Luna
-
“Widzisz, informacje zdobyliśmy niedawno w ataku na jedną z ich siedzib na Rhei,” Odparł Antony, z nutą dumy w głosie. “Możesz co najwyżej mieć starą wersje tych danych, ale i w to wątpię. Były cholernie ciężkie do zdobycia i na tyle ważne, że gdybyś je miał to zapewne nie kłopotałbyś się już z biednym mną a raczej sprzedawał je drogo i szykował się na polowanie na imiona tam zapisane. A co do prawdziwości… cóż, nigdy nie masz absolutnej pewności że nie jesteś oszukiwany, ale my akurat wiemy na co cię stać. Myślisz że składałbym tą ofertę, gdyby było ryzyko że nasz sojusz zakończy się gorzko gdy tylko zweryfikujesz dane?”
-
Zamyślił się na chwilę, a jego fotoreceptory przygasły.
- Zgoda. - odparł w końcu. - Podejmę się tego zadania. Daj mi dane na temat więzienia, a sprawę uznamy za zakończoną jeszcze dziś. Oraz ustalmy punkt, do którego dostarczę waszego kompana, a gdzie ty dasz mi te dane. -
“Bogowie ci wynagrodzą. My też zresztą, ale dopiero po wykonanym zadaniu.” Antony wygrzebał spod płaszcza standardowy dysk przenośny. “Tutaj masz plany, wprawdzie w formie dwuwymiarowej ale tylko takich się dogrzebaliśmy. A co do punktu wymiany, niedaleko więzienia jest osada o tej samej nazwie, istniejąca głównie na jego potrzeby. Spotkajmy się tam, powiedzmy skrzyżowanie na wschód od rynku. Upewnij się że zgubiłeś albo wybiłeś pościg, oczywiście. Będę czekał.”
-
- Nie spóźnij się. - powiedział tylko, wstając z miejsca. Schował dysk i opuścił lokal, najpierw kierując się do jakiejś bocznej uliczki, która jednak nie była ślepym zaułkiem. Tam aktywował projektor hologramów, przyjmując wygląd najodpowiedniejszej dla lokalnego otoczenia formy, czyli standardowego Czystego w niewyróżniającym się ubiorze. Potem opuścił uliczkę pod tą właśnie postacią i kluczył pół godziny uliczkami miasta, czasem zaglądając do karczm czy sklepów, aby udawać, że rzeczywiście załatwia w mieście jakieś sprawy. Dopiero wtedy skierował się na lądowisko, do swojej kanonierki, cały czas mając na uwadze, czy nie wiedzie za sobą ogona.
-
Nikt kogo uwagę zwrócił HK nie był dość odważny, aby za nim podążyć. Pół godziny zeszło na oglądaniu bardzo mało imponujących sklepów, ale kiedy android dotarł do swojego pojazdu, miał pewność że jest sam. Nie było nawet dookoła przypadkowych ludzi, gdyż chyba nikt tutaj nie miał statku na własność. Do innych części Luny podróżowali podziemnymi pociągami, co było też opcją dla HK, choć raczej nie uniknąłby wtedy jakiejś formy kontroli jeszcze przed dotarciem do osady.
-
Rozważyłby to, ale może nie teraz. Tak czy siak, upewnił się, że warty androidów są na miejscu, a później deaktywował hologram i udał się na statek, gdzie zaczął przeglądać plany więzienia.
-
Było to nieco irytujące, gdyż plan był kiepskiej jakości, pochodząc zapewne z jakiegoś zrobionego po kryjomu zdjęcia. Niemniej HK był w stanie wyczytać podstawowe informacje - więzienie mieściło się na dnie wielkiego krateru i ciągnęło się dość głęboko w Księżyc. Na planie zaznaczony był blok więzienny dla “heretyków” znajdujący się dość nisko i niedaleko kwater strażników. Dobra wiadomość była natomiast taka, że nie powinno być problemy ze zlokalizowaniem tego miejsca, gdyż wszystkie bloki były bezpośrednio połączone z głównym szybem wzdłuż którego kursowały windy.
-
Zastanawiając się nad pierwszym pomysłem na zrealizowanie tego zlecenia, usiłował wyczytać z planu czy możliwym byłoby wlecieć do krateru, tam działkami lub rakietami stworzyć sobie prowizoryczne wejście, dostać się do bloku z jego celem, wyciągnąć go i wrócić na statek, a następnie odlecieć.
-
Teoretycznie taki plan mógłby się powieść, jeśli tylko rakiety kanonierki byłyby w stanie przebić się przez poziome wrota więzienia. No i jeśli udałoby się zniszczyć szybko działa przeciwlotnicze. No i jeśli ochrona która z pewnością zostałaby zmobilizowana nie okazała się zbyt silna dla jednego androida. W zasadzie było całkiem sporo “jeśli” w tej kalkulacji.
-
Niestety, jego oprogramowanie wyżej ceniło skuteczność od efektywności, więc skreślił ten plan. Zaczął zamiast tego szukać miejsca, gdzie mógłby podlecieć niezauważanie, aby nie narażać się na te wszystkie nieprzyjemności i stamtąd ruszyć ku celi samemu.
-
Zawsze była opcja zaparkowania na skraju krateru i zejścia jego zboczem, co dla androida jak on było dość bezpieczne. Przy odrobinie szczęścia dałoby się podejść pod jedno z wejść dla personelu, choć te już na pewno były monitorowane. I szczelnie zamknięte, ale to był już pomniejszy problem.
-
A jak miała się sprawa ewentualnych zabezpieczeń i pułapek, które HK mógł spotkać na swojej drodze, gdyby zdecydował się na tę opcję?
-
Pułapek nie było na planie, ale też nie było powodów aby się ich spodziewać - te tunele były koniec końców regularnie uczęszczane, a żaden ze strażników pewnie nie chciał wpaść na ukrytą minę. Jeśli jego doświadczenie go nie myliło, HK miał przed sobą “tylko” walkę z ludzkimi strażnikami i przebijanie się przez parę metalowych drzwi. No, były wieże tesli zaprogramowane tak aby ogłuszać więźniów w razie rebelii, ale raczej nie powinny wyrządzić wielkiej szkody bojowemu androidowi.
-
Była to więc najlepsza możliwość, ale mimo to sprawdził inne, jeśli w ogóle były, dla pewności. Oraz od razu zastanowił się nad drogą ucieczki.
-
Nic innego mu nie przychodziło do głowy samo z siebie, poza opcją zaczekania na egzekucję zaoferowaną przez Antoniego. W kwestii drogi ucieczki musiałby tak czy owak wrócić na powierzchnię, tym samym szybem którym przyszedł albo innym. Było to chyba najlepsze zabezpieczenie więzienia - jedyna droga ucieczki prowadziła na pozbawioną atmosfery powierzchnię.
-
Nie był to żaden problem dla niego, bo przecież i tak nie oddychał, ale na chwilę odszedł od planu i poszukał na statku czegoś, co mogłoby ochronić przed brakiem atmosfery tego, którego miał wyciągnąć, bo wątpił, żeby mógł coś takiego kupić gdzieś na Lunie, a jeśli już, to raczej nie za szybko.
-
Znalazł się kombinezon próżniowy w bagażniku. HK zapomniał że kupił go kiedykolwiek, gdyż kosztował grosze na stacji portowej w Pasie Asteroid i zapewne coś podobnego można by było dostać nawet i tutaj. Założenie go nie powinno być niestety natychmiastowe.
-
Uznał, że zdoła do tego czasu opóźnić lub zatrzymać ewentualny napór strażników. Kontynuował przeglądanie planów i tym podobnych, aby upewnić się, że o niczym nie zapomniał i nic nie pozostawi przypadkowi.
-
Pewności nigdy nie było, a przypadek zawsze. Niemniej po paru minutach zapoznał się z planami na tyle dobrze, że w więzieniu powinien być w stanie poruszać się bez wahania.
-
Dla pewności włączył jeszcze kamery w oczach i nagrał plan, aby móc w razie potrzeby przywołać go w pamięci. Potem zabrał się za sprawdzenie ekwipunku i przygotowanie kanonierki do lotu.