Sylvia
-
“Nie kapitanie, nie rozumiecie… nie mamy zasięgu. Nikt z naszych jeszcze nie wystrzelił.” Odparł pilot, lekko spanikowanym głosem.
“Gadacie od rzeczy. Widzę przecież że jeden z naszych sześciu myśliwców…” Archer zamrugał, wpatrując się w ekran. Na jego skraju pokazała się kropka, oznaczająca jakiś mały obiekt który obecnie zataczał ostry skręt wokół wrogiego statku. “Kapitanie, czy po kryjomu poprosiliście o wsparcie kogoś z Czarne Gwiazdy? Gdyż chyba mamy wsparcie, ale nie mam bladego pojęcia skąd.”
-
Zamrugał kilka razy.
- Nie prosiłem o żadne wsparcie. - odparł, lekko zmieszany i również wpatrzył się w ekran. - Możesz przybliżyć i wyostrzyć obraz? -
“Obawiam się że ten sensor tak nie działa,” Odparł Archer marszcząc brwi. “To tylko projekcja danych z radaru. Moglibyśmy wycelować w to coś teleskop, ale rusza się dość szybko. Na pewno jakiś myśliwiec, i to bardziej zwrotny od naszych. Może…”
Zanim mieli okazję powymieniać teorie, na ekranie wyskoczyło okienko sygnalizujące bezpośrednie połączenie radiowe od obcej jednostki. Albo nowo przybyłego statku albo tego który właśnie obrywał, nie dało się z miejsca stwierdzić.
-
Spojrzał na swojego oficera i uniósł pytająco brew po czym wzruszył lekko ramionami.
- Łączyć, łączyć. Ciekawość wręcz mnie zżera. -
Ku rozczarowaniu Kyllana, głos który chwilę potem dobył się z głośników był już znajomy.
“Dobra, poddajemy się!” Głos pani oficer nie był już pełen pompy, a raczej frustracji i być może paniki. “Odwołajcie swojego przyjaciela! Nie wiedzieliśmy że macie sojusz z nimi z całego Układu.”
-
- Żeby tylko z nimi. - prychnął. - Wyłączcie tarcze i silniki, za chwilę wyślemy do was drużynę abordażową. Tylko bez żadnych sztuczek, jeśli nie chcecie, żebym spuścił mojego kumpla ze smyczy.
Po tym zakończył połączenie i westchnął.
- Jak skończę karierę zostanę aktorem. Łączcie z tym nowym statkiem, byle szybko. -
“Możemy spróbować,” Odparł łącznościowiec który jak dotąd w milczeniu przyglądał się wykazowi fal radiowych. “Ale to nie takie proste. Ktokolwiek to jest albo nie korzysta ze standardowego systemu komunikacyjnego, albo nie chce z nami rozmawiać. Ustawiłem program na stopniowe wypróbowywanie częstotliwości, ale nie wiem ile to… aha, jest!”
W tym momencie ekran poinformował o ustanowieniu nowego połączenia. Z głośników jednak nie dobiegł żaden głos, co znaczyło że coś po którejś ze stron się popsuło, albo ktokolwiek zajmował się komunikacją na tajemniczym statku nie chciał zacząć rozmowy.
-
- Miło was widzieć, kimkolwiek jesteście. - zaczął więc, licząc na to, że usłyszy coś w odpowiedzi. - Nieźle daliście im popalić, ale kim właściwie jesteście?
-
“Podróżnik.” Odparł męski głos. Słowo wypowiedziane było z dziwnym naciskiem, jakby rozmówca ledwo znał neoangielski i nie miał przy sobie porządnego tłumacza. “Widziałem atak. Pomogłem.”
“Nikt nie wystrzelił ani jednej torpedy…” Mruknął Archer, na tyle cicho żeby jego głos nie został przekazany przez radio. “Zresztą kto o zdrowych zmysłach pomyślałby, że to gorzej uzbrojony statek jest agresorem? Węszę podstęp, aczkolwiek nie mam pojęcia jaki.”
-
- Taaak, wielkie dzięki. Poradzimy sobie już teraz, od tego momentu. Powiedz, co możemy zrobić, a jeśli będziemy w stanie, to się odwdzięczymy. - odparł, usiłując grać na czas, bo samo gadanie tego kogoś po drugiej stronie go niepokoiło.
-
“Mam wszystko. Wracam do domu zaraz.” Padła odpowiedź, z tym samym akcentem i aż nazbyt spokojnym jak na tą sytuację tonem.
-
- W takim razie bezpiecznego powrotu i udanej podróży.
Choć w teorii skończył rozmowę, to jeszcze się nie rozłączył. Uspokoiłby się dopiero, gdy tamten odleci jak najdalej stąd, a i piratów już nie będzie w okolicy, tylko będą liczyć gdzieś łupy w spokoju. Kanał zostawił otwarty, gdyby tamten jeszcze coś powiedział, jednocześnie bacznie przyglądając się jego maszynie. I po to, aby zapamiętać jak najwięcej szczegółów, jak i licząc na to, że w ten sposób obcy szybciej odleci. -
Obcy nijak się nie odezwał. Jego maszyna zamieniła się z niewielkiej kropki w oddali w jeszcze mniejszą kropkę gdy zniknęła z zasięgu radaru. Przyśpieszenie miała najwyraźniej też całkiem dobre.
“Jeśli masz jakiś pomysł z kim mamy do czynienia, proszę poweidz,” Archer skomentował sucho. “Sam jestem w kropce, ale przynajmniej możemy przeanalizować jego kierunek lotu i wydedukować przeznaczenie. Może jakaś asteroida z lepszą technologią, niż twierdzą nasze bazy danych.”
-
- Nasze myśliwce go nie dogonią, więc pozostaje gdybanie. Miejsce oczy dookoła głowy, w razie gdyby wrócił, zwłaszcza z kumplami. A teraz skończymy to, co zaczęliśmy, mam przeczucie, że lepiej będzie się stąd zmywać.
Zostawiając mostek w zdolnych rękach swojego oficera, udał się do śluzy, gdzie powinna oczekiwać drużyna abordażowa. Mieli w końcu jeńców do wzięcia i łupy do zagrabienia, nim uwiną się stąd zanim zjawi się ktokolwiek, kto mógłby pokrzyżować szyki pirackiej załodze. -
Drużyna była, choć nieco zmniejszona w liczbie. Poza rannymi chyba paru piratów nie stawiło się ze strachu, pamiętając poprzednie podejście. Zostało trochę powyżej połowy oryginalnego składu, na szczęście wciąż z Sandersem na czele.
-
- Robimy to szybko, ale jeśli tym razem opór będzie za duży to po prostu się cofamy i rozwalamy im łajbę. - poinformował najbliższych piratów, po czym podniósł nieco głos, aby usłyszeli go pozostali: - Weźmiemy ich żywcem, skoro się poddali. Ale jeśli to kolejna pułapka to strzelajcie tak, żeby zabić, bez rozkazu.
Przez chwilę namyślał się, czy nie odciągnąć Sandersa na bok i nie porozmawiać z nim o tych, którzy stchórzyli, ale odłożył to na później. Takich ludzi mu nie potrzeba, nie w załodze abordażowej, więc później odeśle ich do innych, mniej bojowych zadań. Z tym pozytywnym akcentem, że będzie w ogóle jakieś “później” kazał zająć wszystkim miejsca, sam również się ustawił, przygotował broń i kazał otwierać drzwi, zastanawiając się czy załoga przywita ich białą flagą i rękoma w górze, czy ogniem zaporowym. -
“Tylko tyle potrzebowaliśmy wiedzieć,” Sanders odpowiedział z uśmiechem, unosząc swój spryskiwacz plazmowy. “Nawet jeśli stawią opór, teraz nie będziemy zaskoczeni i wiemy czego się spodziewać. Niech tylko spróbują.”
Statkiem szarpnęło lekko, co sugerowało że zsynchronizował on obroty, co z kolei sugerowało że łączenie śluz zaraz się znów rozpocznie.
-
A więc wycelował broń, upewnił się, że wszystko jest gotowe i zaczekał, aż drzwi się otworzą.