Los Angeles
-
-
-
-
-
Reichtangle
‐Przeszukajcie mieszkanie, może wy coś znajdziecie. ‐ Zwrócił się do szabrowników. ‐ Pamiętajcie, że wszystko może się nam przydać, żywność, leki, ubrania, naczynia, sztuczce, przedmioty codziennego użytku, książki… wszystko. My w tym czasie sprawdzimy sąsiednie mieszkanie. ‐ Poszedł wykonać zadanie.
//Ile jest mieszkań na każdym piętrze?//
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Reichtangle
//Czyli ma to jakieś znaczenie, a więc spodziewam, że w mieszkaniu rzeczywiście znajduje się żywy wróg//
‐Podejdź do najbliższych drzwi, otwórz je i ostrożnie zatocz wokół nich łuk. Strzelać bez rozkazu do wszystkiego co się rusza. Jak mówiłem, jeśli mamy do czynienia z człowiekiem, chcę go dostać żywego. -
Kuba1001
Pokiwał głową i już miał wchodzić, gdy nagle coś poszybowało w powietrzu i trafiło go prosto w twarz… Niby nie jest tragicznie, bo była to pusta butelka, ale i zbyt dobrze też nie, gdyż cała twarz ma poharataną odłamkami szkła.
‐ Mam tego znacznie więcej… I nie tylko tego. ‐ powiedział jakiś męski głos, dochodzący z któregoś z pomieszczeń na końcu. ‐ Więc zabierajcie tego, który oberwał i wynoście się. -
Reichtangle
Chwycił rannego pod pachy i zaczął wycofywać się z nim poza obręb mieszkania. Tam znów przyległ do ściany i mówił w kierunku nieznajomego:
‐ Nie znasz nas, więc jestem skłonny wybaczyć ci twoje agresywne zachowanie. Wiedz, że nie mamy złych zamiarów wobec wszystkich ludzi których spotykamy. Oferujemy schronienie i pomoc wszystkim tym, którzy szczerze wierzą w Boga. Wierszy w Boga, prawda? -