Diabelski Kanion
-
-
Radiotelegrafista
Korzystając z tego, że wartownik przez te kilka sekund nie widział go, przysunął się do skalnej ściany i za sprawą magii iluzji zakamuflował na jej tle. Miał nadzieję, że strażnik ominie go i pobiegnie dalej.
// Zakładam, że mam ten moment, gdy nie widzi mnie ani strażnik goniący, ani ten z wejścia do odnogi. //
-
-
Radiotelegrafista
Wykorzystując to, że obaj wartownicy nie widzą go teraz i są blisko siebie, zakradł się do nich i wyciągnął rewolwer. Przygotowując się do zrzucenia iluzji (choć po to, by zaraz ponownie ją przywdziać) wycelował w tył głowy pierwszego z Amaksjan. Drugą dłoń miał już na kurku, przygotowaną do błyskawicznego przeładowania. Strzelił w tył głowy pierwszego z wartowników, a sekundę później powtórzył to z drugim.
-
Kuba1001
Amaksjanie są znani ze swojej wytrzymałości i siły oraz twardych czaszek, tak dosłownie, jak w przenośni, sam przecież słyszałeś historię o jednym z ich wojowników, który dosłownie wpadł do drewnianego domku w atakowanej przez dzikusów osadzie, taranując ścianę głową. Jednakże ile w tej opowieści jest prawdy? Ciężko stwierdzić, zwłaszcza po tym, jak gładko kula rewolwerowa przebiła najpierw jedną, a potem drugą czaszkę Amaksjan, obryzgując Ciebie resztkami krwi, mózgu i czaszki.
-
Radiotelegrafista
— Obrzydlistwo…— Mruknął, ścierając dłonią resztki Amaksjan z swojej twarzy. Nie marnował jednak wiele czasu na własną czystość, spodziewając się, że strzały mogły zwabić jak najbardziej proszonych gości z wnętrza jaskini. Na powrót przywarł do skalnej ściany i upodobnił się do niej, cicho posuwając się w stronę groty. Oczywiście, na czas przybycia kolejnych tubylców zaprzestał ruchu.
-
-
-
Kuba1001
Pierwszy strzał spudłowałeś haniebnie, ale drugi pocisk wwiercił mu się idealnie między oczy. Amaksjanin stał tak jeszcze chwilę, ale nagle nóż wypadł mu z dłoni, a on sam upadł bez życia obok ołtarza. Dopiero to przerwało rytuał, a większość obecnych chwyciła za broń i zaczęła przeszukiwać samą pieczarę, jak i jej okolice, aby znaleźć winowajcę, czyli Ciebie. Sądząc po tym, jak bardzo byli wściekli, to o ile wcześniej szanse na przeżycie po schwytaniu były nikłe, to teraz są praktycznie żadne.
-
-
-
Radiotelegrafista
Oczywiście, w jego głowie zrodził się plan. Ryzykowny i zasobożerny, ale plan. U wylotu z jaskini stworzył iluzję kowboja, za której wzór przyjął sobie niedawno spotkanego Rana Petrie’go. Ukazał go tak, by stał w zwycięskiej pozie, okazując wszystkim rewolwer w dłoni. Gdy już tubylcy go zauważą, iluzja ucieknie za skalny załom i tam się rozpłynie.
-
-
Radiotelegrafista
Wykorzystał ten czas na uzupełnienie nabojów w rewolwerze i dobycie także swego Needle’a, którego zwykle używał jako argumentu w zaognionych dyskusjach. Zrzucił z siebie iluzję i od razu wycelował w Amaksjańskich wojowników, strzelając w pierwszego i zaraz potem w drugiego. Jeżeli zabił ich, to kolejne strzały przeznaczył na pozostałych Amaksjan. Jeżeli by Ci, pomimo jego ataków, niebezpiecznie zbliżyli się do niego, zaczął by strzelać z Needle’a, choćby by kupić sobie trochę czasu.
-
-
Radiotelegrafista
Więc musiał działać szybko. Bardzo szybko, choć cokolwiek by nie zrobił, dałoby lepszy efekt, niż gdyby nie zrobił nic.
W pośpiechu uzupełnił kule w bębenku, by mieć po dwóch dla każdego Amaksjanina w samym Smithsonie i wybiegł, chcąc zdobyć dogodne pole strzału do tubylców. Do każdego z nich oddał po dwa pociski. -
-
-
Kuba1001
Tego skrytego za skałami odnalazłeś i uśmierciłeś szybko. Biegnąc do drugiego, który ukrył się za ołtarzem, poślizgnąłeś się na rozlanej wszędzie krwi. Na szczęście obyło się bez większych uszkodzeń, nie licząc złamanej dumy, ale tamten to chyba usłyszał czy zobaczył, bo wzniósł w górę jednoręczny topór i skoczył (dosłownie) na Ciebie, chcąc wykorzystać nadarzającą się okazję.
-