Kreeou
- 
- W takim razie, powiem to jeszcze raz. Moim pragnieniem jest wrócić do mojego dawnego życia i kontynuować je bez zmian, może z kilkoma okazjonalnymi na lepsze. 
- 
Ardehel roześmiał się i z książki, która leżała w pobliżu wyciągnął kartę. 
 — Obyś wrócił.
- 
- Dzięki, taki mam plan. - wziął od niego kartę i schował ją do portfela z pozostałymi. - Czy jest tutaj ktoś jeszcze kto ma swoją Kartę? 
- 
— Jest jeszcze Akairis. Wydaje mi się, że teraz znów będzie zamęczał Likho. 
- 
- Wiesz może gdzie go znajdę? Akairis, nie Likho. 
- 
Wskazał mu dom, ukryty pośród zarośli. 
- 
- Dziękuje. Miłego dnia. - kiwnął głową i ruszył we wskazanym kierunku 
- 
— I widzisz, Likho, mi to by się przydało już umrzeć. Za stary jestem, żeby gadać z tymi wszystkimi dziećmi świata. A ty w sam raz zajmiesz moje miejsce! 
- 
Stanął gdzieś z boku, by móc przysłuchać się dziwnej konwersacji 
- 
Likho golnął sobie coś, co miało mocny ziołowy zapach. 
 — Akairisie, szanuję twoje zdanie, ale nie chcę brać na siebie takiej odpowiedzialności.
 — Ale pomyśl sobie o tym. Jesteś leszym, kto inny będzie mógł się zaopiekować lasem?
- 
Słysząc że jego przyjaciel faktycznie znalazł się w niemiłym położeniu, postanowił się wtrącić. Zapukał do drzwi 
- 
Akairis zwrócił wzrok na LJa. 
 — Oho, przybył Joker. Poszukiwacz drogi do domu.
- 
- W rzeczy samej, to właśnie ja. - powiedział i spojrzał się na Likho - Mam nadzieje że nie przeszkadzam 
- 
— W sumie to byś się przydał. Tem stary piernik próbuje mnie emocjonalnie wmanewrować w przejęcie jego stanowiska. 
 Elf roześmiał się i kręcił lekko głową. Likho zacisnął pięści i odetchnął.
- 
- Z tego co ci widzę dobrze ci idzie bycie asertywnym. Ale jak chcesz to mogę tutaj postać i wzmocnić cię swoją obecnością 
- 
Schował na moment twarz w dłoniach. 
 — Och, znacie się? — zapytał Akairis.
 — Ta — mruknął leszy — masz tu perspektywę, dzuadku. Ten tu LJ jest ode mnie starszy. A sam wiesz, że nawet on ma całe życie przed sobą.
- 
- Nawet ja? - zapytał i spojrzał się na leszego 
- 
— Sorki. Z naszej perspektywy ludzkie życie jest krótsze. Mam na myśli, że będę raczej żył dłużej od ciebie, więc nie chcę przywiązywać się do tego jednego lasu na zawsze. 
- 
- Cóż, zakładam że takie przywiązanie się do lasu jest nieco bardziej… angażujące niż małżeństwo, więc może faktycznie powinieneś być w pełni gotowy na takie zobowiązanie. 
- 
— Zaślubiny z lasem, co? 
 Akairis na moment popadł w zadumę. Do pełnego obrazu brakowało mu jeszcze fajki. W końcu klasnął.
 — Niech wam będzie. Odpuszczę. Drogi Likho, podaj swojemu towarzyszowi kartę.
 Leszy wyjął kartę z jakiejś szuflady, a potem dał ją LJowi.
 

