Nizina Devon
-
- Ciekawe. Ja ruszam do Donii, bo pamiętam z opowiadań że ojciec miał tam kilku przyjaciół. Jest szansa że jakiś tam znajdę?
//Nie zaktualizowałaś mi statusu
-
//bywa
-
— Całkiem możliwe. Ostrzegłbym cię jedynie na przyszłość przed jedną dziewczyną, dobra? Nie mieszka w Donii, ale zgaduję, że i tak w końcu ją spotkasz.
-
- Pewnie. Jak się nazywa, albo po czym ją poznam?
-
— Poznasz ją… pewnie po tym, że szefuje w hotelu w Colder. Nazywa się Zella.
-
- O, chyba kojarzę to imię. Mój ojciec był z nią blisko, zanim zostali parą z Kamą.
-
— No właśnie. Nie znam dobrze sytuacji, ale najlepiej się nie przechwalaj.
-
- Emm… ok, zrobię co w mojej mocy. - skosztował jednego z ciasteczek.
-
Mattias rozsiadł się wygodnie i zamilkł.
— Co właściwie porabiałeś, zanim tu trafiłeś, LJ? — zapytała Patrycja. -
- Pracowałem w galerii sztuki w Miami, jak wcześniej wspomniałem.
-
Mattias szturchnął Patrycję.
— Widzisz? Starzejesz się. To straszne.
— Idź mi. Siedem wieków na karku, a gadasz jak gimnazjalista. Po prostu wolałam się upewnić, czy LJ nie wybielił aby swojej relacji — rzuciła z chichotem. -
- Jakże bym śmiał. - uśmiechnął się i dokończył filiżankę herbaty. Spojrzał się też na Evana, który chyba mu się czuć teraz nieco zignorowany.
-
Evan machnął ręką, zupełnie jakby czytał mu w myślach.
— Cieszę się, że doprowadziłem do czegoś w stylu rodzinnego spotkania. Nie spodziewałem się. -
- Ja tym bardziej. - prychnął lekko śmiechem.
-
— Cóż, chciałbym jednak wyjechać przed całkowitym zmrokiem, jeśli to nie problem.
-
- Och, racja. Powinniśmy się już zbierać. - po tych słowach wstał z krzesła - Bardzo dziękuję za herbatę, ciastka no i za Kartę również. Bardzo miło było was poznać.
-
— Przyjemnej podróży.
-
- Dziękuje. Do następnego razu. Chodźmy. - ostatnie słowo skierował w kierunku Evana i samemu udał się do wyjścia
-
Po niedługim czasie obydwaj wyszli. I słusznie, bo robiło się późno. Wsiedli na wóz i chwilę później byli w drodze.
— Dużo spodziewasz się takich niezwykłych spotkań, skoro pierwsze się już wydarzyło? -
- Kto wie, może kilka się przytrafi. Ojciec poznał tu dość sporo osób.