Mars
-
Wszedł do środka i położył się na pryczy, przy której nie znalazł żadnych śladów aktualnego zasiedlenia. Popalał sobie i rozejrzał się po namiocie, patrząc na rzeczy jego nowych towarzyszy. Po przedmiotach można poznać właściciela
-
Kiedy tylko wszedł w nozdrza uderzył go zapach dymu papierosowego do którego nawet on nie był przyzwyczajony. Był w stanie dostrzec wolną pryczę, gdyż pozostałe trzy były zajęte. Jeden Maruder który zdawał się spać, czysta kobieta paląca jakiś zwitek i czysty mężczyzna który właśnie podpalał cygaro, ale wstał ze swojej pryczy na widok przybysza.
“Hej, dostaliśmy pozwolenie na…” Zamilkł gdy zdołał się lepiej przyjrzeć Flintowi. “Zaraz, nie wyglądasz na inspektora. Jakiś nowy jesteś?”
-
- Flint. Nowy. Przydział do was dostałem. Wychodzi na to, że będziemy dzielić dole, niedole i chuj wie co jeszcze. - Przywitał się w swoim stylu i legł na pryczy. - Drużyny mają jakieś nazwy, czy jesteśmy po prostu A-4? - Rozejrzał się po sposobie umundurowania w drużynie. Było jakoś spójne, czy nawet na poziomie drużyn była dowolność?
-
Mundury były podobne, w tym sensie że miały podobny czerwonawy kolor w ramach kamuflażu i wszystkie wyglądały na podniszczone. Uszyte były na wyraźnie różne typy ciała.
“Czasem nazywają nas czwórką zwiadowczą, z trzech powodów których zapewne możesz się domyślić,” Mężczyzna odpowiedział. “I choć zapewne doli i niedoli nie będziemy dzielić długo, witamy w ekipie. Jestem Zhang, śpiąca królewna to Bob, a ta mniej ładna królewna to Aerith. Tak, pochodzimy z różnych zakątków planety, skąd wiedziałeś?”
-
- Jak na moje wyglądacie pytka w pytkę identiko, początkowo myślałem, że spotkałem trojaczki. - Poszedł dalej w ten absurd, zwiększając moc swojego ustrojstwa, by dać sobie mocniej po płucu. - Co tam masz w tym zwitku? Syntetyczne opium czy też coś nikotynowego? - Spytał Aerith.
-
“To pierwsze, ale z wyższej półki,” Odpowiedziała Aerith, dopiero teraz zwracając na Flinta jakąkolwiek uwagę. “Całkiem niezłe. Powiedziałabym że musisz sam spróbować, ale nie dzielę się z nowymi i raczej nie będziesz miał już okazji.”
“Hej, jeszcze nie wiemy co nowy potrafi,” Zaprotestował Zhang. “Kto wie, może ma wysoką tolerancję na misje samobójcze. Co powiesz, Flint?”
-
- Przeżyłem szturm na moje miasto jako buntownik, w tym samobójczą szarżę, jako jeden z nielicznych. Tak w sumie trafiłem do armii. Potem mnie do oddziałów zaczepnych i partyzantki przydzielili, też uszedłem z życiem z nieudanej misji jako jeden z niewielu. I teraz jestem u was. Więc bardziej bym się bał o to, że znowu będę The Last Man Standing, a wolałbym tego uniknąć, bo już nasz Pułkownik zdegradował mnie do Szeregowego, bez żadnego szczególnego powodu, nie mam zamiaru wszędzie zaczynać od nowa. - Rzucił pierwszą dłuższą wypowiedź ze swojej strony. - Powiecie mi teraz czemu reszta oddziałów nie jara i podchodzi do tego jak pies do jeża? Bo widzę, że tu te zasady nie obowiązują i bardzo mi się to podoba. - Wyszczerzył się jak wilk i wypuścił wielką chmurę z ust.
-
“Nie miej tego naszemu drogiemu pułkownikowi za złe,” Aerith skomentowała ów wypowiedź. “Założyłabym się że nie przeczytał uważnie twojej kartoteki, albo zapomniał już jaki miałeś stopień. Nie zmieniał formy od jakichś stu lat, demencja dotyka nawet drakonów.”
“Nie powtarzaj lepiej takich rzeczy w publiczności, okej?” Zhang zwrócił się do Flinta. “Nie jesteśmy ponad zasadami, per se. Bardziej chodzi o to że dowództwo ma nas za bardzo gdzieś żeby zaglądać nam do namiotu, a my mami ich zbyt gdzieś żeby zachowywać się z dobrej woli. Wysyłają nas na najgorsze misje, no to my idziemy z braku lepszych opcji, ale jakoś sobie to trzeba wynagrodzić.”
-
- Czyli to dlatego chcą mnie posłać jako “szpiega” do tych pigmejów, którym gaz podłożyliście, bo może mnie nie rozpoznają… - Uśmiechnął się krzywo. - Jakieś wskazówki? Chętnie przygarnę wszystko co może mi uratować dupę. -
-
“Pierwsza rzecz; Zmień swój tok myślenia o rozkazach,” Zhang odparł z zapewne sztuczną powagą. “Nie wiem co ci konkretnie tam powiedzieli ani nie potrafię zaglądać szefostwu do mózgów, ale zapewne niewiele szczerej intencji poszło w ten rozkaz. Prędzej czują potrzebę podjęcia jakiejś próby negocjacji zanim zaczną ostatni szturm, albo boją się utraty reputacji jeśli chociaż nie zachowają pozorów. Nie jesteś tyle szpiegiem co aktorem grającym rolę szpiega. Jeśli wrócisz żywy to będzie sukces, nie ważne czy faktycznie coś zdziałałeś.”
Bob mruknął coś niewyraźnie, być może przez sen.
-
//Jakiś time skip może? Bo dwa tygodnie myślę nad tym co napisać, jak na moje to scena może się zakończyć na kiwnięciu głową Flinta i przeskoczyć do następnego dnia, już u wrót wieśniorów.
-
//Dziwnie tak robić przeskok, ale jak chcesz
Flint był dość zmęczony, więc nie rozmawiał z drużyną wiele więcej. Położył się spać na umiarkowanie wygodnej pryczy, spał przez całą marsjańską noc i to tak mocno, że jego nowi towarzysze musieli go obudzić. Mieli zaraz wyruszyć na misję, a koordynaty dobrze znali. Pozostało tylko dokonać przygotowań osobistych, jak wybranie ekwipunku i może umycie się przed wyjściem, choć podobno publiczne prysznice nie były tu w najlepszym stanie.