[Powierzchnia] Osiedle Piastów
-
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -7 (Dzień 0)]
Jak najbardziej zakończyła się sukcesem. Rewolwer, mimo wszystko, miał o wiele większą moc niż proste strzały wypuszczane z łuku, więc automatycznie zwrócił uwagę mamuta na strzelca. Włochaty stwór zaryczał wściekle i gwałtowanie zmienił kierunek. Zaszarżował, doszczętnie masakrując pod swoimi racicami samochody-zabawki.
Dzieciożerca [T -7(Dzień 0)]
Pomysł z rzutem w wiadro przyniósł oczekiwane skutki. Kawał gruzu odwalił plastikowy bęben na bok. Dwa, równoczesne strzały. Ołowiane kule uderzyły w przeciwległe ściany, zaraz pod sufitem.
Okazało się, że pułapka opierała się na bardzo prostym systemie. Do wiadra były przywiązane sznurki, ukryte pod szmatami, zaś ich drugi koniec przymocowano do spustów muszkietów, które ustawiono w uchylonych drzwiach.
Za drzwiami usłyszał drugie cyk, głośniejsze.
Lekko pobladły (!) Gladiator tylko wydukał:
— Dzięki, szefie… —
Nie często zdarza się u niego taka otwartość. -
Skoro wściekłe bydlę ruszyło w jego stronę, to poczekał, aż zbliży się do Misjonarza, a wtedy ten spróbowałby uciec przed stworem, gdy ten zaszarżuje w budynek i być może umrze.
-
- Jesteśmy największą bandą popaprańców w mieście, musimy trzymać się razem. - odparł i rozglądał się za kolejnymi pułapkami, krzycząc przy okazji: - Po cholerę Wam to wszystko? Wyjdźcie to się jakoś dogadamy, nie musimy Was krzywdzić, a możemy rozegrać to tak, żeby wszyscy byli zadowoleni, nie?!
-
Ten post został usunięty!
-
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -7 (Dzień 0)]
- Ja jestem Bogiem twego ojca, Abrahama. Nie lękaj się, bo Ja będę z tobą.
- Rdz 26, 24
DUH. DUH .DUH.
Mamut zbliżał się. Misjonarz czuł, jak z każdym uderzeniem ogromnych racic jego serce waliło mocniej i mocniej, a umysł błaga, by uciec już, teraz. Ale jeszcze chwilkę, jeszcze sekundę, nie mógł teraz zaprzepaścić okazji…
DUH. DUH. DUH.
Blisko, dwadzieścia metrów…
DUH. DUH. DUH.
Dziesięć…
DUH. DUH.
Pięć…
DUH.
Misjonarz rzucił się w bok, uciekł wprost spod łap szarżującego olbrzyma. Ten z ogłuszającym hukiem uderzył w ścianę budynku. Podłoże pod nogami Anatola zadrżało, obsypał go deszcz szklanych odłamków i grad coraz większych kawałków betonowego gruzu. Trzeba zabierać się stąd, i to szybko, jeżeli mężczyzna nie był chętny na podróż pociągiem ekspresowym do wieczności.Dzieciożerca [T -7(Dzień 0)]
Gladiator kiwnął niemrawo głową.
Mieszkaniec lub też mieszkańcy ufortyfikowanego mieszkania nie odpowiedzieli, za to za drzwiami rozległ się głuchy dźwięk metalu uderzającego o drzwi. Musiały być drewniane z drugiej strony.
Gdzieś w oddali rozgrzmiał potężny, przeciągły huk. -
Zaczął uciekać w kierunku bramy, aby nie zostać przygniecionym przez część budynku.
-
//Czyli nie wypatrzył żadnych pułapek?//
-
//Żadnych. //
-
Ostrożnie ruszył w kierunku owych drzwi, wciąż rozglądając się uważnie na boki.
-
Dzieciożerca
-
Ten post został usunięty!
-
Dzieciożerca
-
Grot
-
Dzieciożerca [T -7(Dzień 0)]
Nagle w drzwiach ukazał się otwór, przez który łypała wielka czerń lufy. Dzieciożerca w ostatniej chwili zdążył uchylić się przed strzałem, zdążył także Gladiator, ale Grotowi zabrakło szczęścia. Ołów trafił prosto w jego obojczyk, z łatwością przerywając warstwę ubrań i skórę, by utkwić w mięsie. Mężczyzna wydał z siebie zdławiony krzyk bólu, od razu chroniąc się za ścianą jednego z ograbionych apartamentów.
Lufa miotnęła się w otworze, zza drzwi dobiegł charakterystyczny grzechot przeładowania. Korytarz skrył się w chmurze pyłu.Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -7 (Dzień 0)]
Upokórzcie się więc pod mocną ręką Boga, aby was wywyższył w stosownej chwili.
~1 P 5, 6Biegł, w czasie gdy w okół niego rozgrzmiała potworna kakofonia. Lecący na ziemię gruz z trzaskiem rozbijał się na bruku dawnego chodnika, ogłuszająco ryczał dziki zwierz, nie mogąc wyrwać się z śmiertelnej pułapki. Biały pył, pędzący niczym fala wraz z deszczem betonowych odłamków, dogonił Misjonarza i pochłonął, połknął go w całości. Strużki potu gromadziły się w masce, oddychanie było coraz trudniejsze, widoczność była zerowa. Jeden fałszywy ruch, poślizg na obrośniętym dziwacznym mchem kadłubie samochodu, mężczyzna upadł. Zerwany kawał fasady dokończył dzieła, uderzając go w potylicę. Głowa eksplodowała niewypowiedzianym bólem, a zaraz potem wszystko zgasło.
Pan jest moim pasterzem,
niczego mi nie braknie.
Pozwala mi leżeć
na zielonych pastwiskach.
~ Psalm 23Mężczyzna otworzył oczy. Był pośrodku zupełnej pustki, czerni. Nie, nie do końca zupełnej. W pewnym miejscu, niby zawieszona w niebycie, nierealnej egzystencji, została ustawiona ławka, jakich Misjonarz widział wiele. Pokryte rdzawymi zmarszczkami zmęczenia, żeliwne poręcze, deski noszące na sobie szczątkowe ślady przedwojennej farby, niektóre brakujące, przez co ławka sprawiała wrażenie szczerbatej.
Na ławce siedziała postać. Długowłosy mężczyzna o ciemnej, śródziemnomorskiej karnacji, a przynajmniej tak wyobrażał ją sobie Anatol. Choć sprawiał wrażenie młodego, to jego dłonie wyglądały na styrane ogromem ciężkiej, wieloletniej pracy, którą wykonywał z wręcz syzyfowym uporem. Trzymał w nich zbeżowiały, poklejony wieloma warstwami taśmy foliant, stąd Misjonarz nie mógł odczytać tytułu. Długowłosy nosił na sobie proste, poplamione białą farbą jeansy i roboczą kurtkę Koksowników. Fioletowy szal z niezrozumiałymi dla Anatola, złotymi inskrypcjami opadał z jego ramion na pierś. Mężczyzna przewrócił stronę lektury. -
Widząc mężczyznę siedzącego na ławce, Misjonarz postanowił podejść do tej osoby. Kto wie, kim może być ten mężczyzna, ale wiadome jest to, że Anatol na pewno nie skończył dobrze. Gdy tylko był wystarczająco blisko długowłosego mężczyzny, Misjonarz spojrzał w jego stronę.
- Przepraszam, czy nie byłoby problemu, gdybym się przysiadł? - zapytał. -
Grotem zajmą się, gdy pozbędą się tamtych, martwi mu nie pomogą. Od razu ruszył w kierunku drzwi, nie chcąc, żeby tamci zdążyli przeładować, i postarał się otworzyć drzwi przy pomocy siekiery, licząc też na pomoc Gladiatora. Im szybciej się tam dostaną i ich wybiją, tym lepiej.
-
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -7 (Dzień 0)]
Mężczyzna podniósł wzrok znad pożółkłej lektury i widząc Misjonarza, wygiął usta w ciepły oraz szczery, choć zmęczony uśmiech. Przesunął się lekko w prawo, robiąc dla niego miejsce na ławce.
— Pewnie, siadaj przyjacielu.Dzieciożerca [T -7(Dzień 0)]
Siekiera nie dawała zbyt wiele, zimna blacha odbijała każde uderzenie. Wtedy silna ręka wojownika odtrąciła Dzieciożercę na bok, by mógł zobaczyć, jak Gladiator całym swym ciałem uderza z rozpędu w wrota. Stare, przeciążone kilogramami żelastwa zawiasy nie wytrzymały, szczęknęły i po prostu oderwały się od ściany. Drzwi z hukiem osiadły na posadzce, po czym, wydawałoby się w zwolnionym tempie, zaczęły przechylać się, wróżąc niechybny upadek.
-
Skoro otrzymał zezwolenie od mężczyzny, to Misjonarz usiadł na ławce.
- Wiesz może, co to za miejsce? - zapytał. -
//Upadek, ale na mnie czy do środka pomieszczenia?//
-
Anatol “Misjonarz” Dzierżyński [T -6 (Dzień 0)]
— To sfera niestanu, przestrzeń, która wypełnia pustkę między ciałem, a duchem. — Brodacz przymknął książkę, litery na łuszczącej się okładce głosiły: “Nowy Kiermasz Bajek”. Odwrócił głowę do Misjonarza, na jego twarzy malowało się zaciekawienie pomieszane z rozbawieniem. — Wciąż mnie zadziwiacie. Co noc odwiedzacie to miejsce i nie macie pojęcia czym jest! Zabawne, prawda?
Dzieciożerca [T -7(Dzień 0)]
// Na Dzieciożercę i Gladiatora. //