Nizina Devon
- 
— Słusznie. 
 Ukucnął i pogłaskał kota. Odnalazł w końcu szyld zielarki-lekarki. Nada się?
- 
- Lepszy rydz niż nic. - pomyślał sobie, po czym delikatnie otworzył drzwi do sklepu zielarskiego i rozejrzał się po jego wnętrzu. 
- 
Gdy wszedł, zadzwonił dzwoneczek. Wewnątrz pachniało cynamonem i miętą. Dziwna, ale wcale nie tak zła kombinacja. Evan po paru minutach dołączył do niego z naręczem książek. Mieli przez sobą regał pełen przegródek, najwyraźniej zastawiony woreczkami ziół. Zza regału wysunęła się niewysoka, blondwłosa kobieta. Na pierwszy rzut oka mogła mieć ze czterdzieści lat. 
 — W czym mogę pomóc?
- 
Podszedł lady, zakładając że taka była oczywiście, i z serdecznym uśmiechem zagadnął kobietę. 
 - Dzień dobry. Czy wie pani czy gdzieś w okolicy nie znajdę kogoś kto ma Kartę?
- 
Zastanowiła się. 
 — Byłby mój mąż, ale w tej chwili nie ma go w domu.
- 
Oczy szerzej mu się otworzyły. Nie liczył że faktycznie odnajdzie tu kogoś z Kartą. 
 - A gdzie go w takim razie możemy znaleźć?
- 
— Tego nie wiem. On często dużo podróżuje i niełatwo go znaleźć. Ale niedługo powinien wrócić. Może zostaniecie na herbatę? 
- 
- Ja z chęcią, bardzo dziękuję. - spojrzał się pytająco na Evana. Teoretycznie mógłby znaleźć inny środek transportu, albo w ostateczności iść z buta, ale wolał tego nie robić. 
- 
Evan kiwnął głową i zaproponował kobiecie książki, które przytachtał. Położył je na ladzie. 
 — Zaraz je przejrzę. Rozgośćcie się.
 Wskazała krzesła, na których kogli usiąść.
- 
Usiadł na jednym z nich. 
 - Bardzo ładny sklep. Przyjemnie swojski. - skomplementował. Pytania typu “jak wam się powodzi” chyba nie mają tutaj sensu, zważywszy na fakt że nie ma tutaj waluty.
- 
//skacowany come back -Też z Farii?- Eva uniosła brew, opierając policzek o dłoń, jednak pusto wpatrując się w przestrzeń przed nią. Skoro mężczyzna był ojcem dziewczynki, to logiczne byłoby że pochodzą z tego samego miasta. 
 Chyba.
- 
gula 
 Kobieta wstawiła wodę na herbatę. Ostatecznie wypożyczyła wszystkie książki, a następnie rozsiadła się na wolnym krześle.
 — Właściwie się sobie nie przedstawiliśmy. Jestem Patrycja.vapen 
 Pokręcił głową.
 — Bo tata jest ze Świata!
 Mężczyzna zaśmiał się i poczochrał włosy dziewczynki.
- 
- L. J. Bardzo miło poznać. - 
- 
Evan krótko też się przedstawił. 
 — Nieczęsto miewamy gości. Mój mąż nie lubi tego krainowego zgiełku.
- 
- W takim razie wybrał odpowiednie miejsce do życia. Ta nizina wydaje się niemal pusta. 
- 
-Oooh.- Eva oderwała wzrok od zielonego krajobrazu. -Nie chciałeś wrócić? Do świata?- 
- 
//Khem 
- 
//Patryś pij syrop na kaszel gula 
 — Właściwie to ja je wybrałam. On chciał się wynieść z Krainy. Żebyśmy mieli bliżej do dzieci.vapuś 
 — Tu jest całkiem przyjemnie. Teraz ciężko byłoby mi wrócić.
 Obejrzał się na dziewczynkę, zapatrzoną w krajobraz.
 — Nie wydaje mi się, żeby mogła przywyknąć do normalnego życia — rzucił ciszej.
- 
- O, czyli też jesteście z… - powstrzymał się przed użyciem stwierdzenia “prawdziwy świat”. W końcu czym w zasadzie jest prawdziwy świat, i jak zdefiniować co jest prawdziwe, a co nie. - … ze świata po drugiej stronie obrazu? 
- 
— Ja jestem. On… z jeszcze innej strony. Długa historia. Ale mam za to inne pytanie. Mówisz o tym obrazie z czterema damami dworu? 
 

