Morze Grafitowe
-
- Nie. Zdechłem tak jakby.
-
— Ciekawe. Ale nie z własnej woli?
-
- Miałem wracać do kraju, ale jakieś skurwysyny akurat napadły bazę, gdy się pakowałem. Dostałem kulkę w łeb i wstałem tutaj. - Pokazał bliznę na czole.
-
— Takiej wersji jeszcze nie słyszałem. Zazwyczaj jak ktoś po śmierci tu trafia, to sam się zabił.
-
- Znaczy, jeśli to tak działa, to w sumie do wojska poszedłem z braku sensu w życiu i z powodu długów. Brałem najcięższe misje tylko po to by coś poczuć, lepiej czuć wyrzuty sumienia i ochydny zapach krwi niż pustkę. Można to uznać za pewien rodzaj duchowego samobójstwa. Choć ja nie chciałem umrzeć. Powoli wracałem na swoje, kiedy to się stało. Jakkolwiek to brzmi, znalazłem ukojenie w mundurze.
-
— Nie wiem, nie potwierdzę, nie zaprzeczę. A w tej śmierci jakieś ukojenie masz?
-
- Przynajmniej mam jasny cel i pewność, że jak go osiągnę, to będę mógł stać się kimś ważnym.
-
— A niby kim? Mesjaszem?
-
- Nie, sam nie wiem na co zużyję życzenie.
-
— Tego zazwyczaj nikt nie wie. Przynajmniej nie od razu. Niektórzy do samego końca nie są przekonani.
-
- Nie, nie o to chodzi. Ja nie mam żadnych pragnień, nie tyle, że nie wiem na które się zdecydować. -
-
— Słyszałem o jednym Jokerze. Kompletnie nie miał na siebie pomysłu, długo mu zajęło zebranie kart. Wplątał się w trójkąt miłosny, mało nie zginął z ręki wampira… przez cały czas nie myślał o życzeniach. Więc luz, na pewno coś wykminisz.
-
- Meh, chyba się w to nie będę bawił.
-
— Walić, to nie moja sprawa. A o co walczyliście na tej wojnie?
-
- W teorii czy w praktyce? W teorii o wyzwolenie ludów uciśnionych przez watażków i wprowadzenie demokracji. W praktyce, o złoża ropy. - Odrzekł wzdychając. - Byłem wtedy w Angoli. Po ponownym wyjeździe z Korei, mieli mnie przydzielić do Sudanu, czyli już nie walki z partyzantami tylko na regularny front. No, ale dostałem kulkę.
-
— A mieliśmy kiedyś na pokładzie gościa z Angoli.
-
- Ukradł coś? -
-
— Tylko kotwicę.
-
- Jebani murzyni. Zawsze kradną. Głupie to, do pracy się nie nadaje. Meh, nie dziw, że sobie tak kontynent rozjebali.
-
— Afrykę najlepiej to oglądać z daleka. Z pokładu statku.