Miasto Hammer
-
Okleld Oaken
Młody Centaur spokojnym, jak to ludzie zwą, truchtem, maszerował przez szosę prowadzącą do Hammer. W rękach trzymał mapę Verden, licząc na to, że uda mu się znaleźć w końcu orientację w terenie. Po chwili odezwał się do Ularory, które spokojnie siedziała na siodle i ujeżdżała ogiera, jakby był to zwykły koń:
-- To będzie gdzieś tutaj – stwierdził. – Wkrótce powinniśmy dotrzeć do miasta Hammer, tam byśmy ewentualnie dokupili zapasy i ruszylibyśmy dalej.
Zaciągnął się świeżym powietrzem, lekko zwinął mapę i podał ją Elfce, aby i ona popatrzyła, jak idzie im podróż. -
- Czemu akurat to miasto? - zagadnęła cię, gdy skończyła przyglądać się mapie i ci ją oddała. - Jest w nim coś szczególnego?
-
-- Jest w tej chwili naszym najbliższym miastem. Co prawda mamy jeszcze sporo zapasów, ale i tak wolałbym je odpowiednio szybko uzupełnić. Poza tym, może uda nam się też pozwiedzać trochę Hammer. Podobno niezwykle piękne miasto. No i siedziba Paladynów Srebrnej Dłoni.
-
//Nie Gildii Magów tylko Paladynów Srebrnej Dłoni, to dwie kompletnie różne organizacje. Także popraw, chyba że to miało być specjalnie, żeby pokazać, że jeszcze nie do końca ogarnia wielki świat wokół.//
-
//przepraszam, już poprawiłem.//
-
- A jest tam coś do zobaczenia poza Paladynami?
-
-- W sumie to nie wiem. Ale tak jak mówiłem, chcę tam jechać głównie po to, żeby zakupić najpotrzebniejsze rzeczy. Pozwiedzać możemy przy okazji – powiedział Centaur i szedł dalej.
-
I choć to uzupełnienie zapasów sprowadziło was do Hammer, położonego centralnie w Złotych Włościach, najżyźniejszej i najbogatszej w prowincji Cesarstwa, oddanej przed wiekami zakonowi Paladynów za zasługi w jego obronie, to gdy tylko wjechaliście na niewielkie wzgórze, z którego widać było miasto i jego okolicę, od razu zapragnęliście zostać tu na dłużej: bujne i zielone łąki, rozległe lasy, złocące się zbożem pola, malutkie górnicze miasteczka w oddali oraz samo Hammer, zwane też Białym Miastem. Okoliczne kopalnie wydobywały rzadki rodzaj kamienia, łatwy w obróbce, a przy tym wytrzymały, w pogodne dni mieniący się w słońcu. Mury, bramy, kamienice i reszta miejskiej zabudowy wykonane były właśnie z niego i wyglądały rzeczywiście urokliwie, przyćmiewając swoim pięknem nawet sielską okolicę.
-
-- No i jesteśmy. Już widać Hammer! – powiedział Okleld. – Ale z drugiej strony… Co ty na to, żeby trochę odpocząć przed dotarciem do miasta? – zapytał. Chciałby pobyć z nią bliżej… Porozmawiać trochę, pooglądać widoki…
-
- No cóż… Chyba nam się nie spieszy, prawda? - odparła po krótkiej chwili namysłu. - A okolica wydaje się naprawdę ładna.
-
-- Tak, też tak sądzę… – powiedział szczerze. No bo okolica jest naprawdę piękna.
Skręcił nieco w bok, aby zejść z dróżki, żeby znaleźć się na czystej trawie. Zatrzymał się i położył, tak, aby Ularora mogła spokojnie zejść z jego grzbietu. -
I tak też zrobiła, od razu rozprostowując kości po długiej podróży. Udało ci odnaleźć jakąś przydrożną polanę lub pastwisko, ciężko powiedzieć, bo nie widać żadnych ludzi czy zwierząt, ale nawet jeśli jesteście teraz na czyjejś ziemi, to i tak nie powinno was nic złego spotkać z tego powodu.
-
-- Może coś zjemy, póki mamy trochę wolnego czasu?
-
Pokiwała głową i ruszyła rozejrzeć się po okolicy.
-
Obserwował ją uważnie. Jest naprawdę piękna… Czekał i czekał.
-
- A więc? - zapytała, wracając do ciebie. - Mamy zamiar coś w końcu zjeść czy nie?
-
-- Yyy… Tak, moment. Emm… – nie wiedział, co powiedzieć. – Po prostu się zagapiłem w piękno okolicy – skłamał naprędce i zaczął wyciągać z uprzęży jucznej jedzenie i picie, po czym rozłożył je przed sobą.
-
- Nie dziwię się, jest tu bardzo ładnie. - odparła i usiadła naprzeciwko. - Jak myślisz, miasto też takie będzie?
-
-- Mam taką nadzieję. W końcu to jedno z najważniejszych miast w Elarid, to może zadbali jakoś o jego wygląd – zaśmiał się pod nosem i przystąpił do jedzenia.
-
- Mam nadzieję. - odparła i również się uśmiechnęła, po czym zaczęła jeść. - Teraz Hammer, a później?