Miasto Kasuss
-
O dziwo, nie było to tak daleko. Niewielkie, należące najpewniej do dziecka, które mogła zostawić, prowadziły do jakiejś ziemnej nory, kiedyś leża jakiegoś zwierzęcia. Teraz była opustoszała, ale nie zdziwiłabyś się, gdyby dziewczyna ukryła się tu przed pościgiem.
-
Przyklęknęła, by zajrzeć do środka. Nie czuła się na siłach, by wgramolić się do środka, więc zamiast tego zaczęła cicho śpiewać dziecięcą piosenkę. Wątpliwe, by wyciągnęło to młodą nawet gdyby tam była, ale spróbować można.
-
Nie było jej tam, to wiedziałaś na pewno, bo jama była niewielka, dla niej w sam raz, Ty byś się na pewno nie zmieściła. Ale wcześniej musiała tu być, może spędziła tu noc lub schowała się przed pogonią? Wątpliwe, żeby Goblin zdecydował się na wydanie majątku dla łowców nagród, a sam wcześniej nie spróbował pochwycić zbiegłej niewolnicy własnymi siłami.
-
Wobec tego znów zboczyła ze ścieżki. Młoda nie mogła odejść zbyt daleko, prawda? Sylvia westchnęła i zacisnęła pięści. Powoli zaczynała wątpić w swoje umiejętności. No i nie była zbyt wprawiona w łażeniu po lesie. Odetchnęła i poczęła szukać dalej.
-
Tego nie wiedziałaś. Odkryłaś jednak nowe ślady, tym razem łap. Niby nic wielkiego, lis czy wilk, ale po czasie podążania nimi odkryłaś, że obok niekiedy są też ślady stóp. Dokładnie takie, jakie znalazłaś w okolicy jamy i ogniska.
-
Nie bardzo wiedziała, jak uzasadnić znalezisko. Specjalistą nie była, więc po prostu szła dalej. Zobaczenie śladów nieco podniosło ją na duchu.
-
Idąc śladami, usłyszałaś nagle jakąś awanturę. Do dwóch podniesionych głosów doszedł w końcu i inny, okrzyk pełen bólu, a może i strachu, który niósł się po całym lesie, ale Ty oceniłaś, że jego źródło nie mogło być szczególnie daleko. Chyba nawet prowadziły tam ślady.
-
Pobiegła więc, już szykując sztylet, ale starając się zachować ostrożność. Nie ma sensu jak szaleniec i wpaść komuś innemu pod miecz.
-
W porę zdołałaś skryć się pośród krzaków, aby obserwować, jak jakiś Gnoll okłada przywiązanego do drzewa nastoletniego chłopaka, podczas gdy Hobgoblin się temu przygląda. Sądząc po ich wyposażeniu (tarczy i korbaczu w wypadku Gnolla oraz przyzwoitej zbroi czy kuszy, kołczanu pełnego bełtów i kilku sztyletach za paskiem) to inni najemnicy, którzy zdecydowali się poszukiwać zaginionej niewolnicy, a ten tutaj musiał coś wiedzieć, skoro ciągle kazali mu mówić, a gdy wciąż milczał, znów go okładali.
-
Oceniła czy może jakoś dzieciakowi pomóc, ale wydawało się jej, że nie. Trochę żal go, ale przecież Sylvia nie jest aniołem stróżem.
-
Nie, ale zabicie tych dwóch zwiększy Twoje szanse na znalezienie dziewczyny. No i chłopak chyba mógł pomóc, bo po którymś uderzeniu Gnoll wprost zapytał: “Gdzie ona jest?” i choć mógł być to przypadek, to teraz już trochę wątpiłaś, czy aby na pewno.
-
Postanowiła zacząć od zajścia Hobgoblina od tyłu i zastanowiła się, gdzie najlepiej będzie go dziabnąć.
-
Między żebra, w kark, poderżnąć gardło. Zabijesz go bez trudu, bo ani Cię nie zauważył, ani nie usłyszał. Gorzej będzie z Gnollem, z nim już będziesz musiała się zmierzyć, ale tym pomartwisz się później.
-
Zawsze może magicznie spierdolić z miejsca zdarzenia. Tak więc dziabnęła go w kark. Szkoda, że nie mogłaby go tak sobie odciągnąć. Może wtedy Gnoll nie zauwayzlby od razu.
-
Niestety, nie mogłaś, a gdy tylko zielony padł na ziemię, Gnoll cisnął w bok dręczonym chłopakiem i ruszył w Twoim kierunku, kręcąc korbaczem uniesionym do góry i osłaniając się tarczą.
- Więcej złota dla mnie. - mruknął pod nosem, choć nie miałaś pewności, czy chodzi mu o zabitego wcześniej Hobgoblina czy może o Ciebie. -
No to postarała się spierdolić za niego.
-
Nie udało Ci się, obracał się wraz z Tobą, aby nie dać się zajść od tyłu. W końcu zrobił solidny zamach korbaczem, celując w Twoją głowę.
-
Postarała się uchylić od ciosu i trafić go nożem w rękę z korbaczem.
-
Unik się udał, trafienie także, ale rana była zbyt mała, aby się tym przyjął, więc kontynuował walkę, wykonując kolejny zamach.
-
Tym razem znów spróbowała się przenieść magią, jednak nieco dalej od niego. Wiedziała, że ciężko będzie znaleźć jego słaby punkt, ale próbowała. Nie miała przypraw przy sobie, nie?