Karty Postaci
-
Imię: Grant
Nazwisko: Wallach
Rasa: Człowiek
Pseudonim: Ożywieniec, wśród Ubairgów jest znany jako Sadiq
Charakter: Tu nie trzeba rozpisywać się dużo - w grze.
Wiek: 39 lat
Towarzysz: Jedynym na ten moment towarzyszem Granta jest siwy koń, zdobyty po zabiciu bandytów, którzy najechali plemię Ubairgów, w którym Grant przebywał przez jakiś czas. Należy tu jednak wspomnieć o wciąż żyjących, choć nieobecnych przy Grancie towarzyszach, którzy należeli wraz z nim do Bandy Czworga:
- Harrison Sinfield - Sędziwy, bo już lekko po pięćdziesiątce, kowboj, doświadczony łowca nagród i nauczyciel Granta z okresu, kiedy ten drugi dopiero zaczynał swoją przygodę w profesji łowcy nagród. Sinfield jest uzdolnionym rewolwerowcem, a pomimo utraconego w boju oka, wciąż jest celnym strzelcem. Jest także ponadprzeciętnie zwinny, dobrze odnajduje się w jeździe konno i całkiem dobrze zna się na medycynie. Niestety, starość się u niego upomniała, a więc stracił na sile i wytrzymałości, dodatkowo spadek wytrzymałości pogłębia uzależnienie Harrisona od tytoniu. Czas świetności w walce wręcz przeminął już dla niego dość dawno. Mimo tego, iż dalej jest celnym strzelcem, to brak jednego oka zawsze w jakimś stopniu jest wadą. Z charakteru jest człowiekiem honorowym, dotrzymującym swojego słowa, lojalnym, opanowanym i ostrożnym.
- Christopher Bruford - 43-letni weteran Armii Oczyszczenia i łowca nagród. Szkolenie wojskowe zapewniło mu sprawne posługiwanie się bronią palną wszelkiej maści, a patrząc na to, iż służył w kawalerii, to zdobył również umiejętności w jeździe konnej oraz w walce bronią białą. Ma koneksje w Armii Oczyszczenia. Z wad należy zaznaczyć to, że nie wyróżnia się w obsłudze jakiejkolwiek broni palnej (gdzie każda z tych umiejętności jest zwyczajnie ponadprzeciętna), tak samo z siłą, wytrzymałością czy zwinnością - są one po prostu przeciętne. To człowiek odważny, lojalny wobec kompanów i zdyscyplinowany. Rasista, ale ma również wady - przede wszystkim jest pyszałkowaty, a czasami jest zbyt pewny siebie.
- Richard Falkirk - 38-letni łowca nagród. To dobry strzelec, specjalizujący się w walce karabinami, a także zna się dobrze na materiałach wybuchowych. Silny i wytrzymały, całkiem dobrze walczy wręcz, niezależnie od tego, czy dzierży jakąś broń białą, czy walczy na pięści. Niestety w porównaniu do innych członków Bandy Czworga, nie jest dobrym rewolwerowcem (z rewolweru korzysta jedynie na bliskim dystansie) bądź jeźdźcem konnym, a problemy może sprawić uzależnienie Richarda od alkoholu. Nie jest również szczególnie zwinny. To oportunista, czysto nastawiony na zysk, choć sprzeczna w jego naturze jest lojalność wobec swoich kompanów z Bandy Czworga, nawet pomimo tego, że grupa rozpadła się jakiś czas temu, a z pozytywnych cech należy jeszcze wymienić odwagę. Jako strzelec jest osobą cierpliwą, czekającą na odpowiedni moment, aby uderzyć we wroga.
Majątek i nieruchomości: 75 miedziaków
Historia: Młodzieńcze lata życia Granta Wallacha były w miarę spokojne. Urodził się w Oskad, w rodzinie myśliwych. Ojciec uczył go nie tylko obsługi broni palnej, ale również tropienia i skórowania zwierzyny; trenowano go również w jeździe konnej, patrząc na to, w jakim miejscu on i jego rodzina żyli - wszystko to po to, aby Grant, podobnie jak jego ojciec czy świętej pamięci dziadek, stał się myśliwym i w ten sposób zarabiał na utrzymanie rodziny. Los zadecydował inaczej. Po osiągnięciu pełnoletniości, Grant postanowił wykorzystać wszystko, czego nauczył go ojciec, w zawodzie łowcy nagród. Zabrał ze sobą jeden z rewolwerów należących do rodziny, Smithsona 1590 wraz z amunicją do broni, jednego z rumaków, również należącego do rodziny, i opuścił rodzinne ranczo, aby ruszyć w świat i zostać łowcą nagród. Nie był jednak na tyle dobry, aby samodzielnie wypełniać zlecenia, dlatego poszukiwał towarzyszy do swoich pierwszych zleceń. Jednym z takich towarzyszy był Harrison Sinfield, doświadczony rewolwerowiec i człowiek z nienaganną opinią w społeczności łowców nagród. Ten po uznaniu, że Grant ma potencjał, zaproponował młodemu łowcy nagród szkolenie, na co ten drugi przystał. Trening trwał dwa lata, a w jego trakcie Grant rozwinął swoje umiejętności w strzelaniu rewolwerem do wysokiego poziomu i na takim samym poziomie rozwinął zdolności jeździeckie. Nie oznaczało to jakiejkolwiek przerwy w wykonywaniu zleceń przez któregokolwiek z panów, bowiem ci wciąż podejmowali się ich, a po każdym wykonanym zleceniu dzielili się pieniędzmi. Część zdobytych pieniędzy Grant wysyłał do swojej rodziny, aby mogło im wystarczyć na życie.Robota łowcy nagród szła Grantowi i Harrisonowi dobrze, zaś wkrótce obydwaj panowie spotkali na swej drodze innych, również doświadczonych, łowców nagród, wpierw Christophera Bruforda, weterana Armii Oczyszczenia, który szukał towarzyszy do poważniejszych zleceń, a później Richarda Falkirka, który zdecydował się działać w grupie w celu zdobycia większych sum pieniędzy. Tak utworzyła się Banda Czworga - grupa nienagannych łowców nagród, gotowa wykonać ryzykowne zadania. Szybko wyrobili sobie dobrą reputację wśród kolonistów, choć ich działania wywołały zazdrość niektórych łowców nagród, których irytowało to, jak Banda Czworga wybierała wysoko płatne zlecenia i skutecznie je realizowała. Taki stan rzeczy mógł teoretycznie trwać do końca istnienia Bandy Czworga, ale oczywiście coś musiało się spierdolić. A było to zlecenie na gang Mivvocich, którym jakimś cudem udało się zdobyć jeden z fortów należących do Armii Oczyszczenia. Pomimo porządnych przygotowań w kwestii ekwipunku, najazd Bandy Czworga na fort zakończył się fiaskiem - okazało się, iż w forcie znajdują się mutanty, stworzone przez jednego z Mivvocich. W trakcie najazdu, Harrison stracił jedno ze swoich oczu, a Grant został ciężko ranny. Bruford i Falkirk nie mieli zbyt dużego pola do manewru, żeby zabrać obydwu rannych towarzyszy, więc zdecydowali się uratować jedynie Harrisona, który w tym czasie był już w późnej czterdziestce, a Grant musiał zostać porzucony, choć towarzysze z Bandy Czworga obiecali, że wrócą i uratują swojego kompana. Grant nie został zabity przez Mivvocich, lecz czekał go los gorszy niż śmierć: Bandyci zdecydowali się torturować łowcę nagród, a mutagenista na tyle zainteresował się więźniem, że zaczął go używać jako królika doświadczalnego do swoich prób stworzenia kolejnego mutanta. Mivvoci stworzyli mu również metalową maskę, którą miałby nosić, jeśli udałoby się zniszczyć jego psychikę i skutecznie z niego zrobić podnóżka Mivvocich. Grant musiał znosić owe piekło przez około trzy tygodnie, do momentu, kiedy to fort opanowany przez bandytów został zaatakowany ponownie, tym razem przez kilka oddziałów Armii Oczyszczenia (w akcji wziął udział nawet Bruford, który wykorzystał swoje koneksje w Armii, aby również załapać się na najazd). W łowcy nagród natychmiastowo ruszyła adrenalina, a ten wykorzystał okazję, aby uciec od swoich prześladowców. Zabił tyle Mivvocich, na ile pozwalały mu siły, tak samo zabrał tyle, ile mógł na ten moment udźwignąć (jednym z przedmiotów, które zabrał ze sobą, była wcześniej wspomniana metalowa maska, którą do dzisiaj nosi), ukradł jednego z koni bandytów i czym prędzej uciekł z fortu. Żołnierze Armii Oczyszczenia przejęli fort, lecz nie natknęli się na Granta. Założyli przez to, że ten mógł zginąć z rąk Mivvocich.
Grant jednak przeżył, lecz był na tyle wycieńczony, że nie był w stanie dotrzeć do jakiejkolwiek osady należącej do ludzkich kolonistów. Ostatkiem sił udało mu się dotrzeć w okolice Wielkich Równin, gdzie czekał na swoją śmierć. Tej nie doczekał, a otrzymał pomoc od nieoczekiwanych sojuszników: Ubairgów. Plemię Ubairgów, prowadzone przez niejakiego Jedwara, wzięło ze sobą nieprzytomnego Granta, początkowo jako więźnia, lecz z powodu tego, iż plemieniu brakowało rąk do pracy, zmuszeni byli współpracować z łowcą nagród. Ten pomógł im jako myśliwy, lecz nie polował za pomocą broni palnej, a łuku i bolasów, czego musiał zostać nauczony przez Ubairgów. Skóry niektórych zwierząt, które zostały upolowane przez Granta, zostały wykorzystane do wytworzenia niektórych elementów ubioru, z których Grant obecnie korzysta, chociażby karwasze czy napierśnik. Grant pomagał także plemieniu jako wojownik, wspierając ich w obronie przed wrogimi plemionami Ubairgów, plemionami Amaksjan czy też przed atakami bandytów (łącznie w trakcie pobytu Granta w plemieniu odbyły się trzy najazdy bandytów na plemię Jedwara; wszystkie trzy zostały odparte). Tu należy zaznaczyć, że podczas najazdów Grant korzystał z broni palnej, zaś z zabitych bandytów zbierał broń i amunicję, gdzie część z nich… przekazał Ubairgom. Już po pierwszym najeździe bandytów, Grant zaczął uczyć “współplemieńców” obsługi broni palnej; wprawdzie większość plemienia nie zgodziła się na naukę, lecz znalazło się kilku ochotników, w tym sam Jedwar, chcących poznać tajniki broni palnej. Ci, którzy wyrazili chęć nauki, opanowali podstawy walki bronią palną, lecz nauka najlepiej poszła Jedwarowi, który nauczył się całkiem nieźle korzystać z karabinu jak na Ubairga. Grant współpracował z Ubairgami przez dwa lata, ucząc się ich kultury i zwyczajów, a w zamian za zasługi dla plemienia, Jedwar przekazał łowcy nagród swój miecz, znany jako Pustynne ostrze, natomiast Grant przyjął drugie, ubairdzkie imię - Sadiq (i tak przedstawia się Ubairgom).
Koniec końców, Grant musiał rozstać się ze “swoim” plemieniem Ubairgów, u których wyrobił sobie dobrą reputację. Nastąpiło to po odparciu ostatniego ataku bandytów na plemię Jedwara, z którego udało mu się zdobyć siwego rumaka, który obecnie mu służy jako wierzchowiec, a ze wszystkich najazdów udało mu się zebrać dwa Wembleye Mark IV, zapas amunicji do nich i majątek o równoznaczności 200 miedziaków. Tak oto, około półtora tygodnia temu, Grant pojawił się w Imperium, wywołując niemały szok w społeczności tym, że jednak udało mu się przeżyć. On sam wówczas stwierdził, iż udało mu się oszukać śmierć, przypłacając srogą cenę, jaką są liczne blizny na ciele; z zaistniałej sytuacji, Grant zdobył przydomek Ożywieńca. Obecnie Grant planuje nie tylko powrócić do swojego fachu łowcy nagród, ale również na nowo zjednoczyć Bandę Czworga, gdyż dowiedział się, iż ugrupowanie rozwiązało się kilka dni po najeździe żołnierzy Armii Oczyszczenia na fort, który okupowali mivvoccy bandyci.
Umiejętności: To bardzo dobry rewolwerowiec, najlepiej obyty w obsłudze Webleya Mark IV, którego potrafi unieść w jednej ręce bez większych problemów, a do tego dobrze walczy wręcz, niezależnie od tego, czy walczy pięściami, nożami, czy mieczem. Niezły łucznik. Silny i wytrzymały, potrafi dobrze jeździć konno, a do tego jest dobrym tropicielem i myśliwym. Zna podstawy medycyny, przynajmniej jeśli chodzi o opatrywanie samego siebie. Ma całkiem dobrą reputację wśród Ubairgów, przynajmniej w plemieniu, do którego przez jakiś czas należał, zna kulturę Ubairgów i ich zwyczaje. Jego wygląd wzbudza strach wśród mniej odważnych i niedoświadczonych w boju.
Wady: Średnia zwinność. Nie posługuje się dobrze ładunkami wybuchowymi bądź strzelbami. Ma awersję do Mivvocich z powodu przeszłych doświadczeń, a Mutagenistów najchętniej wytępiłby bez jakiegokolwiek procesu sporządzonego przez władze kolonii. Gdyby prawda o jego pozytywnych relacjach z Ubairgami wyszła na jaw, zdecydowanie przyniosłoby mu to problemy. Wygląd jest bronią obusieczną, bowiem może on utrudniać perswazję.
Specyfikacje: Liczne blizny na ciele, z czego najbardziej charakterystyczną jest zdeformowana lewa część twarzy, którą uzyskał w wyniku tortur prowadzonych przez mivvockiego mutagenistę. Worki pod oczami są wynikiem stresu, jaki przeżył w niewoli.
Ekwipunek:
- Dwa Webleye Mark IV, w pełni naładowane
- 30 naboi do Webleya Mark IV
- Pustynne ostrze - Ten wytworzony przez Pirkhów miecz został zdobyty przez jedno z plemion Ubairgów w wyniku wojny z innym plemieniem Ubairgów, a wódz owego plemienia podarował go Grantowi przed tym, jak ten opuścił plemię. Choć sam wygląd wzbudza wrażenie broni wrażliwej, to ów miecz jest dość wytrzymały, a Grant dba o to, aby jego broń mogła być sprawna przez kolejne dni. Dobrze sprawia się przy cięciach, gdzie słabo chroniona skóra nie stanowi jakiejkolwiek przeszkody dla ostrza, a także sprawuje się całkiem nienagannie przy pchnięciach - dobrze wycelowane pchnięcie, przy odpowiedniej sile, ma szansę nawet zabić Amaksjanina. Oprócz samej kwestii walki wręcz, miecz spełnia jeszcze jedną rolę: Ma on być sygnałem dla Ubairgów, że dzierżący miecz jest przyjacielem, niemającym złych zamiarów wobec nich.
- Nóż uniwersalny Wax
- Trzy sztuki bolasów
- Dwa metry liny
- Piersiówka z whisky
- Bukłak z wodą
- Racje żywnościowe, wystarczające na tydzień
- Szmatka do czyszczenia
- Osełka
- Cztery sztuki bandaży
- W jukach konia przechowuje namiot i koc w razie chęci rozbicia obozu
Rodzina: Większość rodziny Granta nie żyje, natomiast wciąż przy życiu utrzymuje się Gregory Wallach. To jeden z Konstabli, pracujących w Nadziei. Posiada dobre umiejętności strzeleckie; przede wszystkim faworyzuje karabiny, lecz nie gorzej posługuje się rewolwerami. Zna się w miarę dobrze na jeździe konnej. Z charakteru jest człowiekiem ambitnym, chcącym zostać kolejnym Szeryfem, a także dba o sprawiedliwość i porządek, jak na dobrego Konstabla przystało.
Zawód: Wolny strzelec, łowca głów; w przeszłości członek ugrupowania znanego jako Banda Czworga
Ubranie: W skład ubioru wchodzi też kapelusz, ukazany w rubryce “Wygląd”.
Wygląd:
-
W końcu znalazłem chwilę, żeby dać odpisy i w ogóle się nie spodziewałem, że będą jakiś nowe Karty, tym bardziej tutaj. Tak czy siak, uprzedzam, że sprawdzę je dopiero jutro.
-
Burger:
Generalnie bez większych zastrzeżeń, zmień tylko majątek, jaki posiada swoja postać i jaki odziedziczył po ojcu, oba o połowę. Uwierz, że to, co zostanie, to i tak bajońska suma. Podoba mi się już drugie nawiązanie do Wokulskiego w tym PBF’ie, ale zmień mu jednak nazwisko, niech będzie podobne, ale nie takie samo.
Stopa:
Na wstępie chcę ci podziękować, bo nigdy nie wiedziałem, jak nazwać broń złożoną z kul i liny, teraz już wiem. Co do postaci, to nie mam żadnych zastrzeżeń, akceptuję. -
Pozmieniałem to, o co prosiłeś. Teraz powinno być chyba dobrze.
-
No to akceptuję, wiesz co robić dalej.
-
Imię
Hialeah.
Nazwisko
Tskilekwa.
Rasa
Mivvotka.
Pseudonim
Brak.
Charakter
Hialeah, z charakteru, można nazwać niemal stereotypową Mivvotką – spokojna, przyjacielska, czasami nazbyt ufna. Oczywiście są wyjątki od tej reguły, bo mimo wszystko Hialeah potrafi być także trzeźwo myśląca i ostrożna, chociaż mimo wszystko ufność w niej przeważa. Jest bardzo altruistyczna, proaktywna i ciekawa świata. Oprócz tego charakteryzują ją również opiekuńczość, optymizm (no, jest bardzo optymistycznie nastawiona do życia, chyba najbardziej ze wszystkich Mivvotów w Puszczy), otwartość, szczerość i wyrozumiałość.
Wiek
84 lata.
Towarzysz
- Wilk Howi
Majątek i nieruchomości
- Nadrzewny domek.
- Tysiąc miedziaków.
Historia
Hialeah urodziła się z bliźniaczej ciąży Mivvotki imieniem Kenda, która była w związku z Sipatu. Oprócz niej (bo to ona przyszła na świat pierwsza), Kenda porodziła również Hevovitastamiutsto. Dzieciństwo Hialeah nie było szczególnie wyjątkowe – ot, jedna z wielu Mivvotek jakich pełno w Gwieździstej Puszczy. Gdyby tylko nie jedna sytuacja, która wydarzyła się, kiedy Hialeah miała 8 lat i miała pierwszą styczność z Szamanizmem. To właśnie wtedy młoda Mivvotka przebywała w tym samym nadrzewnym domku, co zasłużony Szaman Gwieździstej Puszczy, Tokota. Wówczas Tokota zamierzał rozmawiać z przodkami Hialeah. Czemu właściwie Hialeah poprosiła o możliwość rozmowy z przodkami? Tego sama do końca nie wie, mówi że chciała po prostu zapytać przodków o drogę życia, jaką ma sobie wybrać w przyszłości. Coś poszło nie do końca tak. Wprawdzie Tokota zdołał przyzwać duchy przodków, jednak w pewnym momencie niewielkie palenisko, w które wrzucał magiczne zioła, przybrało niebieski kolor, a owy niebieski ogień otoczył ciało młodej Mivvotki. Tokota oraz Hialeah zgodnie mówią, że słyszeli dziwne szepty w owym ogniu, jednak nawet stary Szaman nie wiedział, co znaczą te słowa. Gdy niebieskie płomienie zniknęły, oczom Tokoty ukazała się… Brązowa Mivvotka! Dosłownie te tajemnicze szepty zmieniły kolor skóry Hialeah z szarego na brązowy. Czemu właściwie ogień to zrobił? Tego nie wie nikt.
Ponieważ Tokota był bardzo pod wrażeniem tego, co wydarzyło się w jego domu, stwierdził on, iż Hialeah będzie posiadała niezwykły potencjał magiczny. Wysnuł nawet teorię, oczywiście nie potwierdzoną żadnymi faktami, że tajemniczy ogień wybrał w jakimś celu młodą Hialeah. Porozmawiał on z rodzicami dziewczynki i powiedział, że weźmie ją pod swoją opiekę, aby uczyć ją Szamanizmu. Rodzice oczywiście zgodzili się, wszak choć właściwie wszyscy Mivvoci dysponują potencjałem magicznym, tak jednak możliwość nauki Magii u bardzo szanowanego Szamana nie jest czymś, co trafia się codziennie.
Kolejne lata życia Hialeah to przede wszystkim lata nauki Szamanizmu. Oprócz tego, jak to z resztą młodziak, przeżywała swoje pierwsze znajomości, miłości, wzloty i upadki, i wszystko inne, co typowe dla przedstawicielki pokolenia dojrzewającego.
Gdy Hialeah skończyła 30 lat, Tokota zakończył nauczanie Szamanizmu, wówczas przeszedł do nauczania podstaw Magii Natury, aby Hialeah mogła wykorzystywać Naturę dla swoich celów. Magia Natury nie szła co prawda młodej Mivvotce tak dobrze, jak Szamanizm, ale mimo wszystko zdołała nauczyć się podstaw tej Magii.
Lata następne to lata samodzielnego uczenia się Szamanizmu, aby poziom zaawansowany mógł przejść do poziomu mistrzowskiego. Dopiero jednak kiedy Hialeah skończyła 50 lat, udało jej się to wypełnić – stała się prawdziwą mistrzynią Szamanizmu, a jej umiejętności stały się lekkim powodem zazdrości u jej brata, Hevovitastamiutsto, który to zdołał w tym samym czasie opanować Magię Wody na poziomie zaawansowanym.
Po staniu się mistrzynią w zakresie Szamanizmu, Hialeah zaczęła pomagać innym Mivvotom w porozumiewaniu się z przodkami. Oprócz oczywiście rozmawianiu z przodkami, tak z cudzymi, jak i własnymi, Hialeah kilka razy próbowała wyśnić przyszłość, jednak jej wizje przyszłości zawsze były rozmyte, pełne dziwnej mgły… Z tego powodu nigdy się nie dowiedziała, co się jej właściwie przyśniło.
I tak dochodzimy do współczesności.Umiejętności
- Szamanizm na poziomie mistrzowskim.
- Magia Natury na poziomie podstawowym.
- Nawet nieźle walczy swoim kosturem.
- Bardzo dobra tropicielka.
- Zna podstawy survivalu.
- Zwinna i cicha.
Wady
- Nigdy w życiu nie miała w ręce prawdziwej broni białej czy dystansowej.
- Palnej tym bardziej.
- Może być zwinna i cicha, ale szczególnie szybka to nie jest.
- Mięśnie nie należą do tych pierwszej klasy.
- Koniem nigdy nie jeździła.
Specyfikacje
Na prawym ramieniu ma tatuaż wilka, czyli jej zwierzęcia duchowego.
Ekwipunek
- Kostur.
- Ubranie (któreś zawsze ma na sobie, drugie czeka grzecznie w jej nadrzewnym domku).
- Skórzana torba z różnymi ziołami i innymi specyfikacjami potrzebnymi w zawodzie Szamanki.
- Kilka pasków suszonego mięsa.
- Bochenek mivvockiego chlebka.
- Bukłak z wodą.
- Niewielki sierp do zbierania ziół.
- Krzesiwo.
Rodzina
-
Ojciec Sipatu Tskilekwa – wciąż młody (oczywiście jak na Mivvota) przedstawiciel rasy długouchych stworzeń. Jako Mivvot posiada on oczywiście potencjał magiczny, jednak używa go jedynie w postaci podstawowej Magii Ognia. Zapytacie czemu – otóż Sipatu zawsze miał bardziej bojowe usposobienie i częściej zajmował się obroną mivvockich wiosek niż arkanami Magii.
-
Matka Kenda Tskilekwa – kobieta rok młodsza od Sipatu. Jest zaawansowaną Maginią Leczenia. Przez większość życia była bardziej skupiona na wychowaniu dzieci, a gdy te były w stanie już żyć samodzielnie, nie chciała ona kontynuować swojej nauki w dziedzinie arkanów magii.
-
Brat-bliźniak Hevovitastamiutsto Tskilekwa – zaawansowany Mag Wody. Z charakteru niemal identyczny jak jego siostra, choć występuje u niego ciut więcej zdroworozsądkowego myślenia. Kocha swoją siostrę, ale jednocześnie jest też nieco zazdrosny, że udało jej się mistrzowsko opanować Szamanizm.
Zawód
Szamanka.
Ubranie
Na co dzień.
Kiedy wypełnia obowiązki Szamanki.Wygląd
-
Akceptuję.
-
Imię: Ivan Ivanovich
Nazwisko: Kolchatko
Rasa: Człowiek
Pseudonim: Brak
Charakter: Niegdyś człowiek wesoły i dobroduszny, obecnie ponury i gburowaty cień osoby którą kiedyś był, względnie cichy i nie lubiący rozmawiać za dużo ale ma nieszczęsną tendencję do łatwego popadania w skrajne emocje, szczególnie w smutek i gniew.
Wiek: 48 Lat
Towarzysz: Jego jedyny towarzysz i zarazem wierzchowiec, Blinky. Leciwa już kasztanowa klacz która pamięta jeszcze czasy służby Ivana w armii ale do tej pory jeszcze go nie zawiodła.
Majątek i nieruchomości: 50 Miedziaków, jednoosobowy namiot który kiedy nie jest w użyciu jest złożony i leży na zadzie jego konia.
Historia: Ivan Ivanovich Kolchatko to mężczyzna o historii nader typowej dla współczesnego Oskad. Urodzony jeszcze na starym kontynencie w biednej rodzinie, mając około 15-16 lat zaciągnął się do armii by uciec od biedy i patologii która trawiła jego rodzinę. W armii spędził wiele lat jako zwykły trep, uczony drylu, manewrów, strzelania w formacji i srania na komendę. Jednakże, Ivan był człowiekiem który chciał więcej o wiele więcej, jeżeli miał spędzić życie w kamaszach to niech przynajmniej na jakimś stanowisku które będzie przyzwoicie płacić niż w porównaniu do standardowego żołdu piechociarza. Marzyła mu się służba w kawalerii, jazda na koniu, bohaterskie szarże i wartkie pościgi. Ivan raz zarazem przystępował do odpowiednich testów i treningów, by raz zarazem z nich odpadać ale nigdy się nie poddał. Za każdym podejściem, za każdą próbą udawało mu się dotrzeć dalej, osiągnąć więcej aż w końcu, dzięki uporowi i determinacji udało mu się ukończyć wszystkie testy oraz egzaminy, stając się oficjalnie oficerem kawalerii. Niedługo po tym, Ivan zgłosił się na ochotnika by zostać wysłanym na nowy kontynent, zwabiony obietnicami przygody i sprawidliwej walki w imieniu zwykłych ludzi. No ale rzeczywistość potrafi być złośliwa i większość służby Ivana była spędzona na nudnych patrolach oraz służbie garnizonowej, utrzymując swoje zdolności na strzelnicy oraz w niesankcjonowanych wyścigach między swoimi kolegami. Chorąży Ivan Ivanovich miast nieustannej akcji i walki na granicy życia oraz śmierci dostał coś całkowicie przeciwnego, nieustanną nudą oraz przydział tak bezpieczny że prędzej by go starość wzięła do piachu. No, ale przynajmniej miał mnóstwo wolnego czasu, który to lubił spędzać w objęciach pewnej kurtyzany pracującej w tavarnie znajdującej się w mieścinie którą zbudowano niedaleko fortu w którym stacjonował. Tyle czasu lubił z nią spędzać, że ewentualnie relacje stricte biznesowe zmieniły się w relacje romantyczne, a dziewczyna zaszła w ciąże z dzieckiem Ivana. Ten, kiedy tylko mógł postanowił zakończyć swoją służbę, zbierając swój ostatni żołd i parę pamiątek ze służby jak jego kapelusz oraz konia. Po odejściu z woja postanowił się osiąść wraz z swoją kochanką a póżniej żoną, w tej samej mieścinie gdzie ją poznał. Tam też, ze względu na swoją przeszłość zatrudnił się jako Konstabl u miejscowego Szeryfa. Znowu, to nie była praca tak ekscytująca jakby tego chciał ale płaciła na tyle dobrze by Ivan mógł zacząć odkładać na swój własny dom oraz farmę. Ewentualnie, jednak była pewna ciekawsza akcja kiedy do mieściny zawitał syn jakiegoś przemysłowa oraz jego świta, która w typowym dla rozpieszczonych dzieciaków bogaczy, zaczął się panoszyć oraz szastać kasą na lewo i prawo. Normalne sprawy…ale to co się stało później było zarówno normalne a zarazem tragiczne, banda urwisów się spiła i zaczęła się bawić swoimi sześciostrzałowcami, robiąc z nimi “triki” oraz inne wyczyny pokazowe. Ale no to się im ewentualnie znudziło, więc zaczęli napastować dziewkę pracującą dla tawerny, koleżankę żony Ivana. Chcieliby z nimi zatańczyła, ale ta odmówiła ich obsłużenia, więc młodzianie postanowili pobawić się w desperados i zmusić ją do tańca, strzelając jej pod nogi. Co się stało potem było łatwe do przewidzenia, jedna z kul ją trafiła w nogę, sprawiając że ta upadła na podłogę, a zapijaczone młokosy zanim zorientowały co się jeszcze dzieję zapakowali jej parę kolejnych, zabijając ją na miejscu. Po tym wydarzeniu, banda szybko wytrzeźwiała i wzięła nogi za pas zanim Szeryf z jego Konstablami, w tym z Ivanem, przybyli na miejsce. Szeryf zebrał zeznania i zdecydował że…lepiej będzie nic nie robić. Wiedział dobrze kim byli sprawcy i postanowił że jeżeli pójdzie za nim to po pierwsze, ojciec dziedzica szybko go z paki wyciągnie, po drugie będzie zadzierał z potężnymi ludźmi co może postawić nie tylko jego ale całe miasteczko w zagrożeniu. Za dużo do stracenia w imieniu jakieś tam dziwki. To jednak oburzyło Ivana który postanowił wziąć sprawy we własne ręce i wyjechał z miasta w poszukiwaniu przestępców, to zrobił z cichym przyzwoleniem szeryfa który to powiedział mu “Nie aprobuje, ale zatrzymywać cię nie będę”. Ivan wyjechał i używając swojego doświadczenia i umiejętności których nabył w armii, zdołał wytropić rzezimieszków których to następnie stłukł na kwaśne jabłko oraz zaciągnął ich do celi szeryfa, wiążąc ich do własnych koni. Po tym wydarzeniu, które mimo rozwikłania się po myśli Ivana nadal pozostawiło zły smak w jego ustach, opuścił on pracę Konstabla i na stałę się osiadł na swojej farmie wraz z żoną, a następnie dzieckiem. Tak minęło parę lat, Ivan o incydencie zapomniał do czasu kiedy jednego dnia do jego domu zawitała znajoma twarz. Ten sam synalek przemysłowca zapukał do jego drzwi z ofertą nie do odrzucenia. Jak się okazało, szeryf miał rację i dziedzic długo nie posiedział za kratami, szybko wracając do poprzedniego Statusu Quo. W latach między incydentem a jego ponownym przybyciem na farmę, synalek zmądrzał trochę ale niestety pozostawał takim samym kawałem końskiego łajna jakim był w tamten pamiętny dzień. Jego ojciec, ewentualnie kopnął w kalendarz a firma wraz z całym bogactwem przeszła na syna, który postanowił że wykorzysta on ją na wielkiej inwestycji, budowie wielkiej kolei i już miał dobrze wyznaczone miejsce. Zaoferował Ivanowi sporą sumą w zamian za jego ziemię ale Ivan odmówił i wyprosił dziedzica od siebie. Dziedzic się tego spodziewał i na to planował, więc kiedy Ivan był w mieście na zakupach, to został napadnięty i pobity do schyłku swojego życia. Kiedy się obudził był opatrywany przez miejscowego medyka, jednak nim mógł dojść do siebie i zapytać co się stało jeden z Konstabli wparował do kliniki by wyciągnąć Ivana na zewnątrz. Tam zobaczył ogromny słup dymu unoszący się ku niebu, słup który pochodził z jego farmy. Ivan szybko wskoczył na swoją klacz i mimo swoich ran wyjechał z mieściny, trzymając nadzieję w sercu że jego żonie i dzieciom nic się nie stało…ale cóż, to była złudna nadzieja. Kiedy tam dotarł to znalazł farmę w płomieniach, a przed nią, były ciała jego żony, córki i syna, ułożone w szeregu z ranami postrzałowymi na tyłach ich głów. Kiedy Konstabl i Lekarz którzy ruszyli za nim przybyli na miejsce, to musieli ogarniętego rozpoczął Ivana powstrzymać od wzięcia własnego życia. Ewentualnie go uspokoili i zaciągnęli z powrotem do mieściny gdzie doktor skończył go opatrywać. Po pewnym czasie spędzonym pod opieką medyka, Ivan postanowił że nie może tej zbrodni puścić płazem, dziedzic poszedł za daleko i teraz nie jest to tylko sprawa sprawiedliwości…ale też personalnej zemsty. Swoje intencje obwieścił miastu i chociaż nie było chętnych by dołączyć się do jego misji, to ludzie mieściny wsparli go finansowo oraz przy pomocy “prezentów”. Jak na przykład stary i siwy szeryf który Ivanowi oddał swojego Szczekacza na którego wydał małą fortunę ale no…Ivan był człowiekiem który zawsze im pomagał kiedy to potrzebowali więc przyszedł czas się odwdzięczyć. Kiedy ostatnie słowo było powiedziane, ostatni podarunek oddany, Ivan zasiadł na swojego konia i wyruszył w pogoń za dziedzicem…od tamtego czasu minął rok a Ivan nie zaprzestał poszukiwań ale w międzyczasie musiał jakoś przeżyć, więc stał się Łowcą Nagród, polując na kurwy i skurwysynów Nowego Świata za forsę. Ale o swoim celu nigdy nie zapomniał i kiedyś w końcu dorwie dziedzica i wtedy żadna ilość kasy i wpływów go nie ocali.
//By rozjaśnić wszelkie nieścisłości. Pierwszy Incydent z Dziedzicem wydarzył się dwanaście lat temu, krótko po narodzinach Mariusza, pierworodnego syna Ivana, a sam Ivan znał się z żoną od około szesnastu lat.
Umiejętności:
- Jest porządnym strzelcem.
- Zna się na tropieniu ludzi i zwierzyny.
- Umie czytać i pisać.
- Zna takie najbardziej podstawowe elementy matematyki.
- Jest całkiem silnym facetem.
- Potrafi sporo wytrzymać jeżeli chodzi o ból fizyczny.
- Umie całkiem dobrze jeździć na koniu.
Wady:
- Lata spędzone farmie sprawiły że jego kondycja się pogorszyła, przez co nie może tak długo biegać jak kiedyś.
- Pomimo wielkiej siły jego zdolności walki wręcz nie są specjalnie wyrafinowane i ktoś znający się na tym mógłby z łatwością go pokonać.
- Cierpi z powodu koszmarów związanych z śmiercią jego rodziny przez co ma problemy ze snem, oraz wszelkie z tym związane konsekwencje.
- Słaba głowa do alkoholu, ze względu przez pijanego ojca nigdy specjalnie nie pił przez co nie wyrobił sobie tolerancji.
- Przez rok polowania na Dziedzica, dał temu do zrozumienia że żyje i idzie po niego, więc Ivan musi się oglądać za plecami za płatnymi zabójcami.
- Ma zasadę że nie bije ani nie zabija kobiet. Czysto technicznie to nie jest wada per se, ale no w razie jeżeli jego przeciwnik będzie kobieta to będzie próbował desperacko jej nie skrzywdzić.
Specyfikacje: Blizna na jego twarzy która była rezultatem walki z ludźmi Dziedzica.
Ekwipunek:
- 2 Rewolwery Smithson 1590
- Karabin Szczekacz
- Nóż Bojowy
- Pas z amunicją do karabinu
- Pas z amunicją do rewolwerów
- 48 sztuk amunicji do rewolwerów
- 40 sztuk amunicji do karabinu
- Skórzana torba podróżna
- Manierka z wodą
- Zestaw campingowy
- Skórzane siodło
- Pudełko zapałek
- 2 Kabury dla Rewolwerów
Rodzina:
- Żona, Annabelle. Miała 40 lat kiedy zmarła. Pracowała dawniej jako kurtyzana w lokalnej tawernie ale po ożenieniu się z Ivanem głównie zarządzała jego domostwem. Urodziła mu dwójkę dzieci.
- Syn, Mariusz Ivanovich. Jego pierworodny syn. Miał 12 lat kiedy zmarł. Energiczny oraz z tendencją w wpadanie w kłopoty. Uczył się od ojca jak strzelać oraz marzył o dołączeniu do armii.
- Córka, Valeria. Miała 6 lat kiedy zmarła. Cicha i spokojna, z inteligencją która nieraz przewyższała jej rodziców. Ivan i Annabelle planowali uzbierać pieniądze by wysłać ją do dobrej szkoły kiedy podrośnie.
Zawód: Łowca Nagród/ Samozwańczy Stróż Prawa. Dawniej, oficer kawalerii a następnie, konstabl.
Ubranie:
Wygląd:
Wzrost: 180cm
Waga: 79kg
Krótkie czarne włosy zaczesane na bok.
-
Na wstępie chcę tylko powiedzieć, że cieszę się, widząc kolegę z powrotem, a także nową kartę i przeprosić, że dopiero teraz, ale ostatnio nie mam prawie w ogóle czasu na zaglądanie tutaj.
Co do samej karty:
“50 Waluty” to żaden majątek. Podstawowym środkiem płatniczym są monety oparte o kruszce, z których się je wytapia. Klasycznie, jeden złotnik dzieli się na dziesięć srebrników, jeden srebrnik to sto miedziaków. Podstawową walutą jest miedziak, co bogatsi mogą pozwolić sobie na start na srebrniki, a tylko niektórzy na złotniki, więc to na pewno do poprawy w oparciu o to, co teraz napisałem.
Oskad się nie odmienia, jakby co. To tak odnośnie już pierwszego zdania w historii, nie żebym kazał ci to poprawiać, ale miej to na uwadze w przyszłości.
I to w sumie tyle. Popraw ten majątek i w zasadzie to będzie na tyle. -
Poprawione oraz sorry ale tak długo mnie tu nie było że trochę rzeczy pozapominałem.
-
Nie no, wiadomo jak bywa. Akceptuję, wiesz co robić dalej.