając się czym właściwie będzie ten test. 
- 
Mógłbyś o to zapytać, inna kwestia, czy Ci odpowiedzą. Ale podróż będzie zapewne długa, więc można poszukać jakiegoś tematu do rozmowy. 
- 
— Chłopaki, pozwólcie jeszcze, że zapytam, bo jestem żywo zainteresowany ofertą. —Zagadnął, idąc. — Jak jest ta śmierć po niezdaniu tego egzaminu? Z szczegółami, jeżeli można. 
- 
Tubylcy jedynie prychnęli. 
 - Jesteś bardzo pewny siebie, jeśli tak beztrosko o to pytasz. Lub głupi. - powiedział ten idący z przodu.
 - Aż tak wierzysz w swe siły i zwycięstwo, które dzięki nim osiągniesz?
- 
— Ha! Kolego, gdybym wierzył w nie, nawet nie zadałbym takiego pytania. Ale być może macie racje? Nasza śmierć w końcu jest największą niespodzianką życia, a kto nie uwielbia niespodzianek? — 
 

