Światło Świtu
-
- Nie śmiem wątpić w twoją wiedzę, ale było strasznie mało badań w tym kierunku. Chciałbym mimo wszystko kiedyś spróbować… - Odrzekł, rozmarzając się. - Magia ognia nie jest zła, ale jest strasznie prosta, żeby nie powiedzieć prymitywna. Trudno jej używać z finezją. A wasza magia…
-
- Nasza Magia. - powtórzył Drow, kładąc nacisk na pierwsze słowo. - Ale wiedz, że nawet niektóre Mroczne Elfy mają problem z jej opanowaniem.
-
- Jestem tego świadom, jednak… - Nagle jego oczy lekko się zamgliły, wracając do odległych czasów. - Upór zmienia kamienie w Stal. - Powiedział i dopiero po chwili zrozumiał co zrobił. Słysząc wypowiedź elfa przypomniał sobie słowa swojego nauczyciela magii. Czemu wróciło to wspomnienie? I czemu zdawało się miłe… Nie ważne. - Cóż, może kiedyś zyskam odpowiednio dużo łask by móc choć podjąć próbę nauki. Jestem Upadłym, nas można praktycznie dowolnie modyfikować, być może znajdzie się i sposób na to. Transfuzja krwi może… - Zaczął się zastanawiać.
-
- Spotkałem już kilku Upadłych. Ciekawie jest spostrzec, że choć jeden spośród Twojej… Hm, rasy jest kimś więcej niż tylko tępym sługusem czy bezmózgim rzeźnikiem chcącym przelewać krew. Chyba że się mylę?
-
- Nie mi oceniać. Mogę Ci tylko powiedzieć, że Upadli nie są wcale mało inteligentni. Są pyszni, zuchwali, chciwi i zdegenerowani, ale nie są idiotami, zapewnia to nasza transformacja. Pod każdym względem jesteśmy lepsi od naszych poprzednich form. Ja jako tako wyzbyłem się tych cech przez to, kim kiedyś byłem i to jakie zadanie postawiono mi od razu po przemianie. Mam tylko jedną Panią i będę jej wierny do końca życia. - Odrzekł całkowicie pewny tego co mówi. - Ja zawsze uważałem mroczne elfy za małomównych skrytobójców, jednak widzę, że ty nie wchodzisz w ten stereotyp, Dinin
-
- Jak zaskoczyłem Ciebie, Ty mnie - jesteśmy kwita… Kapitan nawet słowem nie odezwał się co do szczegółów tej misji. Może Ty coś wiesz?
-
- Moja Pani chce wyciągnąć kogoś z najgłębszej części tamtejszego lochu, przynajmniej takie jest moje zadanie. Wiem tylko, że wy będziecie próbowali się tam przedrzeć. Czy zostaliście wynajęci przez moją Panią, czy po prostu zabrałem się z wami “przy okazji”, cholera wie. Nie wiem czy to ma być ktoś dopiero do przemiany w Upadłego, Upadły, jakiś Demon czy może Mroczny Elf. Ale cóż, rozkaz jest rozkaz
-
- Nie słyszałem jeszcze, aby Zakon Gryfa brał jeńców. Nie żebyście też Wy jakichś brali, a przynajmniej zbyt często…
-
- Byłem kiedyś gryfitą. - Splunął. - To nie do końca tak, że nie bierzemy jeńców. Lochy są dla ludzi i nie tylko, którzy mają cenne informacje, szczególnie w twierdzach. Tam się je z nich wydobywa. Przynajmniej tak było w mojej fortecy.
-
- Masz jakieś podejrzenia, kto może być tam przetrzymywany? Bo jestem prawie pewien, że nie chodzi o jakiegokolwiek Drowa.
-
Starał się odszukać myślami osobę, która spełniałaby wymagania bycia ważnym dla Pani czy dla demonów ogólnie i będącą w rękach gryfitów.
-
Nie dochodziły do Ciebie zbyt szczegółowe wieści o innych Demonach czy Upadłych, a jeśli, to żaden nie pasował Ci do roli więźnia Zakonu.
-
Cmoknął językiem i pokręcił głową. - Nic a nic. Najwyżej dowiemy się na miejscu. -
-
//Chcesz jeszcze pogadać z nim o czymś? Albo z kimś innym?//
-
// Nie, dawaj do bitki
-
//Nie mam za bardzo czasu na dłuższe odpisy. Następny, dziś wieczorem albo w sobotę, bo jutro będę zajęty do późna, pociągnie fabułę bardziej do przodu.//
Rozmowę przerwał Wam dzwon, zapewne również wygłuszony przez Maga, tak jak uczynił on Czarną Arkę niewidzialną, tak i niczym trudnym nie mogło być dla niego wyciszenie tego dźwięku. Niemniej, cokolwiek on oznaczał, to wszystkie Drowy spieszyły ku jego źródłu, nawet potężny Mag Mroku, więc musiało być to coś ważniejszego, niż zwykłe wezwanie na posiłek czy zmianę warty. -
On za to ruszył normalnie. Nie powoli, nie szybko, tak pomiędzy, z gracją. To zostało mu jeszcze sprzed przemiany. Nie widział sensu śpieszyć się, kiedy okazja nie ucieknie. Dzięki temu można było oszczędzić sporo stresu.
// kk -
Przez brak pośpiechu może i się nie zmęczyłeś ani nie stresowałeś, ale z drugiej strony trafiło Ci się miejsce na samym tyle. Na szczęście coś widziałeś, a dokładniej kogoś, bo Książę-Admirał i jego przyboczny zajęli miejsca na podwyższeniu, aby dodać sobie autorytetu i być lepiej widocznymi dla wszystkich zebranych wokół żołnierzy, marynarzy i Magów, bo tę Czarną Arkę, jak wiele innych, napędzali również Magowie Wody lub Powietrza, co pozwalało wydatnie skrócić czas podróży i zwiększyć prędkość samego okrętu, zwykle ledwie szybszego, niż wielkie statki handlowe, na które polował, choć było to drogie udogodnienie - domyślałeś się, jak wiele tacy Magowie pobierali za swoje usługi od każdego rejsu.
- Tam, w Świetle Świtu - zaczął dowódca Mrocznych Elfów. - czekają na nas zastępy rycerzy i ich pachołków, ale nie tylko. Gdy przełamiemy ich obronę, a zrobimy to, sięgniemy po wspaniałą broń, pancerze i kosztowności z ich rozległych skarbców. Wszystko to będzie Wasze, moi żołnierze, moi Magowie, moi Korsarze. O ile tylko będziecie wykonywać rozkazy i wykażecie odpowiednią wolę walki. Sięgnijcie po to, co jest już Wasze, a czeka jedynie, aby je zabrać!
Mroczne Elfy nie zareagowały owacjami, ale wzniosły w górę broń lub zaciśnięte pięści, co oznaczało, że przemowa była dobra. Drow odniósł się w niej do podstawowych wartości, jakie wyznaje jego rasa: Do chciwości, do chęci sprawdzenia się i udowodnienia, że jest się lepszym od innych, do czerpania przyjemności z zabijania… Ale słowem nie wspomniał o żadnym więźniu, więc widać, że te informacje nie są przeznaczone dla każdego… -
Uśmiechnął się pod nosem. To właśnie pokazuje, dlaczego ich rasy zawarły przymierze. Większość wartości była dokładnie ta sama, co u Upadłych i Demonów. Jeśli to dalej nie trzyma ich w przymierzu, to Sendemir nie wie już co. W sumie… Nie obraziłby się gdyby został kiedyś ambasadorem w kraju Drowów czy coś w podobie. Teraz pozostaje czekać na desant i bitkę.
-
Wszyscy w milczeniu rozeszli się, aby szykować się do walki, jednak dowódca Drowów skinął lekko głową na Ciebie, abyś podszedł.