Wielkie Równiny
-
-
Kuba1001
Zauważyłaś przynajmniej ośmiu ludzi, mężczyzn w sile wieku, jedzących posiłek z kotła nad ogniskiem, rozmawiających, grających w kości lub czyszczących broń, ale gdy Cię zobaczyli, od razu wycelowali w Ciebie swoją broń, ponieważ jedną z czołowych zasad tych okolic było to, aby nie ufać obcym. A po niej plasowała się maksyma, aby najpierw strzelać, a potem pytać.
-
-
-
Radiotelegrafista
Tak, Jannet dobrze sobie przypomniała czemu tak bardzo nie lubiła opuszczać terenu gospodarstwa dla innych powodów niż jakiś napad. Przewróciła okiem i odpowiedziała, ignorując pierwszą część pytania:
— Szukam pewnej dziewczyny, powinna rzucać się w oczy. Długie, białe włosy, niebieska suknia. Cały czas gada i porwało ją dwóch. Ubairgów. Widzieliście ją? — -
-
-
Kuba1001
Mężczyzna skrzyknął resztę swoich ludzi na naradę. Wszyscy toczyli dość zażartą dyskusję w ścisłym kręgu, szeptem, czasem popatrując na Ciebie. Ostatecznie zaczęli zbierać obóz, a przywódca grupy podszedł do Ciebie, chowając broń do kabury.
‐ Mów mi Clark. Tak, wiedzieliśmy ich i pomożemy Ci odbić tę dziewuchę, ale nie za darmo. -
-
Kuba1001
‐ Jakbyś ważyła te osiemdziesiąt kilo mniej, to może byśmy się dogadali, ale tak to pozostaje wymyślić coś innego… Jest taki jeden bandyta, który szlaja się właśnie po Wielkich Równinach, a Ty wyglądasz na taką, co zna te tereny dość dobrze. Pomożemy Ci, a Ty w zamian będziesz naszym przewodnikiem dopóki nie schwytamy tamtego drania. Pasuje? Ewentualnie możesz nam zwyczajnie zapłacić, ale wątpię, żebyś miała przy sobie tyle gotówki.
-
Radiotelegrafista
Przemilczała uwagę na temat jej sylwetki, uważnie przysłuchując się słowom Clarka. Jego układ brzmiał całkiem nieźle, potrzebowała tylko kilka szczegółów więcej:
— Wszystko mi pasuje, ale dla jasności: Najpierw znajdujemy moją zgubę, później szukamy waszego bandytę. — Powiedziała tonem, który zdecydowanie bardziej stwierdzał fakt, niż pytał. -
-
Radiotelegrafista
Zastosowała się do polecenia, popędzając Bimba za jego koniem. W środku była różnokolorowa. Z jednej strony coraz bardziej wierzyła w dużą szansę na znalezienie Patrici całej i zdrowej, a z drugiej strony nie ufała do końca tym gościom, choć nie miała aż tak wyraźnego powodu do tego. Niemniej, byli oni jej najlepszą i być może jedyną drogą do dziewczyny.
-
Kuba1001
Twoje przypuszczenia co do najlepszej i jedynej drogi sprawdziły się po kilku godzinach jazdy konnej, kiedy Clark zarządził postój i posłał przodem dwóch zwiadowców, którzy wrócili po niecałym kwadransie.
‐ Są jakieś pół kilometra stąd, cholerne dzikusy. ‐ powiedział jeden i splunął na bok, a jego kompan tylko mu przytakiwał. ‐ Na oko z dziesięciu, ale może po okolicy kręci się więcej… Jest z nimi też kilku ludzi. -
-
Kuba1001
‐ Raczej powinniśmy ich rozwalić, bierzcie gnaty, chłopaki. ‐ powiedział tamten i sam odszedł na ubocze, aby porozmawiać z tamtymi zwiadowcami, pewnie żeby dowiedzieć się więcej i opracować porządniejsza taktykę, niż tępa szarża prosto na ich obóz, a potem strzelanie do wszystkiego, co się rusza i ma jakieś nadprogramowe kończyny.
-
Radiotelegrafista
W tym czasie Jannet zajęła się sprawdzaniem każdej z swoich broni, by ewentualnie uzupełnić w nich amunicję, bądź doczyścić jakiś brud. Zaczęła od obu obrzynów, następnie sprawdziła dwa Webleye, kolejno malutkiego, skrytego W&L Pocket Needle i na samym końcu obejrzała laski dynamitu, choćby trzeba było naprostować knot. Pewności nigdy nie za wiele, szczególnie, że chodziło o Patricię i miała chwilę na sprawdzenie swego uzbrojenia.
-
Kuba1001
Niestety, jak się okazało, nie dało się w tak krótkim czasie opracować dość dobrego planu, zwłaszcza że teren nie sprzyjał zasadzce. Dlatego Clark wysłał trzech swoich ludzi, w tym jednego ze zwiadowców, najlepszych jeńców w całej bandzie łowców nagród, najemników, czy kim oni byli, aby podrażnili trochę dzikusów, a potem zwabili ich tu, żeby dało się ich wystrzelać i ruszyć do obozu, aby dobić tych, którzy zostali.
-
-