Ruiny Sokovii [ZIEMIA]
-
Dobra. Zapukała w nie z kilka razy.
-
Na podstawie dźwięku można wywnioskować, że za nimi jest jakiś wąski korytarz.
-
-Uhu, to ja! Chcę już stąd wyjść!
-
Heh, na to jak na razie nikt nie zareagował. Ale jak fajnie się odbiło echem po pokoju!
-
-D9bra, sami tego chcieliście! - i uderxyla w drzwi.
-
Zostawiła lekkie wgniecenie w kształcie przodu swojej pięści.
-
Raz jeszcze.
-
Kolejnie wgniecenie w drzwiach, ale tym razem tuż obok tego pierwszego.
-
Dobra. Teraz spróbowała znaleźć szparę i ją rozszerzyć.
-
Dobry tok myślenia. Idzie to dość mozolnie, ale wciąż lekko osłabiona Felice powoli wycina drzwi, tworząc sobie drogę ucieczki.
-
Nie poprzestaje na tym. Dalej to musi zrobić, bez szemrania. Życie lub śmierć.
-
Łup… Łup… Łup… Już ją ręce bolą jak jasna cholera. Z jednej strony, kolejny cios może ją wyczerpać, ale równie prawdopodobne jest to, że właśnie tylko ten jeden cios dzieli ją od wolności.
-
Wycofała się lekko i zaczęła rozmasowywać soje dłonie, patrząc na te drzwi. Cholera wie, co to jest.
-
Biorąc pod uwagę, jaka rasa wywodząca się z jakiego kosmicznego mocarstwa ją więzi, to trudno powiedzieć, czy te drzwi w ogóle są z metalu, pomijając fakt, że właśnie na takie wyglądają.
-
-Dobra Felice… Teraz albo nigdy. - po czym raz jeszcze uderzyła w te drzwi.
-
Poczuła, że chyba coś jej tym razem pękło w dłoni, przez co mimowolnie stęknęła z powodu nieprzyjemnego pulsującego bólu, od którego mimo wszystko odwykła. Ot, uroki bycia superżołnierzem. Natomiast drzwi również wydały lekki metalowy “jęk” po czym przewróciły się i z hukiem uderzyły w podłogę ciasnego korytarza przed nimi, który kończy się kolejnymi drzwiami. Tym razem z jakiegoś plastiku albo innego tworzywa sztucznego, na szczęście.
-
Tutaj był ciąg przekleńśtw praktycznie bez przerwy, a oczy same się zmrużyły i zaczęły łzawić. Szybko powinno się zrosnąć, ale jednak… Powoli szła do tamtych drzwi, jednocześnie uważając na korytarzu, bo może być nieprzyjemnie.
-
Po dłuższej chwili, ze względu na oszałamiający ból nareszcie doszła do tamtych drzwi… Choć trudno powiedzieć, czy opłaca się w ogóle dalej iść. Nie będzie w stanie walczyć, skoro ledwo chodzi z bólu.
-
-No żesz kurwa ja pierdolę. - powiedziała do siebie, po czym sprawdziła stan jej ręki.
-
Trudno to określić precyzyjnie, ale… Jej palce chyba powinny być małą ociupinkę bardziej proste, mniej krwawiące, bolące i powyginane.