Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
//Jahwe.// Czekaj…to chyba było jakoś na J…
Jezdyrkus?
Nie, nawet nie zna typa… Ja… Jah…
Janusz?
Nie. Jah… JAHWE! To był Jahwe. Na 100% Jahwe! “Ej, Jahwe! Słyszysz mnie?!”
Brak odpowiedzi.
“Jahwe, słuchaj. Potrzebuję twojej pomocy. Proszę, łaskawżeś by mnie przenieść na Infernię?”
Martwa przestrzeń i cisza.
“Jahwe, no cmon…obiecałeś, że w razie potrzeby mnie przeniesiesz. A jest potrzeba.”
“To już chyba podchodzi pod oszustwo.”
“Jahwe, obiecywałeś to. Jeśli nie pamiętasz to sobie przypomnij. Mniejsza, mógłbyś mnie stąd przenieść? Proszę?”
“Na jakiej podstawie mam to zrobić? Poza tym, co ja, Heimdall?”
“Podobno jesteś Wszechmogący. Potrafisz <u>wszystko</u>. Czyżby tu trąciło oszustwem?” O cholera, ktoś tu wątpi w Jahwe…
“Kto Ci prawił duby smalone, że mogę wszystko? Tylko Jeden Nad Wszystkimi może wszystko.”
“To co ty do cholery umiesz, że jesteś zaliczony do bóstw?” -Chyba Dusza mnie zrobiła w konia…
“Te, nie pozwalaj sobie, wciąż jestem jednym z tych co byli przy tworzeniu multiwersum!”
“Ja się ciebie spytałem, a nie dogryzłem…”
“Sraty taty!”
“…eh, nie ważne. Po prostu skołuj kogoś by mnie wyrwał z tej dziury, dobrze?”
“A z jakiej racji mam to zrobić, hę? Nawet nie stworzyłem twojej rasy.”