Gwieździsta Puszcza
- 
— Okej, czyli kompania powitalna przybyła, w porządku. — Powiedział, ni to do nich, ni to do siebie. 
 Zabrał się za dalsze rozcinanie więzów.
 — Poczekajcie tam na mnie panowie, bo chwilę to zajmie. Muszę szczerze powiedzieć… — Przyłożył ostrze do kolejnej liny i pociągnął. — Jestem pełen podziwu dla waszej roboty, bardzo dobrze wykonane.
- 
Jeden z Mivvotów błyskawicznie sięgnął po strzałę w kołczanie na plecach, naciągnął ją na cięciwę i wycelował, choć było to zbędne, z takiej odległości nie mógł chybić, gdy grot strzały znajdował się ledwie kilka centymetrów od Twojego oka. Czyli chyba lepiej przestać. 
- 
— Okej, rozumiem, nie przecinać, pewnie. — Powoli odsunął ostrze od lin i schował je do pochwy. — To jaki mamy plan w takim razie? — 
- 
Wciąż milczeli, co nie ułatwiało Ci znalezienia z nimi wspólnego języka. 
- 
— To może się sobie przedstawimy, jak już wy jesteście zajęci celowaniem do mnie, a ja, no cóż, siedzeniem tutaj. — Kontynuował “rozmowę”. —Na imię mi James Ha’Kesh McLiam. A właśnie, może imię Ha’Kesh coś wam mówi? Matka mi wybierała, była z tych stron, bogowie czuwajcie nad jej duszą. — 
- 
Wymienili między sobą kilka spojrzeń i nieznanych Ci słów, a później ten, który mierzył do Ciebie z łuku, schował znów strzałę do kołczanu i spytał: 
 - Mieszaniec?
- 
— Ta-da! — Wyrzucił dłonie przed siebie. — Zgadłeś, kolego, inaczej bym się tutaj chyba nie zapędzał. — 
- 
- Lepiej dla Ciebie by było, gdybyś został pośród ludzi. Najwidoczniej życie z nimi bardziej Ci odpowiada. 
- 
Twarz James stężała. 
 –Też tak myślałem. Do czasu. – Był poważny. – Poznałem życie człowieka i chyba się trochę zawiodłem. Teraz chcę poznać jak żyją Ci z drugiej połowy mojego “ja”.
- 
- I powrócić do ludzi? 
- 
Milczał przez moment. 
 — Nie wiem. Albo z powrotem do ludzi, albo zostać tutaj. Innych opcji na razie nie widzę. —
- 
- A gdy powrócisz jak szybko oni, uzbrojeni w Twoją wiedzę o nas, przyjdą tu, aby nas wymordować, zniewolić, zagarnąć nasze bogactwa? 
- 
Ten post został usunięty!
- 
— Zrobią to i beze mnie, bratku, ale ja nie zamierzam im w tym pomóc. — 
- 
Ten post został usunięty!
- 
Ten post został usunięty!
- 
Tubylec nie wydawał się przekonany. Cóż, nie ma co mu się dziwić, pewnie niejedno już widział, a poza tym mogłeś się tego spodziewać: Mieszańcom, takim jak Ty, ciężko jest żyć tak pośród jednej, jak i drugiej strony, jest się często wykluczonym przez obie. 
- 
— Toooo… Jaki jest plan? — Zagadnął, znudzony przeciągającą się chwilą ciszy. 
- 
- Poddać Cię testowi, jak każdego mieszańca. Jeśli Ci się uda, przeżyjesz, a starszyzna rozważy, czy należy Cię odprawić czy pozwolić zostać. A jeśli zawiedziesz to zginiesz i łaskawszym losem byłoby, gdybyś zginął teraz z naszej ręki. 
- 
— No! — Klasnął w dłonie. — Nareszcie jakieś konkrety, to mi się podoba. Teraz powiedzcie mi tylko: mam sam się wyciągnąć stąd czy wy chcecie się tym zająć? 
 

