Los Angeles
-
-
Kuba1001
W przedpokoju znalazłeś pierwsze zwłoki Bandyty, ze zmiażdżonym kolanem, którego dobito solidnym ciosem w klatkę piersiową. Drugi Bandyta w salonie nieopodal skończył podobnie, kolejny miał roztrzaskany bark i ślady na szyi, sugerujące, że został uduszony gołymi rękoma. Ostatni w tym pomieszczeniu miał zmiażdżoną czaszkę, której resztki, wraz z krwią i fragmentami mózgu, walały się w promieniu kilku metrów od ciała. Podczas sprawdzania reszty domu, który był pusty, usłyszałeś, jak coś spada ze schodów z krzykiem, a później zobaczyłeś kolejnego Bandytę, na pewno strzelca, ponownie ze zmiażdżonymi kolanami, ale wciąż żywego.
-
-
-
Kuba1001
Zohan:
Co ciekawe, nie odpowiedział. Definitywnie nie chce się wygadać lub jest po prostu niewychowany. Ale, z drugiej strony, ciężko odpowiedzieć na jakiekolwiek pytania, jeśli odczuwa się taki ból…
Reich:
Wypatrzyłeś trzy osoby, które miały przechodzić nieopodal, ale najpierw poszli rozbić grupę kilku Zombie, co pewnie da Wam nieco czasu na zorganizowanie solidnej pułapki. -
-
-
Kuba1001
Reich:
Tak jak wcześniej widziałeś tu kilkunastu Milicjantów, to oczywistym będzie, że to ludzie Syndykatu… Milicja, jak nic.
Zohan:
Znów nie odpowiedział, a jedynie ryczał z bólu, Twoje kopnięcie nie pomogło. Groźba też niewiele dała, bo ma tylko dwa kolana, więc nie masz jak mu zmiażdżyć kolejnego… -
-
Reichtangle
Zaczął ściągać z siebie całe wyposażenie, zostawiając jedynie ubranie i pistolet schowany pod ubraniem. Odpiął również protezy przy odciętych kończynach. Podczas tego mówił:
‐ Idą tutaj, trzech więc łatwo powinniśmy dać sobie radę. Oto co zrobimy, wypełznę im naprzeciw, podając się za ofiarę kanibali, którzy schowali się w domu naprzeciwko tego tutaj. Na pewno uwierzą, patrząc na obciętą nogę. Gdy ich tu sprowadzę, pojmiemy ich. Tom i Gary zostają tutaj z karabinem maszynowym, gdyby tamci chcieli walczyć. Pozostali ukryją się na zewnątrz za płotem czy gdziekolwiek. Na wystrzał z pistoletu, wyjdziecie, mierząc do niewiernych. Liczę, że nie są na tyle głupi aby próbować oporu, gdy będziemy mieć nad nimi taką przewagę. Ale ale, żeby być jak najbardziej wiarygodną ofiara potrzebuję jeszcze nieco charakteryzacji, Tom uderz mnie, tylko tak aby mnie nie zabić. -
Kuba1001
Zohan:
Najwidoczniej bez Twojego udziału, bo nie ufali Ci na tyle, abyś został dopuszczony do obrad. Zamiast tego miałeś pełnić rolę ciecia‐wartownika na zewnątrz.
Reich:
Widać było po nim, że miał pewne opory, ale zdecydowanie nie chciał usłyszeć tego rozkazu jeszcze raz, ale tym razem innym tonem, więc wymierzył Ci solidny cios, po którym krew solidnie pociekła Ci po twarzy, wypływając ze złamanego nosa. -
-
-
Kuba1001
Zohan:
Dostrzegłeś tylko psa szperającego po okolicy, ale gdy Cię zauważył, od razu uciekł, a Ty nie mogłeś rozpoznać, czy to zwykły Azor, czy też jego nieumarły odpowiednik. Niemniej, po jakimś kwadransie grupa opuściła dom, taszcząc ze sobą sporo ekwipunku, głównie broni, mieli bowiem sporo noży, kastetów, pistoletów i jeden pistolet maszynowy, z którego do Was najpewniej wtedy strzelano. Jedna z kobiet bez słowa rzuciła Ci magazynek, jak się okazało, pasujący do Twojej broni.
Reich:
Zauważyli Cię bez trudności, teraz pora zacząć odgrywać swoją małą szopkę i pokazać im, że wbrew pozorom jeszcze żyjesz, nim uznają Cię za jakiegoś Pełzacza, którego trzeba szybko dobić. -
-
-
Kuba1001
Zohan:
‐ Zemdlał z bólu nim powiedział coś sensownego. ‐ odparła ta sama kobieta, która wręczyła Ci amunicję. ‐ Więc skróciliśmy mu cierpienia, i tak by się do niczego nie przydał.
Reich:
Grupa liczyła trzy osoby, dwóch mężczyzn i kobietę. To właśnie ona okazała się tą wrażliwszą lub głupszą, bo od razu ku Tobie pobiegła, podczas gdy jeden z jej kompanów wycelował w Ciebie kuszę, a drugi omiatał pistoletem okolicę.
‐ Boże, co Ci się stało? ‐ zapytała, klękając obok i sięgając po plecak, z którego zaczęła wyjmować strzykawki i bandaże. ‐ Jaki Zombie Cię tak urządził? -
Reichtangle
‐ Nie wyobrażacie sobie przez co przechodziłem. ‐ rozpaczał, uderzając w płaczliwy ton. ‐ To nie zombie. To ludzie. Kanibale! Miesiąc temu mnie złapali. Oni… zrobili ze swoją spiżarnię! Gdy potrzebowali mięsa, odcinali kawałek mnie i opatrywali kikut! Przenosili się kilka razy i właśnie dzisiaj zajęli dom w okolicy. Mnie pobili do nieprzytomności i zostawili na piętrze. Pewnie szykowali się na kolację, ale ocknąłem się wcześniej i zdołałem wyskoczyć przez okno. To było chwile temu, ale możliwe że już to zauważyli i mnie szukają. Ale Bogu dzięki spotkałem was! Wy na pewno rozprawicie się z tymi potworami ‐ zakończył, przylegając do nóg kobiety.
-
Kuba1001
‐ Biedak… ‐ skomentowała jedynie, choć była zbyt zahartowana realiami życia po apokalipsie, w końcu musiała jakoś przeżyć do tej pory, żeby zapłakać nad Twoim losem.
‐ Mi tu coś śmierdzi. ‐ odparł kusznik, podchodząc bliżej. ‐ Oczyściliśmy ten teren, patrolujemy okolicę, niby jak dostała się tu banda takich degeneratów… I jak niby wylazłeś przez okno i to przeżyłeś bez tych kilku kluczowych kończyn? -