Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Przyjrzał się im wszystkim po kolei.
Perydoty, Aurora, Kryształowe Klejnoty, Lapis Lazuli, Bizmut, Diamenty, trudno opisać tą zbieraninę.
Spróbował tknąć jeden z nich.
Figura się przewróciła. To był akurat jakiś przypadkowy Perydot.
Oof. Postawił z powrotem tą figurę na miejsce. Idzie…dalej, i guess?
Dalej jest coraz więcej figur. Dosłownie każdy Klejnot jaki kiedykolwiek znał.
Idzie dalej przez ten las figur.
Przed nim nieskończoność figur Klejnotów.
Wpadł na zajeisty pomysł. Pstryknięciem we śnie ustawił wszystkie klejnoty od najmniejszego do największego jak domino i przewrócił tą najmnieszą figurę na klejnot za nim. Niechaj domino się wali w pzdu!
Klejnotowe domino poszło sprawnie od Rubinu do Diamentów, które ostatecznie nie dały rady przewrócić Aurory.
Aurora wins. F a t a l i t y. Zbudził się ze snu, ale nadal leżał.
Aurora sobie dalej siedzi z kosmosem na ramieniu. Z tym, że teraz trzyma buławę.
Patrzy sobie na to, leżąc.
Aurora odwraca głowę w stronę Forsterytu. -Tata!
-Tatuś tu jest…-przytulił się do niej.
Aurora się cieszy.
-Co chciałabyś porobić?
A: -Łup łup!
-Moment…chciałabyś…pouderzać buławą w ziemię?
Aurora kiwa głową na “tak” jednocześnie przypadkowo zrzucając z siebie Forsteryt.