Diabelski Kanion
-
Radiotelegrafista
Psia krew… Tutaj potrzeba dziesięciu rewolwerowców, a nie jednego. Albo potrzeba podstępu. James dokładnie przyjrzał się, a także postarał się przywołać z pamięci naskalne rysunki Amaksjan. Czy mógł w nich rozpoznać jakieś bóstwo, bożka? Jeżeli iluzją przybierze jakąś ciekawszą formę, będzie mógł wyciągnąć dzikusów z jaskini.
-
Kuba1001
Nie miałeś bladego pojęcia, co przedstawiły te rysunki. To głównie białe, czarne i czerwone linie, łączące się ze sobą w zawiłe wzory, z których może i dałoby się przywołać jakiś obraz, ale dla kogoś, dla kogo są to zwykłe naskalne rysunki, a nie święte malowidła, jak Ty, nie mogłeś być pewien, czy próbowanie stworzenia iluzji na siłę da odpowiedni efekt.
-
Radiotelegrafista
“Więc cholera niech by to wszystko wzięła.” Stwierdził James, coraz to bardziej niespokojnie obrzucając wnętrze jamy spojrzeniem. Musiał coś wymyślić, a presja czasu coraz bardziej odciskała na nim swoje piętno. Jak wyciągnąć dziesięciu dzikusów z ich gniazdka? Nie mając o wiele więcej czasu na przemyślenia, tylko rzucił do Amaksjana, z którym tu przyszedł: — Ogniste kije idą. — I nie czekając na jego reakcję, rzucił się do biegu w stronę, z której przyszedł.
-
-
Radiotelegrafista
Korzystając z tego, że wartownik przez te kilka sekund nie widział go, przysunął się do skalnej ściany i za sprawą magii iluzji zakamuflował na jej tle. Miał nadzieję, że strażnik ominie go i pobiegnie dalej.
// Zakładam, że mam ten moment, gdy nie widzi mnie ani strażnik goniący, ani ten z wejścia do odnogi. //
-
-
Radiotelegrafista
Wykorzystując to, że obaj wartownicy nie widzą go teraz i są blisko siebie, zakradł się do nich i wyciągnął rewolwer. Przygotowując się do zrzucenia iluzji (choć po to, by zaraz ponownie ją przywdziać) wycelował w tył głowy pierwszego z Amaksjan. Drugą dłoń miał już na kurku, przygotowaną do błyskawicznego przeładowania. Strzelił w tył głowy pierwszego z wartowników, a sekundę później powtórzył to z drugim.
-
Kuba1001
Amaksjanie są znani ze swojej wytrzymałości i siły oraz twardych czaszek, tak dosłownie, jak w przenośni, sam przecież słyszałeś historię o jednym z ich wojowników, który dosłownie wpadł do drewnianego domku w atakowanej przez dzikusów osadzie, taranując ścianę głową. Jednakże ile w tej opowieści jest prawdy? Ciężko stwierdzić, zwłaszcza po tym, jak gładko kula rewolwerowa przebiła najpierw jedną, a potem drugą czaszkę Amaksjan, obryzgując Ciebie resztkami krwi, mózgu i czaszki.
-
Radiotelegrafista
— Obrzydlistwo…— Mruknął, ścierając dłonią resztki Amaksjan z swojej twarzy. Nie marnował jednak wiele czasu na własną czystość, spodziewając się, że strzały mogły zwabić jak najbardziej proszonych gości z wnętrza jaskini. Na powrót przywarł do skalnej ściany i upodobnił się do niej, cicho posuwając się w stronę groty. Oczywiście, na czas przybycia kolejnych tubylców zaprzestał ruchu.
-
-
-
Kuba1001
Pierwszy strzał spudłowałeś haniebnie, ale drugi pocisk wwiercił mu się idealnie między oczy. Amaksjanin stał tak jeszcze chwilę, ale nagle nóż wypadł mu z dłoni, a on sam upadł bez życia obok ołtarza. Dopiero to przerwało rytuał, a większość obecnych chwyciła za broń i zaczęła przeszukiwać samą pieczarę, jak i jej okolice, aby znaleźć winowajcę, czyli Ciebie. Sądząc po tym, jak bardzo byli wściekli, to o ile wcześniej szanse na przeżycie po schwytaniu były nikłe, to teraz są praktycznie żadne.
-
-
-
Radiotelegrafista
Oczywiście, w jego głowie zrodził się plan. Ryzykowny i zasobożerny, ale plan. U wylotu z jaskini stworzył iluzję kowboja, za której wzór przyjął sobie niedawno spotkanego Rana Petrie’go. Ukazał go tak, by stał w zwycięskiej pozie, okazując wszystkim rewolwer w dłoni. Gdy już tubylcy go zauważą, iluzja ucieknie za skalny załom i tam się rozpłynie.
-
-
Radiotelegrafista
Wykorzystał ten czas na uzupełnienie nabojów w rewolwerze i dobycie także swego Needle’a, którego zwykle używał jako argumentu w zaognionych dyskusjach. Zrzucił z siebie iluzję i od razu wycelował w Amaksjańskich wojowników, strzelając w pierwszego i zaraz potem w drugiego. Jeżeli zabił ich, to kolejne strzały przeznaczył na pozostałych Amaksjan. Jeżeli by Ci, pomimo jego ataków, niebezpiecznie zbliżyli się do niego, zaczął by strzelać z Needle’a, choćby by kupić sobie trochę czasu.
-
-
Radiotelegrafista
Więc musiał działać szybko. Bardzo szybko, choć cokolwiek by nie zrobił, dałoby lepszy efekt, niż gdyby nie zrobił nic.
W pośpiechu uzupełnił kule w bębenku, by mieć po dwóch dla każdego Amaksjanina w samym Smithsonie i wybiegł, chcąc zdobyć dogodne pole strzału do tubylców. Do każdego z nich oddał po dwa pociski. -