Begin
-
Eveline uśmiechnęła się i upiła swojej kawy. Dokja dość szybko się najadł, podobnie jak i jego towarzyszka.
-
- Hej. Bo tak mnie zastanawia. Ludzie sporo rzeczy gubią w hotelach, nie? -
-
— Czasami. A do czego zmierzasz?
-
- Miałabyś jakieś karty czy coś co mogłoby mi się przydać w dalszej podróży?
-
//dawaj na kognicję, łatwy bo cię lubi
-
Kognicji mam 2, bo se rozwinąłem.
-
// Dostaniesz za równo moje karty, jak i mój miecz, dupsko i połowę zajazdu.
-
//pamiętaj, Kizuka cię słyszy i może dopilnować, żeby twoje dupsko dostało się innej hotelarce
-
— Mogła się trafić karta czy dwie. Kompas i chyba sprężynowy nóż. Ale musiałabym się upewnić.
-
- A byłabyś chętna mi ich użyczyć?
-
— A masz mi coś do zaoferowania w zamian?
-
- Yyyyy… Ugotuję ci coś dobrego i napiszę ci piosenkę? -
-
Zachichotała i ruszyła pomału do wyjścia.
— Sprawdzę co jest, a potem się potargujemy. -
- Ja idę poćwiczyć. - Odrzekł i ruszył do ogrodu przy hotelu w jakim się zatrzymał czy podobnym tego typu miejscu z kawałkiem trawy, w miarę płaskim. Zdjął cięższe odzienie, zostawiając tylko to co jest od pasa w dół, odsłaniając swoją klatkę piersiową. Zrobił podstawową wojskową rozgrzewkę, kilka ćwiczeń oddechowych, po czym wyjął scyzoryk, otworzył ostrze i zaczął sobie przypominać podstawowe kata walki nożem.
-
Zdecydowanie czuł się rozgrzany. Gdy po tym wszystkim się rozejrzał, spostrzegł, że Eveline rozłożyła sobie leżak i właśnie się opalała, nawet nie ukrywając, że sobie Dokję ogląda.
-
Pojawiła się samica, pojawiła się i motywacja. Przeszedł do bardziej zaawansowanych kata, dodając do nich także uniki i zwody.
-
//koreański taniec godowy
Teraz był solidnie wyćwiczony i miał całą uwagę hotelarki.
-
Teraz przeszedł do rzutów nożem do celu, by chwilę odpocząć a przy okazji poprawić celbośč
-
— Dobrze wiedzieć, że nie jesteś jakimś cieniasem, który tylko udaje wojskowego.
-
- Kiedy prosiłem o lekcję szermierki, prosiłem o nią by poznać tutejszy styl walki bardziej niż samemu z niego korzystać. Nie lubię mieczy, wolę noże i włócznie.