Mars
-
“Oh nie martw się, zaraz przypiszemy cię do któregoś z oddziałów,” Zapewnił Flinta dowódca. “Jeśli zaś chodzi o przeszkodę, możemy przekazać ci wszelkie dane jakie mamy, lecz nie wiem na ile się to przyda. Po pierwsze dlatego że nie oczekujemy od ciebie zniszczenia ów przeszkody, po drugie gdyż nie mamy w niej bezpośredniego wglądu. Mowa tu o podziemnym bunkrze, czy może raczej fortecy, całkiem niedaleko stąd,” Harkin wskazał palcem na wyjście z namiotu, a może raczej na górę którą dało się zobaczyć z tej pozycji. “To nie jest w pełni naturalna formacja, jak się niedawno dowiedzieliśmy.”
-
- Jeśli to bunkier albo forteca, najłatwiej byłoby ją wysadzić. Problem pojawia się jednak jeśli a) chcemy przejąć ją na własność lub b) chcemy zająć zasoby się w niej znajdujące. Zgadując po tym, co pułkownik mówi, mogę zgadywać, że ma to coś do czynienia z Mrokiem albo utraconą technologią. W razie gdybyśmy chcieli zająć to miejsce, mogę poprowadzić grupę zwiadowczą, ale dowodzić musi ktoś inni. Żołnierze, świetnie wyszkoleni i karni, na pewno nie posłuchają nowej napływki, byłem w dwóch jednostkach, słyszałem o sytuacji w większości, takie sytuacje się nie zdarzają. - Mówił raczej do siebie niż do pułkownika, robiąc szybką notatkę mentalną. Pomyślał chwilę, patrząc się w przestrzeń w milczeniu. - Im szybciej wezmę się do pracy tym szybciej pójdę spać, a na wykonanej pracy i wyspanym żołnierzu Pułk zyska podwójnie, więc… Ruszyłbym już do namiotu albo do jednostki informatycznej sprawdzić informacje, by dostarczyć ów “świeży wgląd w sprawę”. O ile pułkownik pozwoli, oczywiście. -
-
“Powoli chłopcze, nie skacz tak do wniosków. Nie mamy zamiaru bawić się z mrocznymi siłami, ani z technologią której nie rozumiemy. Z tego co wiemy forteca jest po prostu mocną pozycją ze sporymi podziemnymi farmami, które zapewniłyby Armii Ludowej wyżywienie niezbędne do dalszej ekspansji. Dlatego też chcielibyśmy ją zająć w całości, a jeszcze lepiej pozostawiając farmerów przy życiu. Idealnie byłoby nakłonić ich do poddania się, ale po tym jak użyliśmy przeciwko nim broni gazowej… cóż, nieszczególnie chcą z nami rozmawiać. Możesz jak najbardziej wziąć udział w zwiadzie, lecz przy okazji wypadałoby zadzwonić im do drzwi. Przy odrobinie szczęścia nie rozpoznają cię jako jednego z nas, a wtedy może zdołasz coś od nich wyciągnąć.”
-
- Hmmm… Niezbyt podoba mi się prospekt wchodzenia do paszczy lwa, ale rozkazy to rozkazy. W takim wypadku w zwiad proponuję dopiero kiedy mnie odprawią, albo padnę w środku. - Był lekko cyniczny w swej wypowiedzi, ale nie na tyle, by być nieuprzejmym dla dowódcy. - Jeśli to wszystko, Pułkowniku, z chęcią przyjmę rozkaz do odmaszerowania i przydział do drużyny. - Uśmiechnął się lekko.
-
“Niech i tak będzie,” Zgodził się pułkownik. “W namiocie podpisanym 4-A znajdziesz drużynę oczekującą na zastępstwo po tym jak… cóż, przynajmniej są w stanie powiedzieć, gdzie zaczyna się pole minowe. Jutro zostaniecie posłani na misję, więc możecie wykorzystać ten dzień żeby odpocząć. Witamy w Armii i zaczynacie z rangą szeregowego. Odmaszerować!”
-
Czyli pierwszego dnia mnie zdegradowali. Świetnie. Zasalutował i wyszedł z namiotu, po czym westchnął i wyjął swoją fajkę. Zaczął kopcić, by uspokoić nerwy i ułożyć myśli. Zaczął szukać ów namiotu, przy okazji zapamiętując rozstawienie obozu. Przydałoby się wiedzieć, gdzie jest kantyna, a gdzie latryna.
-
Było się tego trochę ciężko dowiedzieć, gdyż kantyna i latryna były podobnie małe i w dość podobnym stanie. Niemniej Flint zanotował sobie pozycje co ważniejszych modułów i namiotów, a po pewnym czasie odnalazł swój. Nie dochodziły z niego żadne odgłosy, co sugerowało że jest pusty.
-
Wszedł do środka i położył się na pryczy, przy której nie znalazł żadnych śladów aktualnego zasiedlenia. Popalał sobie i rozejrzał się po namiocie, patrząc na rzeczy jego nowych towarzyszy. Po przedmiotach można poznać właściciela
-
Kiedy tylko wszedł w nozdrza uderzył go zapach dymu papierosowego do którego nawet on nie był przyzwyczajony. Był w stanie dostrzec wolną pryczę, gdyż pozostałe trzy były zajęte. Jeden Maruder który zdawał się spać, czysta kobieta paląca jakiś zwitek i czysty mężczyzna który właśnie podpalał cygaro, ale wstał ze swojej pryczy na widok przybysza.
“Hej, dostaliśmy pozwolenie na…” Zamilkł gdy zdołał się lepiej przyjrzeć Flintowi. “Zaraz, nie wyglądasz na inspektora. Jakiś nowy jesteś?”
-
- Flint. Nowy. Przydział do was dostałem. Wychodzi na to, że będziemy dzielić dole, niedole i chuj wie co jeszcze. - Przywitał się w swoim stylu i legł na pryczy. - Drużyny mają jakieś nazwy, czy jesteśmy po prostu A-4? - Rozejrzał się po sposobie umundurowania w drużynie. Było jakoś spójne, czy nawet na poziomie drużyn była dowolność?
-
Mundury były podobne, w tym sensie że miały podobny czerwonawy kolor w ramach kamuflażu i wszystkie wyglądały na podniszczone. Uszyte były na wyraźnie różne typy ciała.
“Czasem nazywają nas czwórką zwiadowczą, z trzech powodów których zapewne możesz się domyślić,” Mężczyzna odpowiedział. “I choć zapewne doli i niedoli nie będziemy dzielić długo, witamy w ekipie. Jestem Zhang, śpiąca królewna to Bob, a ta mniej ładna królewna to Aerith. Tak, pochodzimy z różnych zakątków planety, skąd wiedziałeś?”
-
- Jak na moje wyglądacie pytka w pytkę identiko, początkowo myślałem, że spotkałem trojaczki. - Poszedł dalej w ten absurd, zwiększając moc swojego ustrojstwa, by dać sobie mocniej po płucu. - Co tam masz w tym zwitku? Syntetyczne opium czy też coś nikotynowego? - Spytał Aerith.
-
“To pierwsze, ale z wyższej półki,” Odpowiedziała Aerith, dopiero teraz zwracając na Flinta jakąkolwiek uwagę. “Całkiem niezłe. Powiedziałabym że musisz sam spróbować, ale nie dzielę się z nowymi i raczej nie będziesz miał już okazji.”
“Hej, jeszcze nie wiemy co nowy potrafi,” Zaprotestował Zhang. “Kto wie, może ma wysoką tolerancję na misje samobójcze. Co powiesz, Flint?”
-
- Przeżyłem szturm na moje miasto jako buntownik, w tym samobójczą szarżę, jako jeden z nielicznych. Tak w sumie trafiłem do armii. Potem mnie do oddziałów zaczepnych i partyzantki przydzielili, też uszedłem z życiem z nieudanej misji jako jeden z niewielu. I teraz jestem u was. Więc bardziej bym się bał o to, że znowu będę The Last Man Standing, a wolałbym tego uniknąć, bo już nasz Pułkownik zdegradował mnie do Szeregowego, bez żadnego szczególnego powodu, nie mam zamiaru wszędzie zaczynać od nowa. - Rzucił pierwszą dłuższą wypowiedź ze swojej strony. - Powiecie mi teraz czemu reszta oddziałów nie jara i podchodzi do tego jak pies do jeża? Bo widzę, że tu te zasady nie obowiązują i bardzo mi się to podoba. - Wyszczerzył się jak wilk i wypuścił wielką chmurę z ust.
-
“Nie miej tego naszemu drogiemu pułkownikowi za złe,” Aerith skomentowała ów wypowiedź. “Założyłabym się że nie przeczytał uważnie twojej kartoteki, albo zapomniał już jaki miałeś stopień. Nie zmieniał formy od jakichś stu lat, demencja dotyka nawet drakonów.”
“Nie powtarzaj lepiej takich rzeczy w publiczności, okej?” Zhang zwrócił się do Flinta. “Nie jesteśmy ponad zasadami, per se. Bardziej chodzi o to że dowództwo ma nas za bardzo gdzieś żeby zaglądać nam do namiotu, a my mami ich zbyt gdzieś żeby zachowywać się z dobrej woli. Wysyłają nas na najgorsze misje, no to my idziemy z braku lepszych opcji, ale jakoś sobie to trzeba wynagrodzić.”
-
- Czyli to dlatego chcą mnie posłać jako “szpiega” do tych pigmejów, którym gaz podłożyliście, bo może mnie nie rozpoznają… - Uśmiechnął się krzywo. - Jakieś wskazówki? Chętnie przygarnę wszystko co może mi uratować dupę. -
-
“Pierwsza rzecz; Zmień swój tok myślenia o rozkazach,” Zhang odparł z zapewne sztuczną powagą. “Nie wiem co ci konkretnie tam powiedzieli ani nie potrafię zaglądać szefostwu do mózgów, ale zapewne niewiele szczerej intencji poszło w ten rozkaz. Prędzej czują potrzebę podjęcia jakiejś próby negocjacji zanim zaczną ostatni szturm, albo boją się utraty reputacji jeśli chociaż nie zachowają pozorów. Nie jesteś tyle szpiegiem co aktorem grającym rolę szpiega. Jeśli wrócisz żywy to będzie sukces, nie ważne czy faktycznie coś zdziałałeś.”
Bob mruknął coś niewyraźnie, być może przez sen.
-
//Jakiś time skip może? Bo dwa tygodnie myślę nad tym co napisać, jak na moje to scena może się zakończyć na kiwnięciu głową Flinta i przeskoczyć do następnego dnia, już u wrót wieśniorów.
-
//Dziwnie tak robić przeskok, ale jak chcesz
Flint był dość zmęczony, więc nie rozmawiał z drużyną wiele więcej. Położył się spać na umiarkowanie wygodnej pryczy, spał przez całą marsjańską noc i to tak mocno, że jego nowi towarzysze musieli go obudzić. Mieli zaraz wyruszyć na misję, a koordynaty dobrze znali. Pozostało tylko dokonać przygotowań osobistych, jak wybranie ekwipunku i może umycie się przed wyjściem, choć podobno publiczne prysznice nie były tu w najlepszym stanie.