Gwieździsta Puszcza
-
- To ludzie tak Cię zmienili czy miałeś coś z głową od urodzenia?
-
— Może po prostu obyłem się z innym poczuciem humoru? —
-
- Nawet w tym ludzie są od nas gorsi?
-
— Przekonajmy się. Dawajcie jakiś żart, chłopaki. —
-
- Wątpię, żeby udało się je przełożyć na ludzką mowę na tyle, żeby wciąż bawiły… Ale wracając do ostatniego pytania: Zależnie od tego jak spiszesz się podczas próby, taka czeka Cię nagroda lub taka śmierć. Im gorzej pójdzie, tym bardziej będziesz cierpiał.
-
— Rozumiem. — Kiwnął głową. — Ostra wersja bani z ludzkiej szkoły, a przynajmniej tak słyszałem. Tak właściwie to skąd znacie ludzką mowę? —
-
- Porozumiewamy się w niej już od czasów naszych przodków, gdy ludzie zaczęli się tu osiedlać. Było to ważne, gdy nasze relacje układały się jeszcze poprawnie. Dopóki ludzie nie stali się zbyt chciwi.
-
— Ludzkość, co poradzisz. — Rozłożył bezradnie dłonie. — Ale chyba tutaj często nie zaglądają, co? —
-
- Wyglądamy jakby nam to przeszkadzało?
-
— Patrząc na sitaki, pułapki i cały system kładek, to tak, tak to wygląda. —
-
- To właśnie po to, żeby nie zaglądali. Do naszej społeczności dołączyły liczne rozbite klany, plemiona i wspólnoty, często oznaczało to rozbite rodziny. Ludzie wypędzili ich z ich ziem, aby zająć je dla siebie czy wydobywać tam różne bogactwa. Albo dla złośliwości paląc lasy, które były ich domem.
-
— Przestrzeń życiowa gatunku, naturalny proces ewolucyjny. Ludzie zdominowali swój rodzimy kontynent, ale muszą zasiedlić kolejny, by znaleźć odpowiednią ilość terenu do bytowania, a przynajmniej tak opowiadał mi kiedyś pewien jajogłowy.
-
Tubylec w odpowiedzi jedynie mruknął coś pod nosem, niewiele rozumiejąc z Twojej wypowiedzi.
-
“I w końcu nie usłyszałem tego mivvockiego żartu.” pomyślał, maszerując dalej.
//Nagadaliśmy się już, czyż nie?// -
//To od Ciebie zależy. Możesz jeszcze pogadać, możesz nie. Daj mi tylko znać, żeby wiedział, czy przyspieszać akcję do przybycia do ich wioski.//
-
//Przyspieszaj co łaska. //
-
Ich wioska wyglądała tak, jak musiała wyglądać, jeśli chcieli przeżyć. Nie chodziło tu o lokalne drapieżniki, ale ludzi i ich agresywną ekspansję. Wały ziemne, wilcze doły i palisady wystarczyły, aby obronić się przed nawet największym Dubrakiem, ale nie przed ludźmi z nowoczesną bronią. Dlatego ich wioska była tam, gdzie ludzie nie mogli się dostać, przynajmniej na razie: W koronach wielkich drzew. Budynki wspierały się na ich koronach i rozłożystych gałęziach lub platformach z drewna, a całość łączyła sieć kładek, pomostów, lin do przeskakiwania z jednego miejsca na drugie i tym podobnych. Wszystko prezentowało się naprawdę wspaniale, zwłaszcza z Twojego punktu widzenia. Dla zwykłych tubylców, nawet z innych części kontynentu, był to na pewno widok graniczący z codziennością.
-
“Zagrożenie matką wynalazków, co nie?” Pomyślał, z zaciekawieniem oglądając zmyślne konstrukcje kładek. Szedł dalej, w duchu przygotowując się na spotkanie z Starszymi. Starsi tylko z nazwy czy rzeczywiście stanie przed bandą dziadków będących o krok od grobu? To się okaże.
-
Normalnie Twoi przewodnicy wdrapaliby się zapewne na górę po samych drzewach lub zrzuconych z dołu linach, ale nie mieli pewności, czy Ty czemuś takiemu podołasz, więc krzyknęli coś kilka razy, a z góry zsunęła się niewielka platforma zawieszona na linach, na którą weszli, a która zapewne zostanie wciągnięta na górę dzięki prostej sile mięśni.
-
Wszedł za nimi, taki chyba był zamiar. Do góry!