Lapis się lekko zarumieniła od komplementu, a następnie odwróciła do ludzi i naprawdę ślicznie uśmiechnęła. Ci natomiast pochwycili leżące w pobliżu butelki ze szkła i drżącymi dłoniami przygotowują się do ewentualnej walki.
Chyba nie za bardzo rozumieją nasze intencje… - Zmartwiła się Szmaragd. Dłońmi wydała gest, który miałby uspokoić ludzi, i zapewnić o przyjaznych zamiarach dwójki klejnotów.
No tak… - Pacnęła się w czoło, dalej mówiąc szeptem: - Co powinniśmy powiedzieć, tak na dobry początek? “Przychodzimy w pokoju” jest oklepane jak nie wiem…-
-To by było beznadziejne powitanie. Na pewno by się jeszcze bardziej przestraszyli. Mówienie im wprost, że chcemy dotykać ich włosów też w ogóle nie ma sensu… - odpowiedziała szeptając.