Begin
-
- Uwierz mi, załapałem. No chyba że tą aluzją było to, że moja nagroda czeka właśnie w twojej sypialni.
-
Zmarszczyła brwi.
-Nie nazywaj mnie kwiatuszkiem. Mam na imię Natasha. A z tego, co pamiętam, skończyliśmy na…
Tutaj zrobiła krótką przerwę, w czasie której napiła się swojej kawy i próbowała przypomnieć sobie, jakie pytania chciała zadać mężczyźnie.
-Jakie mogę wrócić z tego zadupia bez prądu i autobusów do mojego zadupia z prądem i autobusami? -
Gulasz
Barman zaśmiał się. Risu uderzyła pięścią w kontuar i wstała. Pogroziła palcem w sumie nie wiadomo komu i ruszyła do drzwi.Kwiatuszek
— Dobrze, dobrze. Właśnie o to mi chodziło, Natasho. Jestem Andreas. A co do powrotu — tu przerwał na łyk kawy — to sprawa jest dość złożona. Ogółem chodzi o to, by zebrać Talię Krainy. Karta, którą masz przy sobie to joker twojej Talii. Teraz musisz po prostu zebrać pozostałe od różnych osób z okolicy. -
- Tja, tej karty szybko nie zdobędę… - westchnął i zwrócił się do barmana - Poproszę dolewkę tego burbona. I może jakiś pomysł co robić.
-
-Hmmm… Brzmi cholernie prosto. Ile kart ma ta cała talia?
Wyciągnęła ponownie swoją kartę i zaczęła obracać ją w ręce podziwiając swój wizerunek. -
Gulasz
— Muszę ci powiedzieć, że raczej dobrze zrobiłeś. A jak sobie z tym poradzić… Cóż, z Risu różnie bywa. Najlepiej zanieść jej wódki.Kwiatuszek
— Tyle co zwykle. Pięćdziesiąt dwie. Twoja jest pięćdziesiąta trzecia.
Karta była dobrze wykonana i całkiem wytrzymała. Pachniała nowością. -
-Ughhhhhhhh - wydała z siebie odgłos Natasha, która do tej pory nie wiedziała, jak dużo kart znajduje się w jednej talii - Okej, to wciąż jest dość znośne. Więc, jeśli chcę stąd wyjść, to muszę przejść się spacerkiem po tym mieście, odebrać po karcie od pięćdziesięciu dwóch osób i po sprawie?
Przestała na chwilę bawić się kartą, by wziąć kolejny łyk z swojej kawy. -
-Ludzi?- Potrząsnęła głową. -Nieważne, rozumiem. Chyba.- Wychlipała resztę alkoholu i odetchnęła. Świat stał się bardziej przytępiony, ale dzięki temu poczuła się bardziej realnie. Paradoksalnie.
-Dziękuję bardzo.- Kiwnęła głową i już miała odchodzić, gdy nagle zawahała się.
-Nie mam przy sobie pieniędzy…- -
- Jak tu wróci a mnie już nie będzie, to postaw jej połówkę, w moim imieniu. - skomentował i spojrzał się w swój kieliszek. Rozmyślał kilka chwil, kręcąc lodem. Nie mógł uwierzyć gdzie się znajduje, wszystko wydawało mu się nierealne. Na szczęście miał jedno, doświadczenie Lawrence’a Seniora, które ten tak chętnie opowiadał po powrocie. Teraz żałował że nie słuchał uważniej…
- Mój ojciec… opowiadał że podczas pobytu tutaj zaprzyjaźnił się z kilkoma elfami. Wiesz gdzie mógłbym je znaleźć? -
Ten post został usunięty!
-
Kwiatuszek
— Cóż, może to wymagać nieco więcej wysiłku. Z tego co mi wiadomo, Kraina jest nieco większa. Albo więcej niż nieco.Vapen
— Nie martw się, ja też nie. Chcesz jeszcze czy ci wystarczy?Gulasz, który nie powinien przesadzać ze złotymi radami od samego siebie
— To zależy czy masz na myśli tych, z którymi się przyjaźnił, czy tych z którymi sypiał. -
Eva bila się przez chwilę ze swoimi myślami, aż w końcu potrząsnęła głową.
-Jak zbiorę wszystkie karty, co się wtedy stanie?- Uśmiechnęła się zakłopotana. -To naprawdę, ostatnie pytanie. Przyrzekam.- -
- Przepraszam? - zapytał odrobinę zaskoczony - Czy te dwie grupy są aż tak liczne, ze trzeba je rozdzielać?
-
Przez chwilę barman starał się utrzymać poważną minę, jednak szybko znów parsknął śmiechem.
— Tego nie wiem. Nie pytam każdej elfki, czy naprawdę z nim spała czy tylko tak twierdzi.
Odwrócił się do Evy.
— Możesz tak cały dzień. Mi nie przeszkadza. A jak zbierzesz karty… To sama zdecydujesz, co się stanie. -
Kobieta tylko kiwnęła głową i wstała.
-W takim razie dziękuję bardzo.- Przymknęła oczy, starając się nie odpłynąć. Nie miała pojęcia czymże był ten alkohol ale kopał dobrze. Odeszła trochę od baru, rozglądając się zamglonym wzrokiem po barze.
Zabawnie, poczucie surrealności powoli znikało, wciąż jednak dziwna tęsknota łapała ją za serce.
Powoli, trzymając się dość prosto, ruszyła do wyjścia. -
- Ktoś… mógłby kłamać na temat tego że spał z moim ojcem? I to są osoby w liczbie mnogiej? - pytał z widocznym niedowierzaniem - Czemu?
-
-Ta twoja cała kraina ssie coraz bardziej. Czy istnieje jakiś sposób, bym nabyła w tym mieście jakąś mapę? Najlepiej taką, na której ktoś już zaznaczył wszystkie miejsca, w których znajdę karty? - spytała, choć była pewna, że nieważne, jaką otrzyma odpowiedź, nie będzie zbyt szczęśliwa.
Nie masz nawet pieniędzy klaunie - pomyślała, po czym znowu kilkukrotnie przeklęła w duszy na kapitalizm. -
Kwiatuszek
— Taka ona moja jak i twoja, Natasho. Mapę możesz dostać niemal wszędzie, może nawet barista ją ma. Ale co do lokalizacji, to podobno trzeba mieć trochę szczęścia. Ja się tym nie zajmuję.Gulasz
— Na pewno był jeden taki przypadek. Ale mówi się, że mogło to być więcej lasek. Jak mówiłem, gejem nie jestem, ale jestem świadom, że twój stary najprawdopodobniej miał branie. Takie to były czasy.Venus
Ci zebrani przy stole tym razem popatrzyli na nią z zaciekawieniem. Barman pomachał jej i życzył pomyślnych wiatrów. -
- O tym mi nie opowiadał… - oparł głowę o dłoń i dopił resztę drinka. Pomasował sobie skroń - No nic. Wiesz gdzie dostanę jakąś mapę okolicy?
-
Eva w niesamowicie elegancki sposób pokazała wszystkim “peace” i wyszła z baru. Powietrze miasta niemalże zmiotło ją z nóg, ale już po chwili dziewczyna powoli wędrowała w stronę hotelu. Pieniądze nie wydawały się być tutaj problemem, przez co odetchnęła z ulgą. Nie miała pojęcia co robić później, czy szukanie kart miało jakikolwiek sens. Bo w sumie… Czego ona chciała? Spokoju, tego na pewno. Ale w rzeczy samej nie znała siebie na tyle dobrze, by móc spełniać swoje marzenia.
Ostatnio, jak próbowała sobie tenże spokój zapewnić, skończyła w innym świecie.