Diabelska Czeluść
-
Czemu brama otworzyła się sama? Czy to magia? Co jeśli miejsce jest przeklęte albo czekają tam bandyci? - zapytała Shimi samą w siebie w myślach. Szkoda, że jej rozmyślania prędko przerwała wizyta niespodziewanego gościa, krasnoluda o niezwykle dziwnym podejściu do podejrzanych miejsc i mroczna elfka nie zamierzała powstrzymać nieznajomego ani przejmować się jego obelgą. Drogą logiki wycofała się pięćdziesiąt kroków wstecz z nadzieją obserwowania poczynań lekkomyślnego, acz głupiego i odważnego, brodacza, a to wszystko z bezpiecznej odległości.
Nie wygląda jakby zamek należał do niego. - skomentowała w myślach. -
Gumir:
W środku było zaskakująco jasno, głównie dzięki rozstawionym na dziedzińcu, w pobliżu bramy i wzdłuż murów pochodniom. Dzięki temu zauważyłeś jakieś małe, kryjące się w mroku sylwetki, które przemknęły po murach.
- Łapajta go! - wydarł się nagle, a z mroku w światło rzucane przez pochodnie wybiegły wprost na ciebie cztery duże Gobliny. A właściwie Hobgobliny, jak zdałeś sobie sprawę, co jednak nie zmieniło twojej sytuacji, tamci wciąż na ciebie biegli, każdy w dość solidnej zbroi lamelkowej, z hełmem na łbie. Wszyscy zasłaniali się tarczami i wznieśli miecze, ale jeden znacząco wyprzedził pozostałych i nim tamci dobiegli, zdołał wykonać szeroki zamach znad głowy, którym celował prosto w twój czerep, a przed którym twoje nakrycie głowy raczej cię nie ochroni.
Arkanis:
I słusznie, bo gdy tylko Krasnolud zniknął w bramie, usłyszałaś jakieś okrzyki, niezbyt przyjazne. Nim jednak zastanowiłaś się, kto je wydał i o co im chodzi, zobaczyłaś na murach kilka Goblinów z łukami, które wycelowały w ciebie strzały. Co ciekawe, zdawali się dość niepewni na twój widok, ale pamiętałaś, jak ojciec wspominał ci o niedawnej wojnie, w której Mroczne Elfy podbiły państewko Goblinów, wyzyskując i niewoląc niemal całą jego populację. Możliwe, że te Gobliny uciekły przed Drowami lub słyszały wieści o ich podbojach i okrucieństwie, przez co zawahali się na chwilę. Ale tylko na chwilę. Po tym wystrzelili, szczęśliwie większość strzał chybiła, a jedna, która dotarła do celu, szczęśliwie odbiła się od twojego napierśnika. Dostrzegłaś jednak, że zielone pokurcze znów naciągają strzały na cięciwy i teraz mogą być o wiele celniejsi. -
Uderzył młotem w ostrze hobgoblina żeby zbić je z obranego kierunku swojej głowy.
- Może się jakoś dogadamy? Zapłacę wam, a wy będziecie robić dla mnie? - Spróbował przekupstwa. -
//Hobgobliny, nie Gobliny, to różnica. Ale to tak na marginesie. Przede wszystkim napisałem, że jeden z nich zdołał podbiec na tyle blisko, że wzniósł miecz, którym ma zamiar rozpłatać ci czaszkę i twoja postać ma na dobrą sprawę sekundy, żeby zareagować. Nawet zakładając, że zdoła w tym czasie wypowiedzieć całe zdanie, i że do mózgu Hobgoblina dotrą te słowa, to nawet gdyby chciał, nie zdąży już zatrzymać ciosu. Nie twierdzę przez to, że nie możesz spróbować ich przekupić, ale radziłbym jednak edytować post i najpierw pomyśleć o uniku lub sparowaniu ciosu, żeby na tym przygoda twojego Krasnoluda się nie skończyła.//
-
//Tak zrobiłem//
-
Udało ci się wykonać ten manewr, a przeciwnik cofnął się o krok, zrównując szyk z towarzyszami. Teraz miałeś cztery Hobgobliny przed sobą, bramę po bokach i niewielką szczelinę, którą tu wszedłeś, za sobą. Słyszałeś też świst strzał nad głową, więc zapewne i na murach ktoś był.
- Dobra. Dawaj. - odparł Hobgoblin, uśmiechając się paskudnie, prezentując ci przy tym komplet ostrych i brudnych zębów. - Teraz. -
Rzucił dwa szmaragdy w dziurawej sakiewce prosto w hobobliny, a sam uciekł przez szczelinę w bramie jak najdalej stąd korzystając z ich nieuwagi.
-
Shimi nie czekała aż kolejna salwa zaprowadzi ją prosto do grobu, co do krasnoluda, nie wydawał się wart więcej uwagi. Z pomocą magii pyłu mroczna elfka zmieniła się w pyłowego wilka, a w tej formie uciekła prosto do obozowiska, gdzie powinna zastać Hakiego.
-
// I już elegancko wjechało PTSD. //
-
// Poziom absurdu sięga wszelkich granic. Znikąd pojawia się pół ork marynarz i atakuje krasnoluda, którego nie zna stwierdzając, że pomoże hobgoblinom, których nie zna. Brakuje wam dobrego smaku//
-
// Na chuj tu przychodzicie? Macie trzy kontynenty do wyboru. Nikt z was nie napisał do mnie, żeby obgadać wizytę postaci. //
-
//No ciężko, żeby akcja poszła do przodu, jeśli nie ma Mistrza Gry. A tobie polecam znaleźć inny temat, bo powoli zaczyna mnie drażnić to, że każdy nowy musi znaleźć sobie kółko wzajemnej adoracji. Może jeszcze bym to akceptował, gdyby te posty wprowadzające miały sens, ale na te twoja już nie mam ochoty odpisywać.//
-
@gumir napisał w Diabelska Czeluść:
Rzucił sto monet w dziurawej sakiewce prosto w hobobliny, a sam uciekł przez szczelinę w bramie jak najdalej stąd korzystając z ich nieuwagi.
//Z tego co pamiętam, to w pierwszym poście napisałeś, że nie ma przy sobie żadnych monet, a dokładniej, że pochował je w dziuplach drzew, zanim przyszedł do zamku.//
-
//Załatwione //
-
Gumir:
Zwróciło to uwagę tylko jednego Hobgoblina, ale to wystarczyło, aby na ciasnej przestrzeni zatrzymać wszystkich. Dało ci to niezbędnych kilka sekund, aby uciec poza zasięg ich mieczy, ale słyszałeś za sobą, że cię gonią i że jest ich o wiele więcej. Na dodatek wokół zaczęły świszczeć strzały, posyłane przez łuczników na murach, póki co chybione.
Arkanis:
Kolejne strzały co prawda dosięgły już celu, ale w tej formie nie mogły zrobić ci większej krzywdy, dzięki czemu powróciłaś do obozowiska. Poza swoim jaszczurem zastałaś w nim dwa martwe zające, które ten musiał upolować, gdy cię nie było. Sam jadł trzeciego, nie zwracając większej uwagi na twoje pojawienie się. -
Uciekał jak najdalej, a po drodze zgarnął swoje złoto z dziupli i wyrzucił sto monet aby spowolnić pościg.
-
Nie byłeś pewien, na ile złoto pomogło, a na ile wrzuciłeś pieniądze w błoto, ale po około dwóch kwadransach szaleńczego biegu zdałeś sobie sprawę, że nie słyszysz już za sobą dźwięków pogoni, mogłeś więc w końcu przystanąć i złapać oddech.
-
Baldwin złapał głęboki oddech i dobywszy broni zaczął podróż do najbliższego miasta.
-
Gumir:
Tą drogą najbliżej było ci do Linest, Kasuss i Hammer. Nieco dalej leżały Nowe Gilgasz, Gilgasz i Imalin. Rzecz jasna były to wszystko miasta Cesarstwa, zawsze mogłeś nadłożyć drogi i udać się do innego państwa.
//To tak informacyjnie, w następnym poście napisz, do którego miasta dokładnie się kierujesz, a ja zacznę ci na miejscu. W zasadzie podróż między lokacjami powinna trochę trwać, ale że niewiele do tej pory zagrałeś, to przyspieszę cały proces.//
Taco:
Powróciłaś wraz ze swoim wojskiem w glorii chwały, jak na zwycięzców przystało, bez strat własnych, ale za to z łupami i niewolnicami. Jednak szybko zrozumiałaś, że nerwowa krzątanina w zamku nie była wynikiem radości z waszego powrotu, wszędzie kręcili się hobgoblińscy wojownicy, na murach roiło się od Goblinów, płonęły pochodnie. Po chwili zauważyłaś też, że kilku Hobgoblinów brakuje. -
Baldwin udał się czym prędzej do Kasuss. Podróżował głównym traktem i unikał bezdroży.