Wielkie Równiny
-
-
-
Radiotelegrafista
Powiedzieć, że Jannet była zła czy wściekła było by niedopowiedzeniem. Ona była siarczyście wku*wiona, ale tylko i wyłącznie na samą siebie. Najpierw, że zostawiła Patricię samą z tamtą tubylczą niedorajdą, a później, że dała się zwabić w pułapkę niemalże jak dziecko idące za słodyczami wprost do nory porywacza. Właśnie, Patricia ‐ Co z nią się stało w trakcie szarpaniny? Gdzie była teraz?
-
Kuba1001
Dostrzegłaś ją pośród rewolwerowców, jednakże wciąż nie reagowała, więc ci postanowili zostawić ją w spokoju, na jej, swoje i Twoje szczęście. Tymczasem kilku z najemników zaczęło pozbawiać Cię całego pokaźnego oręża, jaki nosiłaś przy sobie, a przynajmniej tej jego części, która była na widoku.
-
Radiotelegrafista
Mogą ją związać i zakneblować, ale niech trzymają łapska z dala od jej broni. W szczególności do obrzynów była silnie przywiązana i jeżeli już komuś miała je oddać, to najwyżej konstablowi, który zdeponuje je w więziennym schowku, gdzie nikt nie będzie ich macał. Kopnęła pierwszego, który miał zamiar tylko dotknąć jej kabur dała znać wzrokiem, że nie pozwoli sobie, by okradać ją z uzbrojenia.
-
Kuba1001
Będąc związaną i zakneblowaną rzeczywiście nie mogłaś zrobić wiele więcej, niż kopać napastników lub warczeć do nich przez knebel, ale i tak nie dało to wiele na dłuższą metę. To zdrowi i silni mężczyźni, których jest zwyczajnie więcej, nie zajęło im dużo czasu obezwładnienie Cię tak, aby dwaj kolejni mogli już bez większych trudności pozbawić Cię kolejnych rewolwerów i obrzynów, a później każdego przydatnego czy cennego elementu ekwipunku, w końcu za kratami nic Ci się z tego nie przyda, a oni woleli zostawić to sobie niż oddać Szeryfowi czy Konstablom. Stąd pozbawiono Cię dosłownie wszystkiego, nie licząc oczywiście ubrań, nawet talii kart czy piersiówki whiskey.
W tym czasie najemnicy przywiązali konie do popasu i rozpalili ognisko, być może postanowią zawitać do Imperium dopiero jutro, kto wie? Większość zajęta była dzieleniem łupów zdobytych na Tobie, inni wybierali spośród siebie gońca, który ma udać się na rozmowy z przedstawicielem władz, a niektórzy zwyczajnie pili, jedli i odpoczywali. Tylko jeden strażnik pilnował Patricii, choć było to chyba zbędne, biorąc pod uwagę jej stan, a obok Ciebie usiadł Jimmy Star, ten jeden rewolwerowiec, któremu mogłabyś niedawno zaufać, przezornie trzymając się poza zasięgiem Twoich nóg, których wciąż Ci nie związano. Czyżby liczyli, że do Imperium pójdziesz na pieszo?
‐ Popatrz na to z innej strony. ‐ zaczął i przerwał, biorąc jedną ręką łyk trunku z Twojej piersiówki, a drugą klepiąc Cię po pośladkach. ‐ Dzięki Tobie staniemy się bogatymi ludźmi. A przynajmniej ja.
Co ciekawe, mówiąc to ostatnie zdanie uśmiechnął się do Ciebie szeroko i puścił oko. -
Radiotelegrafista
// Czy W&L Pocket Needle’a schowanego między…ekhem, kobiecymi atutami, też zabrali?//
Warknęła na niego przez knebel i odsunęła się od niego. Denerwowało ją te jego żartobliwe podejście. I tak nie mogła zrobić nic przeciwko niemu, więc mógł ją przynajmiej zostawić w spokoju. Najbardziej jednak wpieniał ją fakt, że polubiła go, gdy pocieszał ją i Patricię i wciąż nie potrafiła go znienawidzić, nawet teraz.
-
Kuba1001
//Tego akurat nie.//
‐ Coś słabo Cię słychać. odparł, ale nie speszył się, tak jak pewnie na to liczyłaś, a jedynie roześmiał i dalej pił. Przez blisko dwa kwadranse nic się nie działo. Dopiero wtedy jeden z najemników dosiadł konia i ruszył ku Imperium, aby powiadomić Szeryfa o zdobyczy bandy rewolwerowców. Nie odjechał nawet dwudziestu metrów, gdy skąd padł nagle strzał, a on spadł bez życia z siodła. Pozostali najemnicy zerwali się ze swoich miejsc i oderwali od wykonywanych do tej pory czynności, sięgając po rewolwery, karabiny czy strzelby, wykrzykując polecenia czy wypatrując zagrożenia. Jimmy również sięgnął po broń, dwa bliźniacze rewolwery Smithson 1590, a potem ukrył się za Tobą, dość dobrze wykorzystując Twoje gabaryty do ochrony przed ogniem snajpera. Jeden z rewolwerów wbił Ci w plecy, a z drugim wychylił się i obserwował swoich kompanów.
‐ Współpracuj, a przeżyję Ty, ja i Twoja przyjaciółeczka. ‐ szepnął Ci do ucha, gdy rozległ się kolejny strzał z karabinu snajperskiego, kładąc trupem następnego mężczyznę. Wtedy Star odbezpieczył oba rewolwery i zaczął pruć z jednego z nich do swoich niedawnych towarzyszy broni, bez większych trudów pakując pięć kulek w plecy, dopiero za szóstym razem chybił, gdy celował do szefa bandy. -
Radiotelegrafista
Oparła się tak, by ułatwić Jimmy’emu oddawanie strzałów i krycie się za nią.
Nie oponowała przed tą dziwną współpracą (choć nie do końca pasowała jej rola żywej zasłony), bo wiedziała, że jeżeli on sam wybije większość swoich kompanów, to ona sama stanie się dla niego o wiele większym problemem. Zrozumiała też słowa rewolwerowca o bogactwie ‐ nie miał zamiaru dzielić się zyskami. Jednak wciąż zaskoczyła ją ta nagła zdrada i też zastanawiała ją jeszcze jedna rzecz ‐ kim był snajper? -
Kuba1001
Nie miałaś zbytnio przed kim go osłaniać, został tylko Clark, herszt szajki rewolwerowców. Swoją rolę spełniałaś bardzo skutecznie, bo choć chciał zabić Stara, to wciąż liczył, że zrobi to bez pozbawiania życia Ciebie, co byłoby mu na rękę, też nie musiałby wtedy dzielić się złotem z resztą. Obaj wymienili ze sobą kilka strzałów, ale to snajper, który rozpoczął strzelaninę, również ją skończył, gdy niemalże rozsadził pojedynczym strzałem głowę Clarka na kawałki. Cała batalia trwała może mniej niż minutę, a skończyła się śmiercią siedmiu ludzi, wszystkich najemników z wyjątkiem Jimmy’ego Stara.
‐ No i taka współpraca mi się podoba. ‐ powiedział, chowając broń do kabur, choć nie wiedziałaś, czy miał na myśli strzelca wyborowego, Ciebie czy Was oboje. Ponownie Cię klepnął i ruszył na pobojowisko, przeszukać zwłoki i upewnić się, czy aby wszyscy są na pewno martwi, nie każdy skończył w tak widowiskowy sposób co Clark. Tymczasem Ty zauważyłaś na horyzoncie sylwetkę jeźdźca, która szybko się zbliżała, być może to był ten snajper, który towarzyszył Starowi i wsparł go w boju. -
Radiotelegrafista
Choć nie wiedziała do kogo konkretnie były skierowane słowa o współpracy, to mimowolnie spodobały jej się. Pomimo tego, że wciąż była związana i zakneblowana i wciąż nie mogła zrobić w tej sprawie zbyt wiele, to wstała i przyjrzała się nadjeżdżającemu, tajemniczemu snajperowi. Później będzie musiała podejść do Star’a, miała nadzieję na przekonanie go do choćby ściągnięcia knebla z jej twarzy, bo też po co był on jej? Przecież to nie tak, że zacznie wołać o pomoc. Nie było to w jej stylu, a poza tym i tak nikt by się nie pojawił.
-
Kuba1001
Wątpliwe, żeby Ci zaufał w tej kwestii, a nawet jeśli, to co wtedy? Choćbyś nie wiadomo co mu proponowała i obiecywała, to nie zrezygnuje z nagrody, która wynosiła aż sześćdziesiąt sztuk złota, i którą nie musi się dzielić, chyba że z tym snajperem.
Jak się okazało, był to stary już mężczyzna, choć wciąż sprawiał wrażenie siły wieku. Co ciekawe, miał chyba przy sobie więcej cygar i zapałek niż broni, bo zauważyłaś ledwie jeden rewolwer Vulcanic 10 w kaburze u pasa i karabin Sokół przewieszony przez ramię. Czyli to on musiał być tym strzelcem wyborowym. Zasiadł z konia i rozejrzał się po polu bitwy, a potem ruszył w kierunku rewolwerowca.
‐ Jimmy Star!‐ krzyknął, niemalże sięgając po broń. ‐ Przysięgam Ci na wszystko, co w moim życiu święte, na każde cygaro, jakie wypaliłem czy wypalę, nim zdechnę, Ty cholerny psi synu, że jeśli jeszcze raz wyciągniesz mnie z domu tylko po to, żeby cały dzień i całą noc leżał bez ruchu na równinie i wypatrywał jakichś fagasów do ustrzelenia, to skończysz jak ten tu! ‐ powiedział, swój wywód kończąc poprzez kopnięcie zwłok Clarka.
‐ Hugh, mój stary druhu, w ogóle się nie zmieniłeś. ‐ odparł Star równie spokojnie jak wtedy, gdy celowałaś do niego z obrzyna, a potem obaj wybuchnęli śmiechem i rzucili się sobie w ramiona.
‐ To ona? ‐ zapytał starszy mężczyzna, wskazując na Ciebie ruchem głowy.
‐ Tak. To nasze sześćdziesiąt złotników, przyjacielu. Zaczniemy nowe życie i jeszcze sporo nam zostanie. Zawsze o tym marzyliśmy. A ją dostałem w komplecie. ‐ odparł, pod koniec wypowiedzi wskazując palcem na Patricię, wciąż cichą i jakby nieobecną, nawet mimo tego, co przed chwilą się wokół niej działo. -
Radiotelegrafista
Geje? To była pierwsza myśl, jaka zaświtała Jannet w głowie po usłyszeniu tej rozmowy. Ta dwójka wydała jej się zdecydowanie zbyt bliska jak na przyjaciół. No i jeszcze to “Zawsze o tym marzyliśmy” zdawało jej się znacznie przemawiać za tą tezą. Pomijając kwestię relacji tej dwójki, zaniepokoiły ją słowo o dostaniu Patrici w komplecie. Korzystając z tego, że nogi miała wolne, podeszła do przyjaciółki i usiadła koło niej, obrzucając dwójkę strzelców wrogim spojrzeniem, jasno mówiącym, by nawet nie ważyli się podnosić ręki na białowłosą.
-
Kuba1001
//Nie obrażaj mnie, to że jestem postępowy w wielu kwestiach, nie oznacza, że nagle moje PBF’y staną się ostoją dla postaci LGBT. Nie zrobiłbym czegoś takiego NPC, których zdążyłem już polubić.//
Twoje spojrzenie nie zrobiło na nich większego wrażenia, wiedzieli, że mają przewagę i nie obawiali się jej wykorzystać. High, jak nazwał go Jimmy, zaczął szperać po pobojowisku, ładując do pojemnych sakw przy siodle broń, amunicję i inne przydatne lub na swój sposób cenne przedmioty, należące tak do Ciebie, jak i najemników. W tym czasie Jimmy Star ominął Cię i podniósł Patricię, którą później zaprowadził do swojego konia. Chyba rzeczywiście miał zamiar zabrać ją ze sobą jako coś w rodzaju premii do zlecenia za Twoją głowę, ponieważ związał jej ręce za plecami, w nadgarstkach, i nogi w kostkach, a później przerzucił przez koński grzbiet i zmusił do tego, aby zagryzła pasek tkaniny, który potem zasupłał jej z tyłu głowy, kneblując jej usta.
‐ Zabierz ją, fanty i konie do naszej kryjówki, tam się spotkamy, gdy odbiorę nagrodę. ‐ polecił Star swojemu starszemu drugowi, gdy obaj palili cygara, których Hugh miał pełno, a jednym z nich poczęstował młodego rewolwerowca. ‐ Sześćdziesiąt złotników, wyobrażasz sobie? Można za to kupić ziemię, nająć ludzi i zbudować własne rancho albo inną plantację… To byłoby coś. -
Radiotelegrafista
Cholernik! Pi*******, psia mać cholernik i sku*wysyn! Zaklnęła w głowie, widząc, jak pęta Patricę. I co on miał w zamiarze później jej zrobić? Wykorzystać? Nie, na to Jannet nie mogła pozwolić. Siedząc i obserwując tą całą sytuację z narastającą złością, spróbowała wydostać dłonie z więzów. Rozerwanie ich było raczej niemożliwe, ale… czy w opustoszałym obozie było coś, co mogło przeciąć sznur? Choćby jakiś ostry pałąk, czy ostrogi! Czy któryś z martwych rewolwerowców miał ostrogi na butach?
-
Kuba1001
Właściwie każdy, w końcu podróżowali cały czas konno. Niestety, nim zdążyłaś spróbować sięgnąć po najbliższe, aby przeciąć więzy, bo inaczej się z nich nie wyswobodzisz, Hugh ostatecznie zebrał się do drogi, zabierając w sobie tylko znanym kierunku konie najemników, ich oraz Twoją broń czy amunicję oraz spętaną i zakneblowaną Patricę. Jimmy obejrzał się jeszcze za nim i zgasił resztki cygara rzuconego na ziemię butem.
‐ Nie ma co czekać, aż zlecą się się sępy, kojoty czy większe potwory, prawda? ‐ zapytał i wziął zwój liny, z którego uwiązał pętlę, którą założył Ci na szyję, a drugi koniec przywiązał do siodła swojego konia. ‐ Chcesz mi coś jeszcze powiedzieć? Wiesz, to nic osobistego, nawet Was polubiłem, ale taka ładna sumka prerią nie chodzi. Sama też pewnie nie zawahałbyś się, gdybyśmy zamienili się miejscami. -
Radiotelegrafista
Tylko mruknęła coś i zmierzyła go wzrokiem, który nie życzył mu śmierci, nie życzył mu gnicia w piekle, a mówił bardzo jasno i dobitnie “jeb się”, chociaż w głębi Jannet wiedziała, że to ona zawaliła sprawę w ogóle prosząc wtedy tamtych rewolwerowców o pomoc. Miała tylko nadzieję, że nie skrzywdzą oni Patrici jeszcze bardzie, i że Patricia będzie potrafiła jej to wszystko wybaczyć.
-
Kuba1001
‐ Nie bocz się na mnie i daj znać, jak wyjdziesz już z pierdla. Jeśli przeżyję te dwadzieścia lat, to chętnie zaproszę Cię na moją farmę, rancho czy co tam kupię za te pieniądze. ‐ odparł i opróżnił Twoją piersiówkę, którą schował do kieszeni. Po chwili namysłu odwiązał szmatę, którą miałaś obwiązane usta, i wyjął z nich tę zwiniętą w kulkę. ‐ No, teraz już możesz powiedzieć mi to, co Ci na sercu leży, nim oddam Cię wymiarowi sprawiedliwości.
-
Radiotelegrafista
Od razu wypaliła mu, co myślała o tej całej sytuacji:
— Żebyś ku*wa wiedział, że jeżeli cokolwiek jej zrobicie, to zapłacicie za to z nawiązką i możesz być pewien, że szybciej niż za dwadzieścia lat. — Syknęła poważnym tonem. W tym momencie nie rzucała słów na wiatr, już teraz najchętniej zostawiłaby Stara z kulką w plecach. -