Dallas
-
– Ta, również za wcześnie na bieganie za kimś, kto chciał majstrować przy płocie… Ty byłaś tą osobą?
-
Albo była naprawdę dobrą aktorką, albo było za ciemno, żebyś mógł dostrzec wszystkie szczegóły mimiki jej twarzy, albo rzeczywiście zdziwiły ją jej słowa.
- Spóźniłam się, to fakt, ale nie mam pojęcia o czym teraz mówisz. -
– Ktoś chciał chyba zrobić coś przy płocie. Najpierw myślałem, że to ktoś, kto patroluje, ale ta osoba zaczęła uciekać, jak mnie zobaczyła. Taki straszny to chyba nie jestem, nie?
-
- Nie. - zaprzeczyła z uśmiechem, sprawiając wrażenie jakby lustrowała Cię od stóp do głów… Bo może i to robiła? - Ale to, o czym mówisz, to dziwne. I co? Uciekł Ci? Nie widziałeś go zbyt dobrze?
-
— Zgubiłem go tutaj. Albo ją… Nie wiem, czy była to kobieta czy mężczyzna.
-
- Powiem o tym mojemu ojcu. Nie brzmi to jakoś bardzo groźnie, ale na pewno dziwnie i lepiej będzie zbadać tę sprawę. A jeśli ten ktoś rzeczywiście mógł nam zagrozić, a Ty sprawiłeś, że mu się nie udało, to jestem pewna, że nagroda Cię nie minie.
-
— Na żadną nagrodę nie liczę, jeżeli będzie o to podejrzewać ludzi, których wpuściłem.
-
- Tak też może być. A teraz możemy zmienić temat i się przejść?
-
— Nie powinniśmy kogoś o tym teraz zawiadomić, że ktoś próbował coś zrobić przy ogrodzeniu?
-
- Po drodze spotkamy strażników, którym możesz to powiedzieć.
-
Przytaknął i powoli ruszył.
— Więc o czym chcesz teraz pogadać? — zapytał. -
- Może jakieś ciekawsze przygody…? Albo nie: Jak najwięcej o świecie poza ranchem. Wiem wiele, ale ojciec nie pozwala mi stąd wychodzić, chciałbym dowiedzieć się czegoś o dalszej i bliższej okolicy.
-
— No są zombie, każdy jest do siebie wrogo nastawiony… Co tu więcej mówić? Wiem, że w Dallas powstały jakieś bezpieczne strefy i stacjonowało tam wojsko, ale wszystko padło po kilku miesiącach, a teraz jest tam pełno bandytów i tego, co chodzi i kąsa.
-
- Niewesoło. - przyznała, a choć pewnie chciała powiedzieć coś więcej lub o coś zapytać, to powstrzymała się, bo z naprzeciwka szedł ku Wam jeden z patrolujących teren strażników, któremu mogłeś zameldować o tej dziwnej sytuacji.
-
Zaczepił strażników, gdy Ci byli obok i powiedział:
— Miejcie się na baczności i najlepiej zgłoście komuś wyżej, że ktoś próbował coś zrobić przy płocie, a jak go zobaczyłem, to uciekł. -
Był tylko jeden i pytająco uniósł brew, ale spojrzał, kto Ci towarzyszy, a gdy kobieta skinęła głową, i on powtórzył gest, patrząc na Ciebie.
- Da się zrobić. - odparł i ruszył w kierunku zabudowy. -
Poczekał, aż strażnik odejdzie na tyle daleko, by nie mógł słyszeć rozmów między nim a… no właśnie, nią.
— Trochę sobie porozmawialiśmy już, a ja dalej nie znam twojego imienia. -
- Alice. - odparła z uśmiechem. - Myślałam, że nigdy nie zapytasz.
-
— Thomas, ale wołali na mnie też Mały Tommy, nie wiedząc czemu. Nie było wcześniej okazji, aby zapytać, a nie chciałem tak w środku zdania się wcinać i dopytywać się o imię. Nie jestem taki jak Jax.
-
- I może to źle? Zdaje się, że on ma więcej wielbicielek na ranchu.